reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Odwiedziny po porodzie w szpitalu i w domu

claire1983

Zaangażowana w BB
Dołączył(a)
13 Kwiecień 2010
Postów
112
Dziewczyny jakie macie podejście do odwiedzin?

Pamiętam że po pierwszym porodzie było to dla mnie utrapieniem. Należę raczej do osób niesmialych i zdystanowanych , zwlasza kiedy po porodzie wygladalam i czułam się koszmarnie.

Pamiętam że u koleżanek w sali ciagle ktoś był. Było nas 3. Odwiedzający korzystali nawet z naszej toalety. Wyperfumowana siostra jednej z dziewczyn śmiała się głośno i zartowala dobrą godzinę a ja czekałam aż pójdzie bo tak bardzo się krepowalam. Pamiętam że co chwila były również badania, ważenie, kąpiel noworodków, obchód, obiad..na przemian goście. Ruch jak na dworcu. Jeden facet odwiedzajacy kichał i kaszlał tuż przy łóżeczku mojego dziecka, a mi się chciało płakać .
Potem mimo moich wielkich próśb przyjechała moja zakatorzona teściowa i wzięła moje dziecko bez pytania na ręce a szczęśliwy tatuś na kacu cykal foty na fejsa również mi.
Czy ja jestem przewrazliwiona? Bo bardzo mnie to wkurzalo . A jak było u Was?
 
reklama
Rozwiązanie
Nie będę zakładać sprawy o ojcostwo a bez uznania przez niego dziecka w urzędzie nie da się wpisać go jako ojca ani dać dziecku jego nazwiska.także wpisze tylko imię a nazwisko będzie mieć moje.gorzej, bo jeśli mu się faktycznie odwidzi to sam ma prawo założyć sprawę o ustalenie ojcostwa i nikt mu praw rodzicielskich wtedy nie zabierze...

Ale będzie miał dużo trudniej. Dla mnie to jakiś totalnie nieodowiedzialny facet. Znam identyczną sytuację u sąsiadki. Facet zostawil ja w ciąży a ona dała dziecku swoje nazwisko. Po dwóch latach za namową nowej kobiety postanowił walczyć o dziecko. Wtedy zaczęły się problemy dla tej mamy bo przez kilka lat nawet za granicę nie mogła z dzieckiem wyjechać i ogólnie dużo kasy na prawnikow i...
@claire1983 bylam w szpitalu w sali piecioosobowej. Do pokoju mogla wejsc tylko jedna osoba odwiedzajaca. Zadnych zakatarzonych na oddzial nie wpuszczali. Zadna z nas sie chyba nie krepowala. Uwaga byla skupiona na dzieciach i karmilysmy piersia nawet, jak byli odwiedzajacy. To oni powinni sie krepowac, ze przeszkadzaja matce nakarmic. Oczywiscie zadna z nas nie paradowala z piersiami na wierzchu i wszystko robilysmy dyskretnie, tak, by siebie nawzajem tez nie krepowac.
Do mnie przychodzil tylko maz. Raz byla tesciowa i szwagierka. Ale krociutko i po zapytaniu o zgode. Moja rodzina miala daleko wiec nie przyjezdzali.
Jestes jaka jestes. Jednak jesli cos ci nie odpowiada, to odwaznie komunikuj to otoczeniu, zwlaszcza najblizszym.
 
U mnie był tylko mąż i to przychodził po pracy na godzinę, max 1,5h. Nie chciałam żadnych odwiedzin, bo pamiętałam opowieści siostry jak leżała po cc, a do jej sąsiadki przychodziły tłumy ludzi, nawet jakieś ciotki, sąsiadki. W końcu siostra wkurzyła się i zapytała, czy jest jeszcze ktoś w jej otoczeniu, kto nie był w szpitalu. Po tym podobno skończyły się wędrówki ludów. Ale też mnie krępowało, jak do mojej sąsiadki przychodził mąż i siedział dosłownie od 7 30 do 20... plus wpadali znajomi, nawet w dniu wypisu...
 
W moim szpitalu na szczęście nie wpuszczają nikogo na oddział. Nawet ojców- można wyjsc na spotkanie z rodzina za szybką do specjalnego pomieszczenia ale nikt po salach nie łazi. Co do odwiedzin w domu- rodzice conajmniej po dwóch tygodniach, reszta rodziny później. Bez wyjątków.
 
Ja nie chciałam żadnych odwiedzin oprócz męża, ale i tak dziadkowie przyjechali zobaczyć małego. Tyle że u nas jest osobna sala do odwiedzin, na oddział nikomu nie wolno wchodzić, więc to trochę mniej uciążliwe. Ja bym zwróciła uwagę, gdyby mi przeszkadzała za duża liczba gości. Może nawet poprosić położne o jakieś delikatne ograniczenie odwiedzin, gdyby Ci goście byli zbyt męczący?
 
Ja Cię rozumiem doskonale bo szpital to nie miejsce spotkań. Kultura wymaga by odwiedziny jeżeli już są niezbędne to by trwały krótko. Ale bywa z tym różnie i nie ma się wpływu na wszystkich ale można decydować o sobie. Ja zakomunikowalam że do szpitala może przyjść tylko mąż i dziadkowie na krótko. Uszanowali to i potem pozostali odwiedzali nas w domu
 
A Tak swoją drogą to ja nie kumam odwiedzania poloznic w szpitalu. Kobiety wykończone po porodzie z poszywanymi pochwami cyckami na wierzchu bolącym brzuchem i niepewnością jak postępować w własnym dzieckiem. Przecież w szpitalu jest się dwa trzy dni, naprawdę wypadałoby tym biednym mamom dać spokój chociaż te pierwsze chwile. Nie wspominając o zarazkach babć i cioć. Powinien być bezwzględny zakaz odwiedzania na oddziale poza ojcami.
 
reklama
Jeśli ktoś sobie nie życzy to ok trzeba po prostu powiedzieć:) ja chciałam być odwiedzana, dziadkowie zapytali o zgodę ale oczywiście się zgodziłam. Mąż był niemal cały czas po pracy aż do 22. Podobnie mąż dziewczyny która była ze mną na sali, ją też odwiedzało bardzo dużo osób mimo że nie miała nawet dziecka przy sobie, nie przeszkadzało mi to, moi goście jej również nie przeszkadzali bo pytałyśmy się nawzajem żeby w razie co ograniczyć wizyty, każdy powinien czuć się komfortowo. Ja karmiłam od początku przy wszystkich odwiedzających, nie było to dla mnie nic krępującego.
Po 3 dniach dniach przyjechała moja mamam, po kolejnych kilku siostry, każdy trochę pomógł. Odwiedzały mnie nawet koleżanki. Myli ręce i nie kichali i mały nic nie łapał. Ale gdybym sama miała odwiedzić kogoś w domu z maleństwem to na pewno bym zapytała czy ktoś ma ochotę na to...bo wiadomo że nie każdy może chcieć i mamy do tego święte prawo. Każda kobieta inaczej znosi połóg, ma inne podejście co do pomocy np i ogólnie macierzyństwa, ma inne relacje z bliskimi.
Ale moim zdaniem nie ma się też co zamykać w 4 ścianach na te 6 tygodni sam na sam z dzieckiem bo to łatwy krok do depresji...

Sent from my LG-H525n using Forum BabyBoom mobile app
 
reklama
Hej!
Ja odwiedzin w szpitalu nie chciałam oprócz oczywiście mojego męża . Nawet dziadkowie to uszanowali i nie było z tym problemu. Przy drugim dziecku był raz mój brat , ale tylko chwilę i byłam z nim na sali do odwiedzin oczywiście zapytał się czy może, bo akurat wracał od rodziców do swego domu i przejeżdżał przez miejscowość, w której rodziłam.Przy trzecim dziecku po porodzie leżałam z dziewczyną co ledwo ją przywieźli na oddzial polozniczy, a już babcie wparowały na sale mimo , że było już dość późno. Położna je wyprosiła. I powiem Wam, że ta dziewczyna miała dość tych odwiedzin. Bo ciągle babcie przychodziły i nie dały jej odpocząć. W końcu jej mąż zainterweniował i jedna z babć się obraziła. Przy moim czwartym dziecku odwiedzał mnie mój mąż i raz był z dwójką starszych dzieci ale to też tylko na sali odwiedzin. Nie chciałam, żeby dzieci wchodziły na sale. A w szpitalu co rodziłam całą czwórkę były sale dwuosobowe. Moim zdaniem na sale powinien wchodzić tylko mąż, a jeśli przychodzi więcej osób to jestem za tym, żeby takie odwiedziny były tylko na sali odwiedzin. Mi osobiście nie podobają się takie pielgrzymki po salach , bo jak wiadomo każda kobieta po porodzie może czuć się różnie , a że w szpitalu nie leży się na ogół długo po porodzie to myślę , że można zaprosić swoich gości do domu, a nie żeby po szpitalu chodzili. No ale to moje zdanie. Pozdrawiam
 
Do góry