Moja corcia aktualnie ma 11 tygodni i przez pierwsze 6, też płakała non stop. Fakt, że głównym powodem były kolki i problemy ze robieniem kupki (a kupek poczatkowo było około 10 dziennie, więc krzyk non stop), ale płakała również "tak poprostu". U nas pomogło "wyciszenie"... bardzo regularny tryb życia, spacer i kąpiel o tej samej porze, ograniczyłam odwiedziny, wyjścia do sklepu, przestałam dawać zabawki (jeśli już to na bardzo krótko), ogólnie ograniczyłam ilość bodźców, bo widocznie mała miała za dużo "wrażeń". Wiem, że to bardzo frustrujące jak dziecko placze non stop - a ja byłam 90% czasu z nią sama w domu - i wiem, że trudno samemu się nie stresować, ale postaraj się wyluzować. Jak ją odłozysz na chwilkę, nawet gdy płacze, to nic się jej nie stanie, weź kilka kłębokich oddechów i postaraj się zachować spokój. U nas to bardzo pomogło, przynajmniej krzyk i płacz przestal być tak bardzo głony i intensywny. Głowa do góry !
Ostatnia edycja: