reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Pomóżcie mi przetrwać... ciąża i problemy

Dołączył(a)
30 Listopad 2020
Postów
7
Cześć Wam wszystkim,
piszę do Was, bo potrzebuję rozmowy, porady, Waszych opinii i po prostu KOGOŚ :)

Mam dwoje dzieci i jestem po rozwodzie ponad trzy lata. Byłam w ciąży 4 razy - 1 raz to było puste jajo płodowe, zakończone krwotokiem, przetaczaniem krwi i zabiegiem w Sylwestra 2019 roku. Bardzo źle to wspominam. Zaraz po tym zaszłam w ciąże, było wszystko ok, urodziłam zdrowego syna, obecnie ma 10 lat. W 2013 roku urodziłam córkę - ciąża zawsze spóźniona, ale znałam datę zapłodnienia i czekałam. W 20 tygodniu diagnoza - zespół Edwardsa. Nie usunęłam ciąży, donosiłam, w 37 tygodni cięcie - mam zdrową córkę 7 lat, ale psychika już wtedy nigdy nie była taka sama. Potem się rozwiodłam. Poznałam kogoś po latach. Zakochałam się. On ma dziecko i ja mam dwoje. 13 października miałam ostatni okres. Potem zachorowaliśmy na to dziadostwo, kwarantanna, wizja szpitala, duszności. Ja przeszłam bezobjawowo. Partner bardzo źle. Kochaliśmy się ostatnio 1 listopada, a potem dopiero po 16.
13 listopada zrobiłam test. Nie dostałam miesiączki. Test negatywny. Ale okres nie przychodził. 20 listopada pierwszy dodatni. To był piątek wieczór. W poniedziałek pojechałam do lekarza i lekarz na USG widział tylko pogrubione endometrium do 18 mm i mówił, że jeśli mogło dość do zapłodnienia 1 listopada to powinno być widać pęcherzyk ciążowy, a nie ma nic. Tego dnia zrobiłam BHCG - 157. Po dwóch dniach jedynie 250. W piątek 27 poszłam do lekarza i był pęcherzyk 20 mm. Kazał czekać, mówił, że BHCG jest 50 procent i ważne, że rośnie, ALE ja miałam wrażenie, że to tylko pocieszenie... Dziś prawie nie bolą mnie już piersi bardzo się boję, boję się stracić tą ciąże.
Dodam, że w zeszłym roku przeszłam ciążę biochemiczną...

Partner nie chciał tego dziecka, twierdzi, że dramatyzuję, że mam czekać, ale ja nie mam siły.

Czy myślicie, że może to jeszcze się udać? Czy mam po prostu czekać na kolejny krwotok... Już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Ja wiem, że on nie chce dziecka, nie chce ślubu. Nie chce go w ten sposób zatrzymywać, to nie to, mieszkamy razem... Bardzo się boję.
 
reklama
Hej, przykro mi, że się tak denerwujesz.

Ja bym słuchała lekarza. Takie cuda się zdarzają... Nie trać nadziei. Ale niestety przyrost beta hcg jest za niski. Przykro mi bardzo.
 
Ja myślę że ważne jest to czy Ty chcesz dziecka. On może jeszcze zmieni zdanie a jak nie no to cóż... może zmiana partnera ... jeśli nie będziecie tego w stanie poukładać. Na razie myśl pozytywnie i stosuj się zaleceń lekarza...przy dwójce dzieciaków na pewno jest co robić więc nie myśl za dużo i się nie zadręczaj :) Trzymam kciuki!
 
Nie wiem, lekarz mówił, że z małych przyrostów są wielkie dzieci.
Ciężko mi jest, bo ostatnio ciągle się kłócimy, ja powoli obwiniam go za tą całą sytuację, za brak zrozumienia, do tego ciągłe kontakty jego z była partnerką, matką jego dziecka, jej ciągła ingerencja w nasze życie, nasze plany...

On nie chce ślubu, bo nie czuje takiej potrzeby. Przecież prosić go nie będę...
Wiem, że jak beta słabo przyrasta to może być różnie.. a drugiej, że ona rośnie skokowo, nie zawsze miarowo i starczy, że rośnie... Znam takie przypadki. Wiem, że w tamtych moich ciążach było też coś zawsze nie tak, a dzieci są...

Wiem, że jak się nie uda to on już nigdy nie zaryzykuje, bo ta ciąża była nieplanowana i na hormonach. Twierdzi, że nigdy nie skończy w środku, bo on wie, że nie ma gwarancji żadnej...

Czuję się strasznie. Jutro mam niby wizytę, ale nie wiem sama czy ja chcę wiedzieć. Boję się zabiegu, zawsze czekałam w domu do końca, ale teraz nie mam wsparcia.
 
Przykro mi z powodu Twojej sytuacji życiowej. Pod względem wiedzy Ci nic nie pomogę, nie wiem jak jest z przyrostem bety, oprócz tego, że powinna rosnąć. Sama nigdy nie robiłam tego badania, ale też nigdy nie miałam potrzeby tego sprawdzać. Jedyne co mogę podpowiedziedziec, to zaufaj lekarzowi w diagnozie- jeśli mu ufasz i dobrze się Tobą opiekuje.
Domyślam się, że ciężko jest się nie denerwować, ale wrzuć trochę na luz i pomyśl czy w takiej sytuacji zachowanie Twojego partnera jest ok. Bo to dotyczy Was oboje, nie tylko Ciebie. To, że on "nie chciał" dziecka nie sprawia, że może tak wszystko olać i zostawić Cię bez wsparcia psychicznego. I nie mówię tu o tym by Cię rozpieszczał czy nosił na rękach- choć tak być powinno :) ale o tym by był, żebyś wiedziała, że możesz na niego liczyć.
 
Życie jest przewrotne niestety lub stety. Skoro od początku ustaliliscie że nie planujecie powiększania rodziny i się zabezpieczaliscie to niczyja tu wina że to zabezpieczenie zawiodło, tak się zdarza, i nieważne które z partnerów jest bardziej "zawiedzione" sytuacją, musicie się wspierać, on Ciebie bo masz już przeżycia za sobą i podwójnie teraz się martwisz a Ty jego by rozczarowanie przerodziło się w nadzieję że będzie dobrze. Jako tako po kilku latach związku już można nieco a nawet bardzo poznać charakter drugiego człowieka, wiedzieć które uczucia są poprostu wyolbrzymiane i potrafić je naprostować a które są faktycznie prawdziwe, głębokie i nie do naprawienia. W tej sytuacji jaka Was spotkała albo naprostujecie swój związek i z ciążą czy bez dojdziecie do porozumienia i wizji wspólnej przyszłości albo to początki końca i będziesz musiała się zastanowić z czym i kim możesz żyć a jak sobie tego życia nie wyobrażasz.
Co do ciąży to póki co trzymaj się zdania lekarza staraj się nie wchodzić w przepychanki słowne z partnerem bo to tylko niepotrzebny stres i te kilka tygodni musisz uzbroić się w cierpliwość żeby zobaczyć jak się cała sprawa potoczy. Ja Ci życzę zdrowej ciąży, pięknego maleństwa i szczęśliwego związku.
 
Dziękuję Wam za wypowiedzi. Wiem jak to wszystko wygląda, zdaje sobie sprawę, że tak być nie powinno. Ale ja też nie jestem święta - bardzo ostatnio się kłócimy, podejrzewam go o najgorsze, on się wydziera i tak w kółko... A oboje jesteśmy ludźmi pracującymi z dziećmi na co dzień.

Tak, ja bardzo chcę tego dziecka, chcę i kocham je już. Wiem, że jeśli je stracę to nasz związek się skończy, bo ja już psychicznie nie dam rady...

Nastawiam się i tak czuję, że to koniec, że lada dzień będzie po wszystkim... I jest mi bardzo przykro, bo przez tą ciążę zawalił się cały mój świat.
 
Dziękuję Wam za wypowiedzi. Wiem jak to wszystko wygląda, zdaje sobie sprawę, że tak być nie powinno. Ale ja też nie jestem święta - bardzo ostatnio się kłócimy, podejrzewam go o najgorsze, on się wydziera i tak w kółko... A oboje jesteśmy ludźmi pracującymi z dziećmi na co dzień.

Tak, ja bardzo chcę tego dziecka, chcę i kocham je już. Wiem, że jeśli je stracę to nasz związek się skończy, bo ja już psychicznie nie dam rady...

Nastawiam się i tak czuję, że to koniec, że lada dzień będzie po wszystkim... I jest mi bardzo przykro, bo przez tą ciążę zawalił się cały mój świat.

Dodam, bo pisze tak z doskoku, że nie potrafię mu wybaczyć, że chciał abym usunęła ciąże, że ciągle słyszę, że jego syn jest najważniejszy, jego obowiązki względem niego i jego matki, a ja? Ja się pytam, gdzie jest dla mnie miejsce w tym wszystkim?
 
Dodam, bo pisze tak z doskoku, że nie potrafię mu wybaczyć, że chciał abym usunęła ciąże, że ciągle słyszę, że jego syn jest najważniejszy, jego obowiązki względem niego i jego matki, a ja? Ja się pytam, gdzie jest dla mnie miejsce w tym wszystkim?
Hejka. Tak czytam co piszesz i tak cholernie mi przykro że musisz to znosić, zwłaszcza teraz. Wiesz co, nie rób nic, czekaj. Niech los zadecyduje. W tą czy w drugą stronę. Z jednej strony Twoj partner nie zasluguje aby z Tobą być, aby mieć z Tobą dziecko!! Poprostu nie. Za to chamstwo i perfidie. Ale jesli będzie Ci dane to dzidzia sie utrzyma i wychowasz je, ale nie sądze że z tym partnerem. Los chociaż slepy to nie głupi. Trzymaj się cieplutko, duzo siły, będzie dobrze :*
 
reklama
Nastawiam się i tak czuję, że to koniec, że lada dzień będzie po wszystkim... I jest mi bardzo przykro, bo przez tą ciążę zawalił się cały mój świat.

Ciaza nie zrujnowała ci życia. Ciąża tylko unaoczniła ci już istniejące problemy w twoim związku.
Twoj facet się nie nadaje do związku z tobą, pewnie od jakiegoś czasu sama byłaś tego świadoma. Pozwól mu odejść jeśli takie jego życzenie. Pamiętaj, ze facet dzisiaj jest ten a jutro może być inny. Ale dla twojego nienarodzonego maluszka to ty jesteś całym światem a nie jakiś samiec z doskoku.
 
Do góry