Zacznę od tego, że mam PCOS i brak miesiączki poza okresami kiedy biorę farmakologię. Do marca byłam stymulowana (bez sukcesu). Ostatnia miesiączka w kwietniu. 27.06 silny niespodziewany ból lędźwi, 7.08 lekkie plamienie (sądziłam, ze to początek miesiaczki, ale jednak nie), dziwnie nabrzmiałe podbrzusze, częstomocz, pełniejsze piersi, ból podbrzusza, twarde sutki. 8.08 zrobiłam test - 2 kreski. Tego samego dnia bHCG - 198. Wychodzi na to, ze chyba stał się cud i jestem w ciąży Lekarz kazał zgłosić się na badanie dopiero 20.08. Natomiast od poniedziałku piersi jakby przestały boleć... ból w podbrzuszu i pachwinie nadal odczuwam, czasami taki promieniujący, ciągnący. Martwi mnie to, ze piersi już nie sa takie bolesne jak jeszcze tydzień temu. Dodam, że około srody miałam lekki plamienie, dosłownie wielkosci ziarna fasoli brunatny sluz... Czy któraś z Was tak miała? Czy to normalne? Czy powinnam się przygotować na złe wieści?
reklama
Rozwiązanie
Nie, to byla jednorazowa sytuacja.Skoro wiesz ,że progesteronu niski ,to konieczny będzie luteine i duphaston, czy nadal zdarza się plamienie..?
Nie, to byla jednorazowa sytuacja.Skoro wiesz ,że progesteronu niski ,to konieczny będzie luteine i duphaston, czy nadal zdarza się plamienie..?
reklama
Podziel się: