Ja rodziłam po raz drugi na PCK (3,5 roku temu i teraz, pod koniec marca). I o ile pierwszy poród wspominam bardzo dobrze, to ten obecny to była bajka
. Naprawdę. I ja chodziłam do przychodni, na NFZ, bo mam tam świetnego lekarza- dr Płachecki (z Parkitki). Więc dwa razy znalazłam się na PCK nie mając tam nikogo umówionego/opłaconego i dwa razy zajęto się mną po prostu wspaniale. Za pierwszym razem średnio dobrze wspominałam pomoc i opiekę pań od noworodków, teraz było idealnie (być może i ja nie potrzebowałam tak bardzo pomocy jak przy pierwszym dziecku). Sama porodówka jest mega komfortowa. Wiem co piszę, bo Mikołaja rodziłam jeszcze na starej. Teraz miałam przyciemnione światło (rodziłam w nocy), do dyspozycji piłkę, łóżko jest mięciutkie, szerokie, sterowane pilotem tak, aby było wygodne. Trafiłam na dwie położne, które bardzo mi pomogły, ale nie narzucały się swoją obecnością. Pytały jak się czuję, czy chcę coś przeciwbólowego itp. Lekarz - rewelacja. Szczerze mówiąc na początku myślałam że to jakiś praktykant (chyba był młodszy ode mnie) ;-). No na prawdę, wspominam pobyt bardzo dobrze. Zastanawiałam się na Parkitką, bo jak wspominałam mój lekarz tam pracuje, ale za pierwszym razem wybrałam PCK,bo znałam już szpital ze szkoły rodzenia i czułam się tam bardziej oswojona, a teraz po prostu pojechałam, majac dobre wspomnienia po pierwszym razie.
Moja znajoma rodziła na Parkitce i chwali sobie poród i szpital tak samo jak ja PCK. Słyszałam też wiele dobrych opinii o szpitalu w Blachowni, lecz jako minus mówi się,że wymaga remontu. PCK miało remont w 2006 jak rodziłam Mikołaja. Do porodu są trzy stanowiska, oddzielone ściankami od siebie plus czwarte do porodu rodzinnego. Nie przypuszczałam,że kolor ścian i estetyka porodówki będą miały dla ,mnie znaczenie, ale powiem Wam,że w czyściutkim , nowoczesnym wnętrzu czułam się po prostu bezpieczniej i bardziej komfortowo.
Ale się rozpisałam, nieco chaotycznie, ale co chwilę biegam do łóżeczka ;-)
W razie pytań służę pomocą.