Niestety syn nie przeżył. U mnie poszło już zakażenie, wszystko się zadziało szybko, bo dzień wcześniej nie miałam stanu zapalnego, a tuż przed odklejeniem już crp było dosyć wysokie. Przez kilka godzin mi nie wierzyli, ze rodzę bo ktg płaskie. Po kilku godzinach skurczy, okazało się, ze dziecko jest już zaklinowane w kanale i lozysko sie odkleilo. Wiec na szybko mnie usypiali, miałam masywny krwotok i ledwo uratowali mi macice… powiedzieli, ze mam sie cieszyć, ze chociaż ja przeżyłam.
Miałam przez te 13 tygodni konsultacje u wielu lekarzy, przez wiele tygodni nie mogli w ogóle potwierdzić odplywajacego płynu, podejrzewali agenezje nerek itd. Ale każdy zgodnie mówił, ze urodzenie żywego, zdrowego dziecka po odejściu wód na tak wczesnym etapie graniczy z cudem. Mówili, ze nawet jeśli donoszę do jakiegoś sensownego tygodnia, to i tak po porodzie może sie okazać ze mimo podanych sterydów płuca nie dadzą rady i dziecko umrze. W jednym szpitalu chcieli mi robić cesarke jak tylko skończę 28 tygodni, w drugim ‚kazali’ mi donosic do 34. Tak naprawdę w takim przypadku niewiele są w stanie zrobic nawet jeśli serduszko bije. Ja brałam antybiotyki co chwile, żeby nie było żadnej infekcji, co chwile kładli mnie do szpitala. Jedni lekarze kazali mi brać leki na podtrzymanie inni znowu kazali nie podtrzymywać sztucznie ciąży, która i tak nie rokuje. Jedna znana pani profesor powiedziała, ze może jedynie poeksperymentowac na moim przypadku, bo dziecko szans nie ma. A ja niepotrzebnie ryzykuje swoim życiem. Słyszałam o kilku przypadkach gdzie udało sie urodzić zdrowe dzieciątko we w miarę donoszonej ciąży po tak wczesnym odpłynięcie płynu, ale je można policzyć na palcach jednej reki…