- Dołączył(a)
- 17 Wrzesień 2020
- Postów
- 1
Nie wiem czy ten temat już tu był, ale nie mogłam nic znaleźć.
Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad dzieckiem. Przed ślubem ta kwestia była poruszana, nigdy nie mówiłam że nie, nie chce dzieci. Mój mąż mówił - OK, nie teraz, może kiedyś. Przy pierwszym podejściu do tematu, dowiedziałam się, że on zdecydował, że nie będzie chciał mieć dzieci. Postawiłam sprawę jasno, powiedziałam co czuję, co potrzebuję, że przed ślubem nie mówił, że dzieci nie chce, chwilę przemielił temat, zgodził się, ALE tylko na jedno, chociaż mówiłam od raz, że jeżeli się uda (mam 33 lata) to chciałabym jednak dwójkę. Dobra, stwierdziłam, na razie spróbujmy jedno, potem zobaczymy, wie jakie jest moje zdanie, mamy jeszcze chwilę, bo mam zabieg usunięcia polipa w styczniu, dopiero potem możemy się starać.
I nie byłoby problemu, gdyby w jednej z rozmów nie padło, że zgodził się na dziecko tylko dlatego, że szkoda tych 17 lat, że człowiek się zżywa, a tak naprawdę to kobiety zawsze chcą dzieci, a mężczyzna musi się zgodzić i tyle, że nie ma raczej facetów, co by sami z siebie dzieci chcieli... Wcięło mnie trochę, bo albo ja jestem naiwna mimo swojego wieku, ale wydawało mi się, że dzieci powinno się chcieć a nie "godzić na nie dla świętego spokoju". Ja nie chcę "dawcy" i "bankomatu", a ojca dla dziecka - stąd pytanie, czy któraś z Was miała taką sytuację i czy jest szansa, że on tylko tak mówi, czy jest to przypadek ciężki...?
Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad dzieckiem. Przed ślubem ta kwestia była poruszana, nigdy nie mówiłam że nie, nie chce dzieci. Mój mąż mówił - OK, nie teraz, może kiedyś. Przy pierwszym podejściu do tematu, dowiedziałam się, że on zdecydował, że nie będzie chciał mieć dzieci. Postawiłam sprawę jasno, powiedziałam co czuję, co potrzebuję, że przed ślubem nie mówił, że dzieci nie chce, chwilę przemielił temat, zgodził się, ALE tylko na jedno, chociaż mówiłam od raz, że jeżeli się uda (mam 33 lata) to chciałabym jednak dwójkę. Dobra, stwierdziłam, na razie spróbujmy jedno, potem zobaczymy, wie jakie jest moje zdanie, mamy jeszcze chwilę, bo mam zabieg usunięcia polipa w styczniu, dopiero potem możemy się starać.
I nie byłoby problemu, gdyby w jednej z rozmów nie padło, że zgodził się na dziecko tylko dlatego, że szkoda tych 17 lat, że człowiek się zżywa, a tak naprawdę to kobiety zawsze chcą dzieci, a mężczyzna musi się zgodzić i tyle, że nie ma raczej facetów, co by sami z siebie dzieci chcieli... Wcięło mnie trochę, bo albo ja jestem naiwna mimo swojego wieku, ale wydawało mi się, że dzieci powinno się chcieć a nie "godzić na nie dla świętego spokoju". Ja nie chcę "dawcy" i "bankomatu", a ojca dla dziecka - stąd pytanie, czy któraś z Was miała taką sytuację i czy jest szansa, że on tylko tak mówi, czy jest to przypadek ciężki...?