To może zacznę jakie ja mam pomysły, może coś mi podpowiecie jeszcze:
- szczerstwiały chleb na patelnię jajko, zioła na olej i super grzanki
, choć okazało się, że moje dziecko zdecydowanie woli chleb odsmażony na maśle, nazywamy to chrupiącym chlebkiem i mały się nie może doczekać kiedy nam pieczywo szczerstwieje
(choć staramy się kupować tylko tyle ile nam potrzeba).
- A z przejrzałych bananów świetne racuchy wychodzą
.
- Jogurty, maślankę, kefir, mleko można szybko zutylizować robiąc naleśniki (większą ilość można zamrozić, tylko najlepiej płaskie i osobno przekładać folią lub czymś tego typu).
- Z gotowanych ziemniaków można zrobić na drugi dzień kluski śląskie albo kopytka, można też kotlety ziemniaczane ale my jakoś nie przepadamy ;-).
- Jak mi zostaje sporo jedzenia z obiadu to zazwyczaj mrożę i mam zapas obiadowy
- zakupy robię z kartką w ręku i staram się jak mogę nie wychodzić za listę (choć i tak jak dla mnie to za dużo wychodzi coś ostatnio
).
- Ciuszki staram się kupować z przecen lub w outletach, bywam też w secondhandach.
- Oszczędzam na fryzjerze dla niego bo go sama strzygę (na razie nie protestuje ;-)).
- Wszędzie mamy energooszczędne żarówki, nie zostawiamy sprzętów włączonych na czuwanie.
- Piorę pranie dopiero jak go się dużo nazbiera.
- noszę ze sobą siatki na zakupy to nie płacę za reklamówki
.
- zauważyłam, że sporo pieniążków idzie na lekarstwa i teraz jak dostaję receptę to najpierw sprawdzam, czy nie mam już tego w apteczce (wcześniej od razu od lekarza gnałam do apteki a potem się okazywało, że kupiłam 4 opakowanie deflegminu, z czego z pozostałych 3 mam pół listka zużyte)