Hey dziewczyny.Mam taki problem-moze wpadniecie na jakis pomysl.Moj syn chodzi do 1 klasy szkoly podstawowej.Mam jeszcze corke(4l) i syna (4mies)..Syn i corka chodza w rozne konce miasta do szkoly i przedszkola,a maz nie zawsze moze przyjsc pozniek do pracy by odprowadzic syna.Za nim nastaly takie mrozy po -10,-15 to ja rano zaprowadzalam zazwyczaj do szkoly,ale teraz gdy jest -15 nie bardzo moge wychodzic z czteromiesiecznym synem ictoco siodmej rano(slowa ,mam u sb w miescie mame,brata ale na nich liczyc nie moge.Na taxi mnie nie stac by codziennie jezdzic a do autobusu wozek ise nie zmiesci.Nize wpadnie wam do glowy jakies rozwiazanie?)
reklama
Bestyja :P
Administrator
- Dołączył(a)
- 21 Wrzesień 2004
- Postów
- 1 979
Generalnie współczuję bo znam taką sytuację z autopsji. W sytuacjach awaryjnych bardzo, bardzo albo wybierałam nosidło a gdy już mróz kompletnie trzaskał to potrafiłam odpuścić, jeden, dwa dni szkoły. Ewentualnie , sąsiadka? Masz może kogoś zaufanego? Nie wiem gdzie mieszkasz ale jesli w bloku często mieszkają w nich starsze Panie, które chętnie zostaną na godzinkę z maluszkiem.
CZasami można też podpytać innych rodziców z klasy czy grupy. A nuż ktoś dojeżdża z tej samej okolicy?
CZasami można też podpytać innych rodziców z klasy czy grupy. A nuż ktoś dojeżdża z tej samej okolicy?
Podziel się: