Moja przyjaciółka wczoraj mi też mówiła, że plecak lepszy. Czy też szelki, ona miała szelki dla córki. No jedna moja córa to uciekinier. Wołam za nią wracaj, a ta w długąąą, leci na złamanie karku. Marta stoi i czeka, Emilka ucieka i weź zdecyduj za którym dzieckiem iść. Mnie tylko zastanawia w tych szelkach (plecak na pewno odpadnie, bo Emi się z niego zwyczajnie wyplącze, umie wyjść z wózka, jak jest przypięta) czy jak dziecko się rozpędzi, to nie zastopuje go smycz na tyle gwałtownie, że się wywróci.
Dziękuję Wam za odpowiedzi, na pewno nie wezmę tych na nadgarstek, bo jak łatwo wypiąć, to ja podziękuję. Plecaczek też musi mieć zapięcie, które jedną ręka nie da się otworzyć (jak w kamizelkach do pływania, są trzy punkty nacisku, z tym Mia sobie nie radzi). Wiem, że wydziwiam, ale mieszkam w dużym mieście, przy bardzo ruchliwej ulicy, w dodatku koło szpitala. I tą ulicą maszerujemy do szkoły po Janka.
A to jak szelki wyglądają i zdanie ludzi na ten temat mam we duszy.... Bezpieczeństwo dziecka jest moim priorytetem, a nie zdanie ludzi... a już wiem jakie będą reakcje, hehe. Cieszę się, że nie mam trojaczków, albo czworaczków. Wyglądałabym z dziećmi jak "wyprowadzacz" psów... Już widzę te miny. Miłego dzionka