- Dołączył(a)
- 10 Sierpień 2013
- Postów
- 2
Witam wszystkie przyszłe mamy
Jestem świeżo po porodzie w szpitalu na ujastek
Zacznę może od pozytywnych stron szpitala i personelu. Położne przy ktg bardzo miłe, lekarze również w ambulatorium.
Na patologi ciąży też bez zastrzeżeń, pielęgniarki bardzo pomocne, jedzenie smaczne i warunki socjalne bez zastrzeżeń. Byłam bardzo zadowolona aż przyszło do rozwiązania.
Pragnę nadmienić, że byłam tydzień po terminie i w końcu zdecydowali się mnie przyjąć na oddział. Nie miałam skurczów ani wody nie odeszły, ale po tygodniu muszą przyjąć do szpitala NFZ takie daje prawo. Założyli balonik, przez cały dzień nie przyniósł on pożądanych rezultatów. Następnego dnia udałam się do sali przed porodowej i tu lewatywa i podłączenie kroplówki z oksodycyną przez sympatyczna pielegniarke. Koszmar zaczał sie w momencie pojawienia sie połoznej MAŁGORZATY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie miałam opłaconej połoznej ani lekarza, dziewczyny nie popełniajcie tego błedu!!!!!!!.
Myslałam, ze to jest szpital z ludzkim podejsciem do pacjenta a nie komunistycznym, gdzie jak nie posmarujesz to nie załatwisz!!! a jednak.
A wiec przez ta połozna albo raczej słonia w składzie porcelany, bo tak sie zachowywała w mowie i czynach o mały włos nie straciła bym mojego aniołkasad
Oksodycyna nic nie pomagała a bóle były nie do zniesienia, nie podała mi znieczulenia pomimo moich licznych prózb, zaczeły sie obfite krwawienia i nic. Pojawiała sie raz na póltorej godziny i tylko słyszałam jeszcze nie urodziłas!! Oprócz tego krzyczała i obrazała nie bede tutaj przytaczac bo to nie było nic miłego. W końcu wody odeszły i nie były przejzyste tylko lekko zielone. Błagałam resztkami sił o cesarke a ona nie widze tutaj zadnych wskazan.( wskazan było wiele dziecko miało ponad 4 kilo, szyjka sie nie rozwierała a płod był b.wysoko)!!
Doszło do tego ze zaczełam z bólu tracic swiadomosc a płód stracił tetno i dopiero wtedy zaalarmowała lekarzy, którzy wrecz wparowali do pokoju i w pól minuty znalazłam sie na stole i po cc mój aniołek pojawił sie miał juz sine raczki ale wszystko zakonczyło sie dobrze.
Wystrzegajcie sie tej połoznej!!! i opłaccie sobie wczesnie jakas dobra połozna, aby zadnej z Was nie przytrafiła sie taka historia jak mnie. Nie wiem co by było jak bym była sama z ta połazna!! na szczescie był ze mna maz, który biegał do niej i prosił ja aby łaskawie przyszła!!
Pozdrawiam wszystkie przyszłe mamy i zycze pozytywnego rozwiazania.
Jestem świeżo po porodzie w szpitalu na ujastek
Zacznę może od pozytywnych stron szpitala i personelu. Położne przy ktg bardzo miłe, lekarze również w ambulatorium.
Na patologi ciąży też bez zastrzeżeń, pielęgniarki bardzo pomocne, jedzenie smaczne i warunki socjalne bez zastrzeżeń. Byłam bardzo zadowolona aż przyszło do rozwiązania.
Pragnę nadmienić, że byłam tydzień po terminie i w końcu zdecydowali się mnie przyjąć na oddział. Nie miałam skurczów ani wody nie odeszły, ale po tygodniu muszą przyjąć do szpitala NFZ takie daje prawo. Założyli balonik, przez cały dzień nie przyniósł on pożądanych rezultatów. Następnego dnia udałam się do sali przed porodowej i tu lewatywa i podłączenie kroplówki z oksodycyną przez sympatyczna pielegniarke. Koszmar zaczał sie w momencie pojawienia sie połoznej MAŁGORZATY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie miałam opłaconej połoznej ani lekarza, dziewczyny nie popełniajcie tego błedu!!!!!!!.
Myslałam, ze to jest szpital z ludzkim podejsciem do pacjenta a nie komunistycznym, gdzie jak nie posmarujesz to nie załatwisz!!! a jednak.
A wiec przez ta połozna albo raczej słonia w składzie porcelany, bo tak sie zachowywała w mowie i czynach o mały włos nie straciła bym mojego aniołkasad
Oksodycyna nic nie pomagała a bóle były nie do zniesienia, nie podała mi znieczulenia pomimo moich licznych prózb, zaczeły sie obfite krwawienia i nic. Pojawiała sie raz na póltorej godziny i tylko słyszałam jeszcze nie urodziłas!! Oprócz tego krzyczała i obrazała nie bede tutaj przytaczac bo to nie było nic miłego. W końcu wody odeszły i nie były przejzyste tylko lekko zielone. Błagałam resztkami sił o cesarke a ona nie widze tutaj zadnych wskazan.( wskazan było wiele dziecko miało ponad 4 kilo, szyjka sie nie rozwierała a płod był b.wysoko)!!
Doszło do tego ze zaczełam z bólu tracic swiadomosc a płód stracił tetno i dopiero wtedy zaalarmowała lekarzy, którzy wrecz wparowali do pokoju i w pól minuty znalazłam sie na stole i po cc mój aniołek pojawił sie miał juz sine raczki ale wszystko zakonczyło sie dobrze.
Wystrzegajcie sie tej połoznej!!! i opłaccie sobie wczesnie jakas dobra połozna, aby zadnej z Was nie przytrafiła sie taka historia jak mnie. Nie wiem co by było jak bym była sama z ta połazna!! na szczescie był ze mna maz, który biegał do niej i prosił ja aby łaskawie przyszła!!
Pozdrawiam wszystkie przyszłe mamy i zycze pozytywnego rozwiazania.