Hej dziewczyny.
Chciałam się z Wami podział moja historia.
Mieszkam w Skandynawii razem z moim mężem od 9 lat. Żyje nam się b. dobrze. Podróże, praca, dom, psiaki - nasza codzienność.
W sierpniu 2015 roku doszliśmy do wniosku , że do szczęścia potrzeba nam tylko dziecka i to był idealny czas na rozpoczęcie starań.
Po miesiącu okazało się, że nasze starania przyniosły efekt - DWIE KRESKI!!!! Oszalelismy że szczęścia... Powiedzieliśmy wszystkim wkoło. Zaczęłam oglądać wózki, ubranka, wyprawkę... Nasze szczęście nie trwalo długo...koło 6 tc piersi przestały mnie całkowicie boleć.." może tak powinno być"-zignorowalam to, ciesząc się że mdłości dalej są.
Porannne mdłości przerwał atak paniki spowodowany krwią na bieliźnie... Internet...fora...płacz - szok - niedowierzanie..
Tel do lekarza , usg.... Wyrok.... 8 tc serduszko nie bije " co?! Jak to...przecież to się nie zdarza "
ŚWIAT RUNĄŁ! Rozpacz, rozczarowanie, złość, ból.
dzień później.Dostałam tabletki poranne.
Ronilam w domu, trwalo to krótko max 4h. Ból do wytrzymania - fizyczny. Psychicznie tragedia. Ja i mój mąż spędziliśmy te 4h w toalecie płacząc.
Po kliku dniach wstając rano postanowiłam że nie ma co płakać, dramatyzowac trzeba działać!
W styczniu znowu byłam w ciąży. radość średnia, strach.... Czulam od początku że coś jest nie tak...plamienia - brązowe, jasno różowe... Tel do lekarza, usg..7 tc wszystko ok. Dzidzia żyje. ❤ bije. Szczęśliwa, ale bez większych euforii wróciłam do domu..odliczajssc dni do 12( bezpiecznego) tc. Dni płynęły bardzo wolno, codzienne sprawdzanie papieru, i widok brązowych plamek na bieliźnie nie nastawial pozytywnie.
8 tc budzi mnie koszmar, dziecko niezyje... Moje maleństwo odeszło, płacz, ogromny ból. Mąż mocno mnie przytula uprawnia, że to tylko zły sen, że drugi raz to nam się nie przytrafi.
9 tc skurcze, ból podbrzusza, brak dolegliwości ciążowych...
Usg.. Wyrok! " rozwój plodu zatrzymał się w 8 tc" Ronie w domu, tyn razem trwa to 14 h skurcze ból wkoncu przechodzą.
Pocieszam męża, jestem jego podporą, ból nieustepuje lecz,chęć oddania komuś pokladow miłości która w nas drzemie jest silniejsza!
Nie podajemy się....
Próbujemy....
LIPIEC!!!! Jest!!! dwie kreski!!!!!
Dobra dusza z Polski wysłała mi luteina i dodatkowy lek na podtrzymanie. Na początku lekko krwawie potem nic, czysciutko, piersi bolą, mdli, senność. Jest super. Już teraz źle być nie może, już wystarczy dla nas dawki bólu i rozczarowań ... Ze względu na moją dwurożną macice usg przysługuje mi częściej
7 tc wszystko pięknie ))) żyjemy, rosniemy.
9tc dalej cudownie
Dziękuję Bogu, radość! rośnie!
12 tc usg.... Trwa.... " serduszko bije jak dzwoń , wszystko wygląda super" ◻▫◻▫◻▫◻◻po 20 minutach badania, twarz lekarki diametralnie się zmienia...patrzy mi w oczy i mówi " przepraszam ja musze zmienić obraz na 4d"
patrzę na męża... Co jest??!! Co się dzieje... Mija 5 min, 5 potwornie długich minut!!!!!!
Lakarka :
" PRZYKRO MI WASZE DZIECKO NIE MA RĄCZKI "
....!!!''!!'Coooo.... Jak to...pewnie mu się zawinela... Haaa taki psikus.
" proszę sprawdzić jeszcze raz", P.doktor pokazuje palcem... " nie maaa. Boże nie wierzę!!!! ;( (((((Dlaczego... Może usg jest zepsute... Mąż płacze, obydwoje umarlismy od środka.
Dostaje skierowanie do specjalistycznej kliniki na drugi dzień. W domu milion pytań... Żal złość..rozpac, nieprzerwanie noc,. Szukanie informacji o tego typu niepełnosprawności.
Wstajemy kompletnie bez sił, cała drogę do kliniki nie mówimy nic.
Kładę się na łóżku, nademna 4 lekarzy wszyscy patrzą w monitor.... Łzy płyną mi po policzkach, słyszę serduszko. Nie patrzę, nie chce, nie mogę.
Po 40 min diagnoza :
" Wasze dziecko nie ma rączki oraz cały bark ma nieodpowiednie wymiary, jest 3 razy mniejszy niż powinien być " ...,.... rozmowy trwają koło 3h.
3 dni później-jestem po aborcji.. Tak Aborcji!...leżę w domu, obok psy - one czują. a ja...ja nie czuje nic. Kompletnie. Pustka.
Dziecko prawdopodobnie oprócz bardzo znacznej niepełnosprawności miało by przy dalszym rozwoju więcej defektów wewnętrznych.
Tak zdecydowaliśmy.
I chcę Wam dziewczyny powiedzieć, ze nie zalujemy.
Nie tracimy nadzieję, że kiedyś będzie nam dane zostać rodzicami narazie robimy przerwe.
Pozdrawiam wszystkie przyszłe mamy i trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązania)))
Chciałam się z Wami podział moja historia.
Mieszkam w Skandynawii razem z moim mężem od 9 lat. Żyje nam się b. dobrze. Podróże, praca, dom, psiaki - nasza codzienność.
W sierpniu 2015 roku doszliśmy do wniosku , że do szczęścia potrzeba nam tylko dziecka i to był idealny czas na rozpoczęcie starań.
Po miesiącu okazało się, że nasze starania przyniosły efekt - DWIE KRESKI!!!! Oszalelismy że szczęścia... Powiedzieliśmy wszystkim wkoło. Zaczęłam oglądać wózki, ubranka, wyprawkę... Nasze szczęście nie trwalo długo...koło 6 tc piersi przestały mnie całkowicie boleć.." może tak powinno być"-zignorowalam to, ciesząc się że mdłości dalej są.
Porannne mdłości przerwał atak paniki spowodowany krwią na bieliźnie... Internet...fora...płacz - szok - niedowierzanie..
Tel do lekarza , usg.... Wyrok.... 8 tc serduszko nie bije " co?! Jak to...przecież to się nie zdarza "
ŚWIAT RUNĄŁ! Rozpacz, rozczarowanie, złość, ból.
dzień później.Dostałam tabletki poranne.
Ronilam w domu, trwalo to krótko max 4h. Ból do wytrzymania - fizyczny. Psychicznie tragedia. Ja i mój mąż spędziliśmy te 4h w toalecie płacząc.
Po kliku dniach wstając rano postanowiłam że nie ma co płakać, dramatyzowac trzeba działać!
W styczniu znowu byłam w ciąży. radość średnia, strach.... Czulam od początku że coś jest nie tak...plamienia - brązowe, jasno różowe... Tel do lekarza, usg..7 tc wszystko ok. Dzidzia żyje. ❤ bije. Szczęśliwa, ale bez większych euforii wróciłam do domu..odliczajssc dni do 12( bezpiecznego) tc. Dni płynęły bardzo wolno, codzienne sprawdzanie papieru, i widok brązowych plamek na bieliźnie nie nastawial pozytywnie.
8 tc budzi mnie koszmar, dziecko niezyje... Moje maleństwo odeszło, płacz, ogromny ból. Mąż mocno mnie przytula uprawnia, że to tylko zły sen, że drugi raz to nam się nie przytrafi.
9 tc skurcze, ból podbrzusza, brak dolegliwości ciążowych...
Usg.. Wyrok! " rozwój plodu zatrzymał się w 8 tc" Ronie w domu, tyn razem trwa to 14 h skurcze ból wkoncu przechodzą.
Pocieszam męża, jestem jego podporą, ból nieustepuje lecz,chęć oddania komuś pokladow miłości która w nas drzemie jest silniejsza!
Nie podajemy się....
Próbujemy....
LIPIEC!!!! Jest!!! dwie kreski!!!!!
Dobra dusza z Polski wysłała mi luteina i dodatkowy lek na podtrzymanie. Na początku lekko krwawie potem nic, czysciutko, piersi bolą, mdli, senność. Jest super. Już teraz źle być nie może, już wystarczy dla nas dawki bólu i rozczarowań ... Ze względu na moją dwurożną macice usg przysługuje mi częściej
7 tc wszystko pięknie ))) żyjemy, rosniemy.
9tc dalej cudownie
Dziękuję Bogu, radość! rośnie!
12 tc usg.... Trwa.... " serduszko bije jak dzwoń , wszystko wygląda super" ◻▫◻▫◻▫◻◻po 20 minutach badania, twarz lekarki diametralnie się zmienia...patrzy mi w oczy i mówi " przepraszam ja musze zmienić obraz na 4d"
patrzę na męża... Co jest??!! Co się dzieje... Mija 5 min, 5 potwornie długich minut!!!!!!
Lakarka :
" PRZYKRO MI WASZE DZIECKO NIE MA RĄCZKI "
....!!!''!!'Coooo.... Jak to...pewnie mu się zawinela... Haaa taki psikus.
" proszę sprawdzić jeszcze raz", P.doktor pokazuje palcem... " nie maaa. Boże nie wierzę!!!! ;( (((((Dlaczego... Może usg jest zepsute... Mąż płacze, obydwoje umarlismy od środka.
Dostaje skierowanie do specjalistycznej kliniki na drugi dzień. W domu milion pytań... Żal złość..rozpac, nieprzerwanie noc,. Szukanie informacji o tego typu niepełnosprawności.
Wstajemy kompletnie bez sił, cała drogę do kliniki nie mówimy nic.
Kładę się na łóżku, nademna 4 lekarzy wszyscy patrzą w monitor.... Łzy płyną mi po policzkach, słyszę serduszko. Nie patrzę, nie chce, nie mogę.
Po 40 min diagnoza :
" Wasze dziecko nie ma rączki oraz cały bark ma nieodpowiednie wymiary, jest 3 razy mniejszy niż powinien być " ...,.... rozmowy trwają koło 3h.
3 dni później-jestem po aborcji.. Tak Aborcji!...leżę w domu, obok psy - one czują. a ja...ja nie czuje nic. Kompletnie. Pustka.
Dziecko prawdopodobnie oprócz bardzo znacznej niepełnosprawności miało by przy dalszym rozwoju więcej defektów wewnętrznych.
Tak zdecydowaliśmy.
I chcę Wam dziewczyny powiedzieć, ze nie zalujemy.
Nie tracimy nadzieję, że kiedyś będzie nam dane zostać rodzicami narazie robimy przerwe.
Pozdrawiam wszystkie przyszłe mamy i trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązania)))
Ostatnia edycja: