chyba się dawno nie odzywałam....
u nas nocka bleee, no moze nie sama nocka a ranek. Już się cieszyłam, że wracamy na stare tory, bo młoda po raz pierwszy od kilku dni zasnęła o 20 nie o 22. No więc, żeby za dobrze matce nie było, to obudziła się o 4 gotowa do życia. Poleżałyśmy, pobawiłyśmy się paluszkami i nóżkami, aż zasnęła o 6, ale po 7 Maciek wparował i koniec spania. Teraz ok 11 zasnęła, ja ogarnęłam chałupę i poprasowałam, teraz kawę piję i patrzę co u Was. Choć tak naprawdę powinnam chyba odespać :-/
Moi panowie w głebokim poważaniu mają porządek. Do szału mnie doprowadza zbieranie skarpetek spod kanapy w salonie, pozostawiane talerze na stole, że o braniu nowej szklanki za każdym razem jak idzie się do kuchni nie wspomnę
generalnie zostawia wszystko tam gdzie stoi. I te drobniaki walające się po blatach, półkach, nawet w łazience kieszenie opróżnia. no i twierdzenie, że przecież on tak mi pomaga, bo przecież sprząta. A to sprzatanie polega na odkurzeniu w sobotę i raz na miesiąc zmyciu podłogi. Ale że syf na blacie, czy że trzeba przetrzeć stół, to już nie widzi. Krasnoludki robią. Nigdy ani jednego okna nie umył, kibelek raz mu się zdarzyło, jakies 5 lat temu. Ale żeby nie było, że jest taki zupełnie do niczego, to muszę mu przyznać, że przejął 90% opieki nad Maćkiem. Co prawda denerwuje mnie, że nie czyta mu bajek przed snem i grają w Toy Story na Play Station, ale daje mi to czas dla Lilki. Ale ma to też złe strony. Lilka z kolei w 99,9% czasu jest ze mną. M nie pamiętam kiedy ostatnio ją przewinął. Nawet kąpanie w większości przejęłam. Nie jest to za dobrze, bo młoda tylko mnie uznaje, u ojca na rękach wytrzyma 10 minut, ale i tak mnie musi mieć w zasięgu wzroku...
Poza tym M ma odchyły żywieniowe. Pcha w Maćka żarcie na siłe. Jak Lilka marudzi, to od razu, że pewnie głodna jest i chce cycka. Mimo, że pół godz wcześniej jadła. Chyba w dzieciństwie miał poprzez jedzenie okazywane uczucia przez mame, dlatego tak reaguje. No i raczej on gotuje. Jak ja coś zrobię , to mu nie smakuje i nie je, więc nie gotuję, co mam sama jeść. On w weekendy często mięso robi, choć ostatnio grill króluje, którego już od zeszłego roku mam dość, bo ileż można.
No to się pożaliłam ;-)