reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród samemu

Ja w sumie rodziłam sama, bo mąż nie zdążył przyjechać. 😅
Położna jest z Tobą cały czas, jeśli masz wykupioną prywatnie. Jeśli nie, to generalnie przychodzi do Ciebie na salę co jakiś czas.
Ja miałam turbo szybki poród, więc może to wyglądać inaczej jak się akcja długo rozwija, ale u mnie było tak, że leżałam na sali przedporodowej, byłam skierowana do szpitala z przychodni, bo KTG średnio wyszło. Zdecydowali się zrobić mi test OCT, który zwykle nie działa jakoś na kobiety, bo to minimalna dawka oksytocyny + podłączenie pod ktg. Po tym teście sprawdzili rozwarcie, było jakieś 3-4 cm i zdecydowali się podać mi kroplówkę oxy. Ja już przed jej podaniem miałam swoje skurcze, więc test najwyraźniej na mnie zadziałał. ☺️ Zanim ją podali to wróciłam na salę, położna zrobiła mi lewatywę, zjadłam kolację którą podali (jakoś 17:30 była) i o 18 podali mi kroplówkę i podłączyli na chwilę do ktg. Położna co jakiś czas przychodziła i sprawdzała wynik, a jak mnie odłączyli to przyniosła mi piłkę, bo ja miałam konkretne skurcze już. ;) Jak kroplówka się skończyła to nadal sobie siedziałam na piłce, położna przyszła zapytać o znieczulenie i zbadać rozwarcie. To było jakoś 20:10, wybadała, że mam 5-6 cm i stwierdziła, że ok, to zaraz sobie przejdziemy już na salę porodową na spokojnie. Wróciła po mnie po około 20 minutach, więc 20:35 byłam na porodowej, tam mi kazały się położyć żeby lekarka jeszcze raz sprawdziła rozwarcie i się okazało, że mam już pełne i mam szybko dzwonić po męża. 🙈 20:55 córka była na świecie. 🥰 Mąż wszedł jak kładli mi ją na brzuchu. 😅
Od momentu przejścia na porodową położna i lekarka cały czas były ze mną, ale nie wiem czy tak samo byłoby, gdyby tego pełnego nie było. Pewnie bym siedziała na piłce, pod prysznicem itd. żeby rozwarcie ruszyło. ;)
Życzę Ci równie szybkiego i super porodu, bo ja swój wspominam znakomicie. Nie ma się co stresować, ze się będzie samemu - są położne, lekarze, cały sztab ludzi, więc nie będziesz sama.
dziękuję bardzo za komentarz, dobrze jest poczytać tak pozytywne wspomnienia z porodu, wiem że będę lepiej przygotowana 😁
 
reklama
U mnie w obu przypadkach po przyjeździe do szpitala najpierw badała położna, później lekarz i to on decydował co dalej. W obu przypadkach od razu jechałam na porodówkę. Przy pierwszym porodzie przy przyjęciu miałam 4cm rozwarcia. Wody odeszły w domu, więc wiadomo że trzeba było założyć podpaske, bo cały czas coś tam leciało. W pierwszym szpitalu przyjęcie było na parterze w porodówka na piętrze. Kazali mi się przebrać w koszule już na parterze i tutaj właśnie dostałam ochrzan, bo nie wiedziałam co z tą podpaską, przecież nie będę w niej rodzic. A one w że mam zakładać bo przecież muszę przejść, a nikt nie będzie za mną latał i sprzątał. Ale to było tylko pytanie 😉
Na porodówce podłączyli ktg i w międzyczasie podpisywałam wszystkie zgody. Po uzupełnieniu przeszłam na salę obok. Tutaj były przejścia między salami, że położne mogły chodzić między pacjentkami. My siebie nie widziałyśmy, ale słychać było wszystko. Znaczną część czasu jedna pielefniarka, nie była to położna, siedziała między salami (miała tam biurko). Położna przychodziła co jakiś czas, żeby zapytać jak częste są skurcze u sprawdzała rozwarcie. Ogólnie były momenty ze gylam zupełnie sama na sali. Tutaj dobrze się przygotować psychicznie, bo ja przez moment zwątpiłam jak zbliżało się do pełnego rozwarcia, co jak dziecko zacznie wychodzić, a nikogo nie będzie 🙈
Ale jakby się krzyknęło, że coś się dzieje to położne przybiegną. Jak jest już pełne rozwarcie to położna jest cały czas przy Tobie i instruuje co należy robić, żeby zachować ochronę krocza i ułatwić parte. Lekarz przychodzi na sam koniec tylko i wyłącznie obejrzeć łożysko. Warto wziąć sobie wodę na łóżko, bo później będzie chciało Ci się pić.

Przy drugim porodzie również wzięli mnie od razu na porodówkę. Inny szpital. Tutaj dla odmiany cały czas miałam podłączone ktg. Nim podpisałam wszytskie dokumenty było już pełne rozwarcie, więc nawet przez chwilę nie zostałam sama. Były trzy położne, później zaczęło zanikać tętno, więc nie przyszło dwóch ginekologów + jakieś inne dwie Panie, żeby zdecydować czy będzie cc czy nie. Przebili wody, żeby zobaczyć czy coś się ruszy. Po przebiciu pęcherza 5 partych i córka była na świecie. Położna ledwo co zdążyła ją złapać. Nawet nie zdążyli z łóżka zrobić 'fotela' do porodu 😅 tętno zanikało bo tak jak brat urodziła się z rączką przy główce i po prostu przez to tą rączkę ktg dobrze nie lapalo. Tutaj również przydała się woda przy sobie na łóżku.

Po obu porodach powinny być 2h na sali kangurowania. U mnie w obu przypadkach było to mniej więcej godzinę. Później w jednym szpitalu wieźli mnie na salę poporodową na wózku, pomimo że bez problemu mogłam iść sama, po drugim szłam sama pchając dziecko.
Z jednej strony żałuję, że nie było kogoś kto by był przy mnie w pewnych momentach i wspierał mentalnie. A z drugiej oba porody były dosyć szybkie, więc też inaczej niż jakby miały trwać 10h lub dłużej. W obu przypadkach sama przecinałam pępowinę. Pierwszy poród bardzo czysty. Ani razu nie widziałam krwi. Drugi za to krwawy 🙈 po kazdym sprawdzaniu rozwarcia rękawiczki całe zakrwawione, itp
 
Ostatnia edycja:
Jezu moja pierwszy raz od ur ma taką noc, nie wiem co jej się dzieje. Budziła się już przed 24 i do tej pory nie śpi, nic a nic. I nie widać żeby jej się chciało.
 
Do góry