reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Porod

nie wszędzie trzeba płacic..... ja ZZO miałam za free, co prawda dostałam jak rozwarcie było już na 6 cm, ale mam wysoki próg bólu i nie było tak źle...... po ZZO było jak w raju, tak mogłabym rodzic codziennie:D czułam ból ale w porównaniu z tymi z przed znieczulenia.... rewelka. Także jakbym miała rodzic raz jeszcze to tylko z ZZO ( biorąc pod uwagę że nie miałabym do wyplucia z siebie kolosa ponad 5 kg:/)


To dobrze ze nie musiałaś , z tego jak rozmawialam z mioimi znajomymi one musialy placic , albo zrezygnowac.Kazdy szpital i miasta sa inne . No ale faktycznie 5kg naprawde podziwam!!! A czemu nie mialas cesarki ???
 
reklama
To dobrze ze nie musiałaś , z tego jak rozmawialam z mioimi znajomymi one musialy placic , albo zrezygnowac.Kazdy szpital i miasta sa inne . No ale faktycznie 5kg naprawde podziwam!!! A czemu nie mialas cesarki ???
kochana bo przyjmując mnie do porodu obejrzano moje ostatnie usg z 36tyg z którego wynikało że dzidzia ważyla 3070, a więc szacowano na ok 4 kg maluszka i posłano mnie na SN, przynajmniej miałam spróbowac..... nikt się nie spodziewał że maluch będzie cięższy o przeszło kg. Szkoda tylko że u mnie w szpitalu przy przyjmowaniu na IP nie zrobili USG w tedy by było wiadomo że 5230 to raczej się SN nie rodzi.... no ale nie ważne.
A tak właśnie a propos USG czy Was przyjmując na poród robili usg?
 
kochana bo przyjmując mnie do porodu obejrzano moje ostatnie usg z 36tyg z którego wynikało że dzidzia ważyla 3070, a więc szacowano na ok 4 kg maluszka i posłano mnie na SN, przynajmniej miałam spróbowac..... nikt się nie spodziewał że maluch będzie cięższy o przeszło kg. Szkoda tylko że u mnie w szpitalu przy przyjmowaniu na IP nie zrobili USG w tedy by było wiadomo że 5230 to raczej się SN nie rodzi.... no ale nie ważne.
A tak właśnie a propos USG czy Was przyjmując na poród robili usg?

tak mi robili USG przy obu porodach. :)
 
hmmm czyli usg to nie standard tylko wewnętrzna procedura szpitala tak?? i szpital sam sobie wybiera czy robi przy przyjmowaniu czy nie??! dobrze rozumiem???
 
Wiesz co niewiem jak to do konca jest u mnie to lekarka zadecydowała o USG przy obu porodach ale z tego co wiem to wszystkie kobietki przed porodem maja robione USG przynajmniej u nas w szpitalu.
 
Chciałam Wam opisać moj poród,bo akurat mam chwilkę.
Więc 26go lutego,kiedy już straciłam nadzieję,że zdążę się rozpakować w lutym i nawet sobie popłakałam przed południem,bo już czułam się bardzo zmęczona ciążą.O godzinie 15tej zaczęłam odczuwać lekkie skurcze,wczesniej gdzies ok.14tej poprzytulałam się z mężem:tak:-licząc,że to własnie przyśpieszy jakąs akcję-i jak sie okazało-po przytulaniu zaczęły się wkrótce skurcze.Były dość regularne co 10minut,ale nie takie znów silne,więc myślałam,że to może znów fałszywy alarm i się rozejdzie:tak: .Nie rozeszło się,więc powoli zaczęłam się zbierać w drogę do szpitala.Wzięłam prysznic,spakowałam resztę rzeczy i nadal czekałam,mąż mnie pnaglał,żeby już jechać,ale ja chciałam mieć pewność,że to jest to.W między czasie przyjechała bratowa męża z córką ,posiadziałyśmy,pogadały,w trakcie rozmowy skurcze ustały lekko,ale potem wróciły ze zdwojoną siłą-pomyślałam ,że to chyba nie żarty:szok:,szwagierka chyba zauważyła po mojej minie,że naprawdę się zaczyna i zachęcała bym już dlużej nie czekała.Ja zadzwoniłam jeszcze do kuzynki,opisałam jej moje objawy,kuzynka tez kazała natychmiast jechać.Potem poczułam ,że jest mi jakoś bardziej mokro w kroczu,ale nie wyglądało to na wody,a raczej na większa ilość śluzu.Była godzina 18.00,a ja nadal czekałam w domu-skurcze już nawet co 5minut,ale jakoś nie chciało mi się wierzyć,po tych wszystkich fałszywych alarmach,że to na pewno już,przerażała mnie myśl,że wszystko się uspokoi ,a ja zostane w szpitalu i będę czekała.Ale zaczęło bardziej boleć i co 3minuty,wtedy się przestraszyłam,że nie zdążę i kazałam mężowi zawieść mnie na pogotowie,bo gdybym zaczęła w drodze rodzić-a mam ponad 40km do szpitala,to bezpieczniej karetką.pojechaliśmy-z wrażenie i strachu troszkę się uspokoiło.Lekarz od razu zapakował mnie do karetki-akurat dyżur miał tego dnia lekarz specjalista ginekolog-pomyślałam,że w razie czego mogę rodzić bez obaw:tak::happy2:.Zaczęłam się martwić w drodze,że znów trochę akcja ustała-ale już nie ma odwrotu,ale karetka tak pędziła,po dziurach,że musiałam się dobrze trzymać,by z tych noszy nie wyoaść,sanitariusz mnie cały czas przepraszał,że tak tłucze w tym aucie,a ja pomyślałam,że po takim trzęsieniu,to mi to dziecko chyba zaraz samo wyleci:baffled:.
Godz.około 20ta-W szpitalu szybkie formalności na IP-miły personel,potem na bloku porodowym mnie połozyli,podączyli do ktg,kręciły się trzy położne-bardzo fajne i miłe,ja sobie leżałam,a one wypełniały resztę dokumentacji-widziałam,że przygotowały już książeczkę zdrowia dziecka-pomyślałam-Boże,to naprawdę już:-):tak:.Podczas KTG skurcze były bardzo mocne i regularne,czułam to i pokazywało cały czas 100% skurczy.Potem badanie ,potem badanie przez lekarkę-bardzo miła pani,coś mówiły o tymże szyjka kompletnie nie przygotowana,że wszystko wysoko sie wydaje,sprawdziły,czy na pewno dzidzia jest na dole-USG,lek.pomasowała mi szyjkę-ból okropny,okazało sie,że szyjka dlatego tak wygląda,bo kiedyś miałam na niej zabieg konizacji i jest lekko zniekształcona-przyparta do tyłu-jakos tak,lekarka próbowała mi ją odgiąc.
Potem lewatywa,potem położna powiedziała,że moge robic co chcę,chodzić leżeć,skakać na piłce itd.No to sobie chodziłam i chodziłam i chodziłam,a skurcze były coraz mocniejsze.Na bloku porodowym było cichutko i spokojnie,bo rodziłam tej nocy tylko ja.Potem badanie-rozwarcie na 4cm,ktg-skurcze słabsze na wykresie,a ja czułam mocniejsze.Potem znów badanie,rozwarcie na 6,8cm-zdziwienie wszystkich,że tak szybko postępuje,bez żadnych wspomagaczy,więc ja znów na spacerek i siusiu i czuję,ze mi cis zrobiło "pyk" i wody poleciały-cały czas krwawiłam lekko od 1go badania.Wtedy zaczęło tak boleć po tych wodach,że ledwo doszłam do łóżka porodowego-tak bolało,skurcze już tak co minutkę,usiadłam na piłkę i czuję ,że musze przeć,mówię położnej,a ona nie wierzy,że już,ale każe się połozyc i bada mnie i jest w szoku-pełne rozwarcie i dzidzia się rodzi:szok:,szybciutko wszystkich zwołała,rozkładały wszystko w pędzie-one myślały,że mi do rana zejdzie:sorry2:,no i zaczęłam przeć-czułam,że to dzidzi jest na pewno większe od wszystkich moich poprzednich,parcie trwało około 5minut,był moment ,że zatrzymała sie główka w połowie-jak to usłyszałam,to parlam nie czekając na skurcz,by jak najkrócej dzidzia była uciśnięta w główkę i urodziłam moje 3800 kg szczęścia-była godzina 23.45,położyli mi go na brzuch,przez chwilkę przestał płakać-lekarka myślała,że nie oddycha i przykładała mu maskę z tlenem,ale położne mówiły do niej,że jemu tak dobrze u mamusi,że przestał płakać i oddycha normalnie-kolejny raz dane mi było przeżyć te magiczne chwile-dla mnie poród choć bolesny-jest magiczną chwilą,cudem,czymś niepowtarzalnym i to uczucie jak dziecko kładą na brzuch-niezastąpione:tak::-).Nie byłam nacięta,ale leciutko pękłam jednak-tak że miałam dwa malutkie szwy,których nie czułam potem.Może trochę chaotycznie,ale czasu brak.Mój malutki już mnie woła:-),no i nie wiem,czy w tym wątku miałam w końcu opisać,czy w tym drugim,ale niech już tu zostanie:-)życze każdej kobiecie takiego nieskomplikowanego porodu:tak:Jestem bardzo zadowolona z personelu Podkarpackiego Ośrodka Onkologicznego w Brzozowie,w którym dane mi było rodzić.
 
reklama
to pewnie zależy od tego jakiej wielkości maluszka się rodzi.... mi to już chyba przy nstępnym trudno nie będzie:p:p hehheeh chyba ze następnym razem godzille urodze... jak ten miał 5260 to następne nie wiem:p heheheh chociaz położna mówiła że następne tylko cesrka więc chyba nie mam co się martwic.. a z tymi porodami to różnie moja znajoma pierwsze dziecko wręcz wypluła z siebie i nie wiele czuła a z drugim męczyła się jak nie wiem...

Podziwiam , podziwiam urodzić takiego malucha to jest nie lada wyczyn ;-) Mój miał 3800 i 55 cm ale porod wspominam dobrze ;-) ogólnie na slai porodowej byliśmy 30 min. 1 parcie przerwała mi położna (kazała poinformować kiedy będzie następne parcie bo chciala naciąć) 2 parcie_nacięcie krocza 2 cm i malutki od razy wyszedł cały ;-) więc za dużo się nie męczyłam żeby wyszedł na świat ;-)
 
Do góry