KiniaG
Zaangażowana w BB
Witam. Córka jest jedynaczką. Pytanie moje dotyczy tego co usłyszałam od wychowawczyni z przedszkola. Kazała mi zgłosić się z nią do psychologa, gdyż może mieć ADHD. Oto czym się kierowała (krótki opis sytuacji przedszkolnej):
Ma problemy z usiedzeniem przy śniadaniu, obiedzie, popisuje się. Podczas zabaw nie szaleje nie wiadomo jak, jednak ponoć jest ruchliwa. Co do "odrabiania" zadań, skupi się jeżeli coś ją zainteresuje, woli się bawić, choć odrabia starannie, jak się z nią usiądzie. Nauka wierszyków, piosenek przychodzi jej z łatwością. Na polu jest jej pełno wszędzie. nigdy nie uderzyła dziecka, nauczyciela, wręcz broni innych przed biciem, ale delikatnie odsuwając ich od "ofiary".
Nie jąka się, płynnie mówi, choć czasem ma swoją wyobraźnię.
Główną przesłanką do podejrzenia u niej Adhd jest jej ruchliwość i trudność w skupieniu.
Natomiast w domu:
Wie, że zrobi coś źle i ponosi konsekwencje (siedzi za karę), nie obywa się bez bunty, jednak uspokaja się sama. Po skończonej karze wie za co to było i przeprosi. Ma lepsze i gorsze dni, czasem coś zrzuci, rozleje, jednak przeprosi i wytrze / posprząta. Potrafi się sama sobą zając, zabawki, rysowanie, bajki, wszystko ją zajmuje na długo. Nie biega po domu, śpi i je dobrze. Podczas usypiania wymyśla wszystko byleby się nie położyć, jednak bez wychodzenia z łóżka. Nie skaka po nim, leży i bawi się misiem lub opowiada sobie historie. Lubi przerywać, wtrącać, bądź wymagać podania jej czegoś od razu (jednak obawiam się, że to bardziej moja wina, nie nauczyłam jej, żeby nie przerywać). Choć jeżeli każe jej poczekać, bo coś robię i nie dam rady, idzie do pokoju i czeka. Bunt jest, tupanie nogami, krzyk, jednak sporadyczny.
Na polu, spacerze, u znajomych:
Nie biega, nie robi nic co może spowodować uraz, bądź wypadek. Jak gdzieś wejdzie prosi o pomoc, jeżeli się boi sama zejść. Nie bije dzieci, grzecznie się bawi (przeważnie z młodszymi od siebie). Ustępuje na huśtawkach, nie wdaje się w kłótnie. Przy dzieciach starszych "małpuje" i daje się podpuszczać. Nie ma problemu z wyjściem z nią gdziekolwiek, słucha się, w sklepie czasem się rozpłacze, jednak szybko się uspokaja, nie robi histerii. W aucie rzadko usiedzi, ale tylko jak ono stoi. Podczas jazdy jest grzeczna. Trzeba powtórzyć kilka razy zanim podejdzie, czy wykona to o co się prosi, jednak tu też widzę moją winę wychowawczą.
Do psychologa mam na 16-stego stycznia, jednak chciałabym wiedzieć, czy ja faktycznie mam się czym martwić? Czy może po prostu to co się dzieje w przedszkolu jest zbyt małym zaspokojeniem "wyładowania" energii w domu?
Błagam o pomoc. Martwię się strasznie
Ma problemy z usiedzeniem przy śniadaniu, obiedzie, popisuje się. Podczas zabaw nie szaleje nie wiadomo jak, jednak ponoć jest ruchliwa. Co do "odrabiania" zadań, skupi się jeżeli coś ją zainteresuje, woli się bawić, choć odrabia starannie, jak się z nią usiądzie. Nauka wierszyków, piosenek przychodzi jej z łatwością. Na polu jest jej pełno wszędzie. nigdy nie uderzyła dziecka, nauczyciela, wręcz broni innych przed biciem, ale delikatnie odsuwając ich od "ofiary".
Nie jąka się, płynnie mówi, choć czasem ma swoją wyobraźnię.
Główną przesłanką do podejrzenia u niej Adhd jest jej ruchliwość i trudność w skupieniu.
Natomiast w domu:
Wie, że zrobi coś źle i ponosi konsekwencje (siedzi za karę), nie obywa się bez bunty, jednak uspokaja się sama. Po skończonej karze wie za co to było i przeprosi. Ma lepsze i gorsze dni, czasem coś zrzuci, rozleje, jednak przeprosi i wytrze / posprząta. Potrafi się sama sobą zając, zabawki, rysowanie, bajki, wszystko ją zajmuje na długo. Nie biega po domu, śpi i je dobrze. Podczas usypiania wymyśla wszystko byleby się nie położyć, jednak bez wychodzenia z łóżka. Nie skaka po nim, leży i bawi się misiem lub opowiada sobie historie. Lubi przerywać, wtrącać, bądź wymagać podania jej czegoś od razu (jednak obawiam się, że to bardziej moja wina, nie nauczyłam jej, żeby nie przerywać). Choć jeżeli każe jej poczekać, bo coś robię i nie dam rady, idzie do pokoju i czeka. Bunt jest, tupanie nogami, krzyk, jednak sporadyczny.
Na polu, spacerze, u znajomych:
Nie biega, nie robi nic co może spowodować uraz, bądź wypadek. Jak gdzieś wejdzie prosi o pomoc, jeżeli się boi sama zejść. Nie bije dzieci, grzecznie się bawi (przeważnie z młodszymi od siebie). Ustępuje na huśtawkach, nie wdaje się w kłótnie. Przy dzieciach starszych "małpuje" i daje się podpuszczać. Nie ma problemu z wyjściem z nią gdziekolwiek, słucha się, w sklepie czasem się rozpłacze, jednak szybko się uspokaja, nie robi histerii. W aucie rzadko usiedzi, ale tylko jak ono stoi. Podczas jazdy jest grzeczna. Trzeba powtórzyć kilka razy zanim podejdzie, czy wykona to o co się prosi, jednak tu też widzę moją winę wychowawczą.
Do psychologa mam na 16-stego stycznia, jednak chciałabym wiedzieć, czy ja faktycznie mam się czym martwić? Czy może po prostu to co się dzieje w przedszkolu jest zbyt małym zaspokojeniem "wyładowania" energii w domu?
Błagam o pomoc. Martwię się strasznie