Hej dziwczyny. Poronilam 2 razy. Pierwszy raz było to niecałe dwa lata temu w styczniu poszłam na pierwsze usg z radością, że zobaczę maleństwo. Niestety okazało się że serduszko nie bije. Szpital, tabletka, lyzeczkowanie i do domu. Wsparcie miałam w rodzinie. Dopiero po roku znowu się zdecydowaliśmy. Niestety 28 stycznia zaczęło się krwawienie. Oczywiscie poleciałam odrazu do lekarza dostalam duphastom i nospe i lekarz kazal leżeć przez dwa tygodnie. Nic to nie dalo. Teraz ja bym chciała znowu spróbować ale mąż już nie chce. Mówi niby ze tak ale za rok moze dwa narazie zebyśmy sie skupili na splacie mieszkania na pracy. Tylko że ja mam parcie żeby jak najszybciej być w ciąży. Dodam że jestem już mamą dwojki wspaniałych chłopców. Niestety po poronieniu czuję jakby taką pustkę i nie wiem jak ją wypełnić. A najgorsze jest to że przed kazdym okresem myślę że to już że jestem juz w ciąży a jak pojawia się miesiączka to jest płacz i poczucie jakby złości zazdrosci żalu. Co powinnam z tym zrobić? Nie chce zmuszać męża do niczego, później nie chcę żeby mnie obwinial. No i tak się robi takie zamknięte koło.