reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Odejsc czy nie?

aleksandrala

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
5 Marzec 2018
Postów
41
Czesc, jestem zarejestrowana tu od niedawna ale to juz moj 4 zalozony temat tutaj. Pisze do was teraz bardzo smutna i licze ze doradzicie mi co zrobic. Wiec jestem ze swoim facetem 2,5r.. odkad jestem w ciazy drazni mnie non stop i bawi go to ze sie denerwuje. Ciagle musze mu cos mowic, ciagle o cos sie prosic i walczyc np „zloz cv do tamtej pracy bo jest lzejsza, wygodniejsza i wiecej placa a za 2 tys dziecka i nas nie utrzymamy” albo „napisz do kolego wypytaj o prace” albo zle sie czul to napisalam zeby szedl do lekarza a nie przyjezdzal i mnie zarazal.. dodam ze przy kazdej mojej prosbie musialam z nim doslownie walczyc i sie klocic.. bo sie nie da po dobroci. Napisal do kolegi z wielkim trudem, CV nadal nie zlozyl bo chce „poczekac do kwietnia”.. o lekarzu mowilam a raczej klocilam sie w pon i dalej nie poszedl bo rzekomo zalezy mu tyllo na zdrowiu moim i dziecka a jak ja mam byc zdrowa i dziecko skoro on przyjezdza i roznosi zarazki? Ciagle jet ze sie zle czuje i ciagle tego wysluchuje a nic z tym nie robi.. mysli ze jak bedzie dziecko to bedzie mi tez ciagle mowil ze sie zle czuje? Zeby go zmotywowac urwalam kontakt bo tylko sie denerwowalam a to niedobrze dla dziecka bo non stop przez niego sie denerwuje.. ciagle musze mu uswiadamiac ze bedziemy mieli dziecko, ze wypada byc odpowiedzialnym za siebie bo jak chxe byc za kogos innego skoro za siebie nie potrafi.. no i dzisiaj pyta mnie czy smutna jestem bo nie przyjechal to mowie ze tak a on ze sama mowilam ze ma nie przyjezdzac dopoki nie pojdzie do lekarza.. (pisalam to w pon a jest czwartek) i napisalam ze szkoda ze tego ze ma isc do lekarza nie trzyma sie tak jak tego zeby nie przyjezdzac.. napisalam mu ze jak go nie bylo 4 dni i sobie radzilam sama tak niech go dalej nie bedzie a on mowi ze „na weekend przyjade i cos zorganizuje” a ja doskonale wiem ze on tak pisze nie dlateho ze jest taki wspanialomyslny tylko dlatego ze go teraz boli glowa i nie przyjedzie i sie usprawiedliwia.. Doradzcie mi co mam robic bo odkad jestem w ciazy prawie ciagle przez niego placze nie mowiac juz o tym ze dzien w dzien chodze wsciekla az mnie boli brzuszek.. napisal mi „przepraszam” i jak nie przyjechal tak juz nie przyjedzie akurat gdy mimo zlosci potrzebuje sie przytulic po prostu.. czuje jakby ciaza „zepsula” wszystko co mieszy nami bylo dobre.. ja zle znosze ciaze, jesyem nerwowa, potrzebuje wsparcia i zrozumienia a dostaje to tylko od moich rodzicow.. gdyby nie oni totalnie bym sie zalamala. wiem ze jest to chaotycznie napisane ale po prostu tyle tego jest ze nie sposob wszystko zebrac do kupy
 
Ostatnia edycja:
reklama
Rozwiązanie
U
Czesc, jestem zarejestrowana tu od niedawna ale to juz moj 4 zalozony temat tutaj. Pisze do was teraz bardzo smutna i licze ze doradzicie mi co zrobic. Wiec jestem ze swoim facetem 2,5r.. odkad jestem w ciazy drazni mnie non stop i bawi go to ze sie denerwuje. Ciagle musze mu cos mowic, ciagle o cos sie prosic i walczyc np „zloz cv do tamtej pracy bo jest lzejsza, wygodniejsza i wiecej placa a za 2 tys dziecka i nas nie utrzymamy” albo „napisz do kolego wypytaj o prace” albo zle sie czul to napisalam zeby szedl do lekarza a nie przyjezdzal i mnie zarazal.. dodam ze przy kazdej mojej prosbie musialam z nim doslownie walczyc i sie klocic.. bo sie nie da po dobroci. Napisal do kolegi z wielkim trudem, CV nadal nie zlozyl bo chce...
Ech...Dziewczyno....
Ciagle pretensje o wszystko do swojego faceta, a SAMA nie robisz NIC , by w Waszym zwiazku bylo lepiej. bo przeciez ciagle wyrzuty, pretensje i pouczanie nie sa sposobem na to .
Sama nie chcesz z nim mieszkac, wolisz z rodzicami , ale masz pretensje, ze nie przyjezdza . A moze on nie lubi przyjezdzac do Twojego domu ? Moze wolaby, byscie, jak normalna para, mieszkali razem ? Kiedy masz zamiar zdecydowac sie na wspolne zycie z nim ? Czy tylko "na odleglosc" chcez "pociagac za sznurki" i nim dyrygowac ? Czy on jest jakis ulomny, ubezwlasnowolniony, bys wiecznie TY mowila mu , co ma zrobic ? Nie ma wlasnego rozumu ? Bo jesli tak, to daj sobie spokoj, potrzebujesz normalnego faceta i ojca dla dziecka, a nie dziecka, ktorym masz sie opiekowac i mowic mu, co ma zrobic.
Piszesz, ze nie chce zmienic pracy,ze za 2000 nie utrzymacie rodziny. A co z Twoja praca ? Teraz jestes na zwolnieniu lekarskim ? To chyba po macierzynskim wrocisz do pracy i beda 2 pensje ? Czy nie pracowalas, tylko mowisz facetowi, jaka ma miec prace ? On ma w tej sprawie cos do powiedzenia, czy tylko Ty , z wysokosci swojego piedestalu ciezarnej Matki-Polki , wiesz najlepiej i wydajesz polecenia ? Ciaza to normalna sprawa, miliardy kobiet na swiecie to przechodza, normalnie przy tym zyjac i funkcjonujac. A Ty nawet na terapie, ktora masz zalecana, raz w tygodniu nie chcesz pojechac ani skorzystac z niej online . Tylko tkwisz w domu i rozpamietujesz i uzalasz sie nad soba.
Nie powiem ci "wez sie w garsc", bo wiem, ze przy depresji to nie jest sposob, ale wez sie za terapie w koncu , bo to jedyna rzecz w obecnej sytuacji, ktora moze Ci pomoc.
A tak w ogole to rozmawialas SZCZERZE z rodzicami, z mama ? Jak ona widzi to twoje trzymanie sie kurczowo jej spodnicy ? Czytalam Twoj poprzedni post i znam Twoje obawy . Ale moze Twojej mamie nie jest potrzebna Twoja ciagla "opieka", bo, z tego co piszesz, jest mloda osoba, ktora doskonale radzi sobie sama. Moze czas zaczac zyc wlasnym zyciem, skoro zdecydowalas sie na partnera i dziecko ? wiesz, nie mozna zjesc ciasteczka i je nadal miec, musisz postawic nastepny krok.
Powiem Ci, ze wysylasz sprzeczne komunikaty - "nie przyjezdzaj" , choc chcesz, by przyjechal i masz pretensje, ze tego nie zrobil. Nie poszedl do lekarza ? Jesli to jakis wirus albo grypa, to i tak lekarz nic mu nie pomoze, lepiej, by wlasnie zostal w domu i wydobrzal. A tak btw- gdy bedziecie mieszkac razem i on zachoruje, to wyrzucisz go z domu, by nie zarazal ? Takie rzeczy sie zdarzaja w rodzinie , czasem jedno z rodzicow jest chore, bywa ...Co wtedy zrobisz ?
Przestan ciosac kolki na glowie facetowi , bo on ma takie samom prawo do wlasnych decyzji i stanowienia o sobie, jak Ty . Zwlaszcza, ze to TY nie chcesz z nim zamieszkac, wolisz zwiazek "na odleglosc" , wolisz tkwic w swoim "starym" zyciu. To dlaczego ON ma w swoim cos zmieniac ?

Nie pisze tego zlosliwie, tylko, bys spojrzala z innej perspektywy .Nie "ja w ciazy -pepek swiata i wszystko ma sie krecic wokol mnie" . Owszem, opieka i wsparcie ze strony partnera Ci sie "nalezy", jak psu buda. Tylko Ty go odpychasz, trzymasz na dystans, a jednoczesnie wymagasz podporzadkowania calkowitego , bo "Ty wiesz lepiej" .
Co ci daje prawo tak uwazac ? Moze najpierw uporzadkuj SWOJE zycie, uczucia i priorytety, a potem zacznij mowic partnerowi, co ma robic ? Bedziesz przynajmniej wiarygodna.

Bo jesli czegos nie zrobisz ZE SOBA , to czarno widze przyszlosc tego zwiazku .

Wlasnie robie wiele zeby to sie najzwyczajniej w swiecie nie rozpadlo bo chcialabym zeby zaczal rozumiec takie sprawy ze trzeba pojsc do lekarza a nie wszystkich zarazac (u niego w domu tez juz wszyscy chorzy) w dodatku nie ma umowy w tej pracy w ktorej jest i moze sobie wziac ten jeden dzien wolny bo pracuje na czarno.. w watku o wyprowadzce jasno napisalam ze wyprobuje rady dziewczyn i bede stopniowo sie wprowadzac, rozmawiac z nim o tym a nie rzucac sie na gleboka wode. Tak naprawde odkad jestem w ciazy zrobil sie lekkomyslny, o niczym doslownie nie pomysli i musze albo naprowadzac albo mowic jasno.. mam 18 lat, wczesniej ne chodzilam do pracy i jest to jasne ze dopoki dziecko nie urosnie nie pojde sie czegos zlapac bo male dziecko wymaga bardzo duzo opieki. Pracuje dzien w dzien, czesto zostaje na noc w pracy i nie ma czasem z tego nawet 2 tys.. w dodatku pracuje na czarno, bez umowy w miejscu gdzie jest pelno chemicznych oparow i 3 panow wyladowalo przez ta prace w szpitalu a jeden sie powiesil bo dowiedzial sie ze zostal mu tylko miesiac zycia bo ma jakas toksyczna substancje w sobie wiec o pracy mojego faceta i o tym dlaczego chce aby ja zmienil wiem lepiej. Oczywiscie ze ciaza to normalna sprawa ale raczej ciezko gdziekolwiek jezdzic czy chodzic gdy co chwile chce sie wymiotowac, gdy nie znosi sie za dobrze jazdy autem zwlaszcza teraz, gdy czuje sie ciagle znuzenie, zmecsenie i zadne leki, witaminy czy ziola nie pomagaja.. ja wiem ze niektore kobiety ciaze przechodza z jednym, dwoma objawami ale u mne wszystko sie nasila i czasem ciezko jest mi wyjsc chociazby z psem a moj prywatny psycholog mieszka godzine drogi od mojej miejscowosci. Pytalam ja czy moze byc przez internet i niestety ale nie wyrazila zgody wiec chociaz probowalam :) Nie wiem jak czytala Pani moj post skoro nie zauwazyla Pani ze na ostatniej stronie wypowiedzialam sie ze rozmawialam z moja mama ktora sie zasmiala z tego co mowie i powiedziala ze znajdzie sobie zajecie a poza tym bedzie do mnie przyjezdzac zebym sama nie byla poki moj chlopak nie wroci z pracy ;) napisalam mu zeby nie przyjezdzal poki nie pojdzie do lekarza i jak widac nie spieszy mu sie z lekarzem, nawet to go nie zmotywowalo. Oczywiscie moglby tez nie isc do lekarza i leczyc sie sam tym co ma w domu ale on nadal chodzi do pracy, nadal to pogarsza zamiast zostac w domu chociaz 2-3 dni wiec jak wedlug Pani mam znosic to ze sam sobie szkodzi niedojze tym ze nadal chodzi do pracy bedac chorym to jeszcze chodzi do takiej w ktorej najzwyczajniej w swiecie jest wykorzystywany. Na pewno bylaby Pani rownie sfrustrowana co ja. A wsparcie? Rownie dobrze wiem o tym ze mi sie ono nalezy ale jesli przyjezdza do mnie i jedyne co robi to mnie celowo denerwuje i jeszcze sie z tego smieje i nawet mnie nie przytuli tylko siedzi na telefonie to jak mam o nie walczyc?

Napisze ci pare rzeczy do przemyslenia. Nie odbieraj tego jako ataku na ciebie albo bronienia twojego faceta.
1. Przede wszystkim zadalas zle pytanie zlym osobom. Powinnas zapytac siebie czy go kochasz bezinteresownie i chcesz z nim tworzyc rodzine.
2. Zmniejsz swoje oczekiwania i wymagania. Nie niancz go, nie narzekaj, nie dyryguj nim. Nikt tego nie lubi. Co jesli on by tobie tak ciagle trul? Wymagal, ze masz robic to co on chce itd. To sie moze skonczyc tym, ze on odejdzie nie ty. Poza tym jest spora szansa, ze zaden mezczyzna nie bedzie wystarczajaco dobry dla ciebie. Zaakceptuj, ze nikt nie jest idealny i nie można nikogo zmieniac pod wlasne widzimi sie.
3. Daj mu szanse by sam oswoil sie z mysla, ze bedzie ojcem i co to tak na prawde oznacza. Ze bedzie musial was utrzymac, ze bedzie musial dokonac zmian w swoim zyciu. Nikt nie rodzi sie z wiedza jak byc rodzicem. Czesto mezczyzni ktorzy świadomie starali sie o dziecko potrzebuja czasu. U was to dopiero 15 tydz ciazy.
4. Spojrz na niego pozytywnym okiem: jest z toba, chce byc ojcem, ma zdjecie w ramce!! Docen to i zaakceptuj go jakim jest, to co jest nie tak w zwiazku da sie rozwiazac spokojna rozmowa, bez wypominania, oskarzania, wymagania.
5. Sprobuj przypomniec sobie co do niego czulas na poczatku znajomosci i pielegnuj to uczucie.
6. Zawsze będziecie związani przez to dziecko. Nawet jak odejdziesz będziesz musiala prawnie uregulowac wiele rzeczy, wiec to tez nie jest proste rozwiazanie.
7. Pomysl tez dlaczego prosisz go by szedł do lekarza. Bo nie chcesz by cie zarazal? A dlaczego nie, ze martwisz sie o jego zdrowie?
8. Teraz hormony buzuja, wiec pomysl, ze pewnie nie jest tak źle w rzeczywistosci jak ci sie zdaje ;)

Jesli chcemy dokonac jakis zmian w naszym zyciu czesto trzeba zaczac od siebie i wlasnego podejscia do zycia i ludzi. Zwykle troche optymizmu i bezinteresownosci zmienia baaardzo duzo.
Mam nadzieje, ze uda wam sie jakos dogadac i stworzycie fajna rodzinke. Powodzenia!!

Ja wiem ale boje sie okropnie tego jak to bedzie jak juz zamieszkamy razem.. czy ta bezmyslnosc i nieodpowiedzialnosc zniknie? Czy nadal bedzie myslal ze dziecko jest tylko do tego aby je cackac, tulic, bawic i nic wiecej? Odpowiedzialam osobie wyzej ze chce zeby szedl do lekarza bo ciagle mowi ze sie zle czuje, bo ma prace w ktorej 3 osoby wyladowaly w szpitalu i jedna sie powiesila bo jest tam pelno chemicnzych substancji ktore tak po prostu „wlatuja” do ciala.. w dodatku pracuje bez umowy i beon boze zeby cos sie stalo? W dodatku prosze o tego lekarza zeby chociaz bylo wiadomo o co chodzi a jak nie to zeby zostal w domu 2-3 dni i sie wyleczyl.. a on nadal chodzi do pracy na mrozie, nadal pogarsza stan zdrowia i nic sobie z tego nie robi.

Właśnie, jak przeczytałam tamten fragment to się zaśmiałam pod nosem, to takie dziecinne... Faceci myślą w zupełnie inny sposób niż kobiety. Oboje jesteście pełnoletni, zaraz będziecie rodzicami, a traktujecie się jak para w gimnazjum. No tak to długo nie pociągnięcie. Chcesz żeby przyjechał to mu to napisz.
Był jeszcze fragment o tym, że chcesz aby zmienił pracę i 2000 zł to za mało. Może on innej pracy nie może dostać? Albo lubi lub toleruje tę, którą teraz wykonuje? Wiesz, to jest nie fair, że Ty wymagasz od niego ciągłego dostosowania się do Twoich wymagań, a Ty co robisz? Pisałam w innym Twoim temacie, że odnoszę wrażenie, że się pospieszyliscie z decyzją o dziecku, nawet nie mieliście czasu żeby razem pomieszkać i sprawdzić czy jesteście w stanie się znieść. Teraz się to mści, szukasz w nim na siłę wad, a pomyśl czy dasz radę wychowywać dziecko bez ojca. Masz rodziców i na pewno Ci pomogą, ale nie możesz im wisieć u szyi do końca życia.
Terapia, musisz ja kontynuować, w dowolnej formie, ale musisz, bo sama widzisz, że nie radzisz sobie z emocjami. Rozmowa by Cię wyciszyła i pozwoliłaby nabrać dystansu.
Jeszcze tak na marginesie, im bardziej cisniesz faceta tym bardziej zaczyna kombinować i uciekać. Forma w jakiej się do niego zwracasz nie może być atakiem.

Wiem ze to dziecinne ale wczoraj napisalam mu ze jest mi smutno i ze nie mialam na mysli ze ma w ogole nie przyjezdzac i ze bardzo chcialabym zeby przyjechal a on nawet palcem nie kiwnal mimo mojego jasnego przekazu.. Jasne ze moze miec inna prace, zwlaszcza ta na ktora go namawiam (sam o niej mowil) bo niedojze dostanie umowe, niedojze ma wiecej placone, niedojze z pieniazkow firmy moze zrobic kurs ktory mu aie przyda, praca jest wygodniejsza i lzejsza (nie jest typem silacza) to jeszcze w cieplym pomiesczeniu w ktorym NIE unosi sie smiertelna chemia i nie ma wybuchow.. dzieki za rady!

DOKŁADNIE! Podpisuję się pod tym rękami i nogami. Ciągle "ja","ja", "ja", a gdzie myślenie "my"? Nie wyobrażam sobie także mieszkania z rodzicami, w momencie gdy jestem w ciąży. To partner powinien wspierać a nie mama i tata. Dziecko od początku powinno mieć oboje rodziców. Jeśli tak nie będzie to związek wcześniej czy później się rozpadnie. Szkoda dziecka...

Tak, partner powinien wspierac ale nie wyobrazam sobie siedzenia wielu godzin sama do 17 bo do tych godzin teraz pracuja a tak to u siebie mam do kogo gębe otworzyc i porozmawiac. Pisalam ze wprowadze sie bo chce ale z jednej strony mam wiele obaw wiec po co to cisniecie? Bylabym glupia gdybym mieszkala u siebie z dzieckiem a facet musialby jezdzic w ta i spowrotem
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Wlasnie robie wiele zeby to sie najzwyczajniej w swiecie nie rozpadlo bo chcialabym zeby zaczal rozumiec takie sprawy ze trzeba pojsc do lekarza a nie wszystkich zarazac (u niego w domu tez juz wszyscy chorzy) w dodatku nie ma umowy w tej pracy w ktorej jest i moze sobie wziac ten jeden dzien wolny bo pracuje na czarno.. w watku o wyprowadzce jasno napisalam ze wyprobuje rady dziewczyn i bede stopniowo sie wprowadzac, rozmawiac z nim o tym a nie rzucac sie na gleboka wode.
Kurde, to najdłuższe zdanie jakie widziałam na forum:)
 
Czyli Ty masz 18 lat, nigdy nie pracowalas, nie macie, oczywiscie, zadnego swojego kata, on nie ma normalnej pracy, tylko na czarno , przy jakichs chemikaliach, Ty leczysz sie na depresje , nie chcesz wyprowadzic sie z domu , bo rodzice (rany boskie....Twoja Mama ma 38 lat, od biedy moglaby byc moja corka :D , to wreszcie czas, gdy odchowala Ciebie i moglaby zaczac korzystac troche z zycia ) , nie chcesz wyprowadzic sie z i w tym wszystkim zdecydowalas sie na dziecko.
Faktycznie masz racje.
Dzieci powinny mieszkac z rodzicami i sluchac mamy i taty, a nie bawic sie w rodzine. Za niedojrzala na to jestes.
I nie chodzi o wiek - sama w wieku 20 lat mieszkalam z chlopakiem w wynajmowanym domu na drugim koncu Polski, z dala od rodzicow nas obojga, zyjac SWOIM zyciem i radzac sobie samodzielnie . Tez bylam w ciazy , a do najblizszego miasta po glupi chleb i ser , nie mowiac o innych zakupach, trzeba bylo jechac godzine autobusem (nie, ze tak daleko, tylko taka mial trase po wszystkich wioskach :D ) .
Pomysl tez o swojej Mamie - tak bardzo ja kochasz, a chcesz ja "uwiazac" do siebie i swojego dziecka . Ona ma 38 lat, mlodsza nie bedzie i z kazdym rokiem jej szanse na znalezienie jakiejs przyzwoitej pracy maleja . Skoro powiedzialas "A" , zachodzac w ciaze, to powiedz i "B" , biorac odpowiedzialnosc za swoje zycie. Dlaczego to Twoja mama ma , kosztem siebie, nadal byc obarczona opieka nad Toba, a potem Twoim dzieckiem ?
Przez rok bedziesz dostawala "kosiniakowe" i moze 500, bo nie masz innych dochodow. Dodaj pensje Twojego chlopaka i to , moim zdaniem sa wystarczajace pieniadze, by cos wynajac samodzielnie i zaczac zycie na wlasny rachunek . Moze rodzice , gdy beda mogli i chcieli, pomoga . Ale musza miec mozliwosc.
Chlopaka nie strofuj i nie pouczaj, bo sama nic prawie nie wiesz o zyciu. Raczej wesprzyj w szukaniu nowej pracy. Masz czas , nic nie robisz, siedzisz w domu - posiedz w internecie, wyszukaj fajne oferty, pomoz mu napisac ciekawy list motywacyjny i CV , poszperaj w necie, jak to sie robi. TO bedzie pomoc (bo zgodze sie z Toba, ze w takiej sytuacji faktycznie powinien szukac nowej pracy , ze wzgledu na warunki i swoje zdrowie ) , a nie ciosanie mu kolkow na glowie, gdy Ty "lezysz i pachniesz" . Zaangazuj sie sama w Wasze WSPOLNE zycie, daj cos od siebie, cos pozytywnego, jakis realny wklad.
Bo bardzo latwo, jak widzisz, mowic komus, jak ma postepowac.

Trudniej zrobic cos samemu ;) .
Jeszcze co do chlopaka i jego podejscia do dziecka - nawet, jesli poczatkowo bedzie myslal, ze dziecko jest tylko do zabawy i przytulania, to zycie SAMO bardzo szybko zrewiduje jego poglady :D . Moj pierwszy maz (niezyjacy juz ) tak myslal , gdy spodziewalam sie dziecka. wyobrazal sobie , ze skoro ja akurat jestem w domu i nie pracuje, bo wychowuje dziecko, to on nie musi nic przy nim robic , bo ja wystarczam :D . Ale gdy syn sie urodzil, sam, spontanicznie, z zapalem wlaczyl sie w prace zwiazane z opieka nad maluszkiem . Nie musialam naprawde go prosic i strofowac . Gdy bedziecie mieszkali razem, jest na to jakas szansa przynajmniej. Ale zapomnij o tym, gdy on bedzie "weekendowym tatusiem" , tylko dojezdzajacym. JAK ma poczuc, ze jest odpowiedzialny za to dziecko , skoro bedzie je widywal raz na tydzien i "wszystko bedzie robil nie tak" , bo skad ma wiedziec, jak, nie bedac z dzieckiem na codzien ? to sa takie "drobiazgi" do przemyslenia . Masz duzo czasu, to pomysl o tym.
 
Dziewczyno - masz 18 lat? Zacznij zachowywać się sama dojrzale. Przepraszam, ale czytam co piszesz i przeraża mnie to. Nikt za Ciebie życia nie przeżyje.. Czemu Ty nie poszukasz pracy? Siedzisz w domu, umiesz obsługiwać internet, to już jakiś początek.
Chłopak może i się zachowuje niedojrzale, ale ludzie... Poczytaj samą siebie. Obarczasz innych odpowiedzialnością za swoje nieodpowiedzialne zachowanie?
 
A ty nie możesz pojechać do niego skoro to tylko 2 minuty? Dlaczego to on ma zawsze przyjeżdżać?
Siedzisz cały dzień w domu, to może chociaż na spacer wyjść i mu niespodziankę zrobić?

Mieszka 2 minuty drogi ode mnie co nie znaczy ze nie moze mieszkac w innej miejscowosci :) wiec niestety nie mam jak tam pojechac, prawka nie mam.

Kurde, to najdłuższe zdanie jakie widziałam na forum:)

No niestety musialam wszystko w takiej dlugiej wypowiedzi opisac zeby bylo jasne co i jak..

Czyli Ty masz 18 lat, nigdy nie pracowalas, nie macie, oczywiscie, zadnego swojego kata, on nie ma normalnej pracy, tylko na czarno , przy jakichs chemikaliach, Ty leczysz sie na depresje , nie chcesz wyprowadzic sie z domu , bo rodzice (rany boskie....Twoja Mama ma 38 lat, od biedy moglaby byc moja corka :D , to wreszcie czas, gdy odchowala Ciebie i moglaby zaczac korzystac troche z zycia ) , nie chcesz wyprowadzic sie z i w tym wszystkim zdecydowalas sie na dziecko.
Faktycznie masz racje.
Dzieci powinny mieszkac z rodzicami i sluchac mamy i taty, a nie bawic sie w rodzine. Za niedojrzala na to jestes.
I nie chodzi o wiek - sama w wieku 20 lat mieszkalam z chlopakiem w wynajmowanym domu na drugim koncu Polski, z dala od rodzicow nas obojga, zyjac SWOIM zyciem i radzac sobie samodzielnie . Tez bylam w ciazy , a do najblizszego miasta po glupi chleb i ser , nie mowiac o innych zakupach, trzeba bylo jechac godzine autobusem (nie, ze tak daleko, tylko taka mial trase po wszystkich wioskach :D ) .
Pomysl tez o swojej Mamie - tak bardzo ja kochasz, a chcesz ja "uwiazac" do siebie i swojego dziecka . Ona ma 38 lat, mlodsza nie bedzie i z kazdym rokiem jej szanse na znalezienie jakiejs przyzwoitej pracy maleja . Skoro powiedzialas "A" , zachodzac w ciaze, to powiedz i "B" , biorac odpowiedzialnosc za swoje zycie. Dlaczego to Twoja mama ma , kosztem siebie, nadal byc obarczona opieka nad Toba, a potem Twoim dzieckiem ?
Przez rok bedziesz dostawala "kosiniakowe" i moze 500, bo nie masz innych dochodow. Dodaj pensje Twojego chlopaka i to , moim zdaniem sa wystarczajace pieniadze, by cos wynajac samodzielnie i zaczac zycie na wlasny rachunek . Moze rodzice , gdy beda mogli i chcieli, pomoga . Ale musza miec mozliwosc.
Chlopaka nie strofuj i nie pouczaj, bo sama nic prawie nie wiesz o zyciu. Raczej wesprzyj w szukaniu nowej pracy. Masz czas , nic nie robisz, siedzisz w domu - posiedz w internecie, wyszukaj fajne oferty, pomoz mu napisac ciekawy list motywacyjny i CV , poszperaj w necie, jak to sie robi. TO bedzie pomoc (bo zgodze sie z Toba, ze w takiej sytuacji faktycznie powinien szukac nowej pracy , ze wzgledu na warunki i swoje zdrowie ) , a nie ciosanie mu kolkow na glowie, gdy Ty "lezysz i pachniesz" . Zaangazuj sie sama w Wasze WSPOLNE zycie, daj cos od siebie, cos pozytywnego, jakis realny wklad.
Bo bardzo latwo, jak widzisz, mowic komus, jak ma postepowac.

Trudniej zrobic cos samemu ;) .
Jeszcze co do chlopaka i jego podejscia do dziecka - nawet, jesli poczatkowo bedzie myslal, ze dziecko jest tylko do zabawy i przytulania, to zycie SAMO bardzo szybko zrewiduje jego poglady :D . Moj pierwszy maz (niezyjacy juz ) tak myslal , gdy spodziewalam sie dziecka. wyobrazal sobie , ze skoro ja akurat jestem w domu i nie pracuje, bo wychowuje dziecko, to on nie musi nic przy nim robic , bo ja wystarczam :D . Ale gdy syn sie urodzil, sam, spontanicznie, z zapalem wlaczyl sie w prace zwiazane z opieka nad maluszkiem . Nie musialam naprawde go prosic i strofowac . Gdy bedziecie mieszkali razem, jest na to jakas szansa przynajmniej. Ale zapomnij o tym, gdy on bedzie "weekendowym tatusiem" , tylko dojezdzajacym. JAK ma poczuc, ze jest odpowiedzialny za to dziecko , skoro bedzie je widywal raz na tydzien i "wszystko bedzie robil nie tak" , bo skad ma wiedziec, jak, nie bedac z dzieckiem na codzien ? to sa takie "drobiazgi" do przemyslenia . Masz duzo czasu, to pomysl o tym.

Mamy swoj kat, ma swoje jakby „mieszkanie” na poddaszu obok rodzicow i jedyne co musimy tam jeszcze zrobic to kuchnie. A co do wynajecia cos wspolnie to moj facet mowi ze chce sie kurczowo trzymac tego poddasza bo nie bedziemy musieli placic za prad, gaz itd.. o to rzecz jasna tez sie klocilam bo kiedys bedziemy musieli pojsc tak calkowicie na swoje a u niego na wiosce dom jego rodzicow i jego jest otoczony CALA rodzina i boje sie ze nie bedzie jednak tej takiej prywatnosci. Dziecko nie bylo planowane, jak wspolzylismy wiadomo ze wiedzielismy do czego czasem to moze prowadzic. Prosze mnie zjechac za to ale ja dlugo zastanawialam sie nad tym czy zostawic dziecko czy tez nie ale moj facet powiedzial ze damy sobie rade, ze zmieni przeciez prace i mamy swoj „kat” to bedzie dobrze. Wiec dlaczego mialam mu nie zaufac? Tylko szkoda ze teraz tak odpowiedzialnie nie mysli jak juz nic nie mozemy zrobic. Jeju, ktorej czesci Pani nie zrozumiala w mojej wczesniejszej wypowiedzi? Pisalam 3 razy ze to ze dodalam post z obawami o wyprowadzce nie znaczy ze bede mieszkac na garnuszku rodzicow dopoki nie umre!! Wiec ciesze sie bardzo ze Pani w wieku 20 lat mieszkala z facetem, jezdzila do innego miasta po chleb i ser ale jestem czlowiekiem i mialam prawo miec obawe przed wyleceniem z gniazda poniewaz nie rozmawialam o tym ze swoja mama wczesniej na ten temat. Teraz gdy juz wiwm jakie ma na ten temat zdanie to nie bede patrzec na to ze szkoda ja zostawic bo powiedziala ze znajdzie sobie zajecie a ja zaczne nowe zycie. Nie jest tak ze siedze w domu i nic nie robie, mama skacze wokol mnie. Pomagam duzo mamie w sprzataniu, zakupach, przy innych obowiazkach domowych wiec prosze nie pisac do mnie w taki sposob jakby z gory wiedziala Pani ze NIC nie robie. Zeby nie bylo niejasnosci to wyjasnilam ze robie a nie „leze i pachne”. Nie jestem niemotą ktora nie potrafi nastawic prania czy umyc podlog czy ugotowac. Powiedzialam mu ze napisze z nim CV zeby zamiosl do pracy bo lubie to robic i potrafie.. powiedzial ze okej i nadal nic nie wskoralismy.. a co do nowej pracy dla niego to mieszkamy w malej miejscowosci i wie jakie ma oferty i sam zdecydowal sie na pewna firme. Pomoglam w tej decyzji i pomoge rowniez w napisaniu CV, nie jestem typem dziewczyny ktora tylko stoi przed lustrem i sie stroi. Nie kaze mu zmienic tej pracy tylko dlatego ze niecale 2k to malo ale chodzi mi o jego zdrowie i o to ze upiera sie by zostac tam do kwietnia mimo ze SAM wie ze ta praca to za przeproszeniem patologia.. Dziekuje za druga czesc wypowiedzi bo nie chce sie nadal tlumaczyc z tego jaka okropna Pani zdaniem jestem a rzeczywistosc jest totalnie inna i nie robie tego wszystkiego bo taki mam kaprys.. mam nadzieje ze bedzie tak jak Pani mowi i ze sam zrozumie ze dziecko to nie tylko zabawa

Dziewczyno - masz 18 lat? Zacznij zachowywać się sama dojrzale. Przepraszam, ale czytam co piszesz i przeraża mnie to. Nikt za Ciebie życia nie przeżyje.. Czemu Ty nie poszukasz pracy? Siedzisz w domu, umiesz obsługiwać internet, to już jakiś początek.
Chłopak może i się zachowuje niedojrzale, ale ludzie... Poczytaj samą siebie. Obarczasz innych odpowiedzialnością za swoje nieodpowiedzialne zachowanie?

Pracy dla siebie? Kto przyjmie mnie teraz w ciazy? Gdy juz odchowam dziecko i bedzie mialo chociaz pol roku to prace mam zalatwiona w firmie. A co do pracy chlopaka to juz dawno zadecydowal ze pojdzie do tej firmy o ktorej ciagle pisze wiec dlaczego dla niego mam szukac innej pracy? Zanim Pani napisze cos madrego prosze dokladnie czytac ze nie mam zamiaru byc kura domowa, czyhajaca na pieniadze faceta i taka ktora w niczym mu nie pomoze wiec ku Pani zdziwieniu MOJEMU CHLOPAKOWI POMOGLAM WYBRAC NAJLEPSZA OFERTE PRACY I JA SAMA ROWNIEZ BEDE MIEC PRACE :)
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Nie ogarniam....
Problemy XXI wieku.
Według mnie autorka posta to narcystyczna osobowość która uważa że jest centrum całego wszechświata i wszyscy muszą grać tak jak im zagra.
Traktuje wszystkich jak przedmioty bez duszy, które można przestawiać, wykorzystywać, obracać do góry nogami i się nimi bawić.
Choroba to swietna wymówka do nic nie robienia... prawie tak dobra jak ciąża.
Obarczonie matki opieka nad TOBĄ i dzieckiem jest dla mnie niedorzeczne. Mówisz ze nie chcesz siedzieć sama do 17.
Coś Ci powiem w tajemnicy...
Większość kobiet siedzi z dzieckiem do 17, 18 godziny i nie robi z tego powodu żadnego problemu. Baaaa. Niektóre (tak jak ja) siedzą bez pomocy partnera z dwojka dzieci przez większość miesiąca i żyją! Bo czasami, kurka wodna, nie ma innego wyjścia.
Daj swojej matce trochę pożyć. Przez tyle lat skupiała się tylko na twoim wychowaniu i teraz ma PRAWO zrobić coś tylko dla siebie.

Piszesz o pracy, o umowach, o pieniądzach, jednocześnie nie mając o tym zielonego pojęcia. W końcu sama nawet dnia nie przepracowałas. Trochę pokory!
Zamiast strofowac partera, zacznij go chwalić. W końcu nie siedzi na tyłku i nie czeka na ciepłą posadę, tylko pracuje.
Chcesz żeby zmienił prace?
Spytaj się go czy w ogóle chce ja zmieniać, jak sobie wyobraża inne stanowisko, gdzie chciałby pracować, jakie kwalifikacje są mu potrzebne do znalezienia nowej pracy.
Konstruktywnie! Sama krytyka nie wystarczy.

Zacznij dostrzegać potrzeby i uczucia bliskich Ci osób. Oni też mają prawo do emocji i wlasnych planów.
Na razie rozsmakowalas się przezywaniu własnych uczuć. Dyktujesz wszystkim swoje warunki i dziwisz sie ze nie wykonuja Twoich polecen. Nie wiem gdzie Ci uciekła empatia...

Co do choroby... Jeśli Twój partner nie czuje się źle, to gdzie Ty widzisz problem?
Nie tylko on jeden jest chory, w tym okresie bardzo dużo osób choruje i nie jest to nic dziwnego. Ma pójść do lekarza z kaszlem i katarem? A może zwolnienie sobie w pracy ogarnac bo jest przeziebiony?
Większość dorosłych osób w takim stanie pracuje, ksiezniczko. Tak jak i Twój facet.

Powiem Ci coś jeszcze. To nie partner Cię denerwuje, tylko Ty sama. Wynajdujesz sobie problemy tam gdzie ich nie ma. Każda normalna osoba nawet ich nie zauważy. Wiec nic dziwnego że Twój partner traktuje je niepoważnie, stwierdza ze to tylko Twój kolejny pierdolec i za godzinę Ci przejdzie.

Ja tez mówiąc szczerze nie rozumiem o co Ci chodzi. Nie widzę żadnych poważnych problemów, oprócz tych które sama sobie stworzylas.
Zacznij brać za siebie odpowiedzialność. Masz 18 lat i dziecko w drodze, które de facto sama na ten świat (podobno świadomie) sprowadziłas.
Edit. No teraż doczytalam ze nie świadomie...
Jest wiele dziewczyn które w młodym wieku sobie świetnie dają radę. Patrz @Anonimowa19.
 
Ostatnia edycja:
Nie ogarniam....
Problemy XXI wieku.
Według mnie autorka posta to narcystyczna osobowość która uważa że jest centrum całego wszechświata i wszyscy muszą grać tak jak im zagra.
Traktuje wszystkich jak przedmioty bez duszy, które można przestawiać, wykorzystywać, obracać do góry nogami i się nimi bawić.
Choroba to swietna wymówka do nic nie robienia... prawie tak dobra jak ciąża.
Obarczonie matki opieka nad TOBĄ i dzieckiem jest dla mnie niedorzeczne. Mówisz ze nie chcesz siedzieć sama do 17.
Coś Ci powiem w tajemnicy...
Większość kobiet siedzi z dzieckiem do 17, 18 godziny i nie robi z tego powodu żadnego problemu. Baaaa. Niektóre (tak jak ja) siedzą bez pomocy partnera z dwojka dzieci przez większość miesiąca i żyją! Bo czasami, kurka wodna, nie ma innego wyjścia.
Daj swojej matce trochę pożyć. Przez tyle lat skupiała się tylko na twoim wychowaniu i teraz ma PRAWO zrobić coś tylko dla siebie.

Piszesz o pracy, o umowach, o pieniądzach, jednocześnie nie mając o tym zielonego pojęcia. W końcu sama nawet dnia nie przepracowałas. Trochę pokory!
Zamiast strofowac partera, zacznij go chwalić. W końcu nie siedzi na tyłku i nie czeka na ciepłą posadę, tylko pracuje.
Chcesz żeby zmienił prace?
Spytaj się go czy w ogóle chce ja zmieniać, jak sobie wyobraża inne stanowisko, gdzie chciałby pracować, jakie kwalifikacje są mu potrzebne do znalezienia nowej pracy.
Konstruktywnie! Sama krytyka nie wystarczy.

Zacznij dostrzegać potrzeby i uczucia bliskich Ci osób. Oni też mają prawo do emocji i wlasnych planów.
Na razie rozsmakowalas się przezywaniu własnych uczuć. Dyktujesz wszystkim swoje warunki i dziwisz sie ze nie wykonuja Twoich polecen. Nie wiem gdzie Ci uciekła empatia...

Co do choroby... Jeśli Twój partner nie czuje się źle, to gdzie Ty widzisz problem?
Nie tylko on jeden jest chory, w tym okresie bardzo dużo osób choruje i nie jest to nic dziwnego. Ma pójść do lekarza z kaszlem i katarem? A może zwolnienie sobie w pracy ogarnac bo jest przeziebiony?
Większość dorosłych osób w takim stanie pracuje, ksiezniczko. Tak jak i Twój facet.

Powiem Ci coś jeszcze. To nie partner Cię denerwuje, tylko Ty sama. Wynajdujesz sobie problemy tam gdzie ich nie ma. Każda normalna osoba nawet ich nie zauważy. Wiec nic dziwnego że Twój partner traktuje je niepoważnie, stwierdza ze to tylko Twój kolejny pierdolec i za godzinę Ci przejdzie.

Ja tez mówiąc szczerze nie rozumiem o co Ci chodzi. Nie widzę żadnych poważnych problemów, oprócz tych które sama sobie stworzylas.
Zacznij brać za siebie odpowiedzialność. Masz 18 lat i dziecko w drodze, które de facto sama na ten świat (podobno świadomie) sprowadziłas.

Z tym ze kobiety siedza jak sama napisalas do 17-18 Z DZIECKIEM a ja siedzialabym SAMA bo raczej dzieckiem w brzuchu sie nie zajme. Pisalam tysiac razy ze wyprowadze sie od rodzicow jak dziecko sie urodzi a co osoba ktora przychodzi do tego tematu pisze zebym dala mamie zyc. Uwaga ciekawostka - daje mojej mamie zyc, sama sobie w domu gotuje, sprzatam, robie pranie i jej pomagam a nie leze i gowno robie :) Skad ta pewnosc ze dnia nie przepracowalam? Zadziwie cie ze na wakacjach pracowalam na magazynie wiec przepracowalam nawet wiecej niz dzien czy dwa. A co do pracy chlopaka to sam wybral ta oferte ale nie rozumiem po co ciagle to odwleka. W lutym bylo „pojde w marcu” a teraz jest „pojde w kwietniu”. Nie mam pojecia o umowach? Nie trzeba byc Einsteinem zeby wiedziec ze brak umowy to praca na czarno i gdy cos sie stanie to nie ma zadnego ubezpieczenia, NIC. Nie wiem czy przeczytalas wszystkie posty tutaj - on sie czuje bardzo zle ale do lekarza nie pojdzie ani nawet nie zostanie w domu dzien, dwa zeby sie wykurowac tylko dalej brnie w chorobe. Chcac nie chcac nie moze pracowac fizycznie bo ma chore serce stad wybral inna prace a dlaczego odwleka zlozenie CV? Nie wiem.
 
Mieszkanie razem i opieka nad dzieckiem bedzie duzym wyzawniem dla was. Bo nie dosc, ze trzeba sie odnalezc w rodzicielstwie to jako mlodzi ludzie jeszcze musicie nauczyc sie zyc ze soba i do tego trzeba to robic przy ciaglym zmeczeniu, frustracji i w stresie. Latwo nie bedzie, ale nie jestescie pierwsi i ostatni w takiej sytuacji i co najwazniejsze macie czas by rozmawiac i ustalic sobie jakis plan dzialania, przygotowac sie nieco na to wspolne zycie i dziecko. Poczytajcie jak sobie zorganizowac zycie przy malym dziecku. Jak sobie radzic ze zmeczeniem. Jak odreagowywac stres. Porozmawiac z rodzina czy beda mogli wam pomoc. Czy beda mogli zajac sie dzieckiem, zebyscie mogli sobie na randke wyjsc. I tak dalej...
Badz dobrej mysli, badz otwarta na spokojna rozmowe z partnerem, na kompromisy.
Ja mysle, ze jest duza szansa, ze twoj partner sie ogarnie, bo juz wykazal sie wielka odpowiedzialnoscia i chce byc ojcem i sie wami zajac. Zachecaj go do bycia dobrym tata i partnerem, chwal, dziekuj mu i doceniaj, a zobaczysz ze on taki bedzie dla ciebie i bedzie sie bardziej staral, bo bedzie widzial, ze to jest doceniane :) Jak sie nastawisz na walke z nim to on bedzie stawial opor i do niczego nie dojdziecie. Jak cos jest nie tak to rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa :)
 
reklama
Z tym ze kobiety siedza jak sama napisalas do 17-18 Z DZIECKIEM a ja siedzialabym SAMA bo raczej dzieckiem w brzuchu sie nie zajme. Pisalam tysiac razy ze wyprowadze sie od rodzicow jak dziecko sie urodzi a co osoba ktora przychodzi do tego tematu pisze zebym dala mamie zyc. Uwaga ciekawostka - daje mojej mamie zyc, sama sobie w domu gotuje, sprzatam, robie pranie i jej pomagam a nie leze i gowno robie :) Skad ta pewnosc ze dnia nie przepracowalam? Zadziwie cie ze na wakacjach pracowalam na magazynie wiec przepracowalam nawet wiecej niz dzien czy dwa. A co do pracy chlopaka to sam wybral ta oferte ale nie rozumiem po co ciagle to odwleka. W lutym bylo „pojde w marcu” a teraz jest „pojde w kwietniu”. Nie mam pojecia o umowach? Nie trzeba byc Einsteinem zeby wiedziec ze brak umowy to praca na czarno i gdy cos sie stanie to nie ma zadnego ubezpieczenia, NIC. Nie wiem czy przeczytalas wszystkie posty tutaj - on sie czuje bardzo zle ale do lekarza nie pojdzie ani nawet nie zostanie w domu dzien, dwa zeby sie wykurowac tylko dalej brnie w chorobe. Chcac nie chcac nie moze pracowac fizycznie bo ma chore serce stad wybral inna prace a dlaczego odwleka zlozenie CV? Nie wiem.
Ja od 13 roku życia co wakacje pracowałam u mojej babci w restauracji (na kuchni i zmywaku) i mimo tego szukając sobie pracy po szkole średniej nie byłam alfą i omegą. Z wielu rzeczy po prostu nie zdawałam sobie sprawy. A Ty już wszystkie rozumy zjadłaś bo pracowałaś kilka dni?
Wow, gratulacje.
To że pomagasz swojej mamie w domowych obowiązkach nie jest niczym niezwykłym. Większość dzieci to robi i nikt im pomników nie stawia.

Niestety jesteś bardzo niedojrzała i rodzicielstwo tak jak i partnerstwo będzie Cię dużo kosztować.
Ciągle mówisz: JA!, JA! Takie podejście do życia charakteryzuje dzieci a nie osoby dorosłe.

Myślisz że wszystko już wiesz.
Prawda jest taka że nie wiesz jeszcze nic. Ale nie martw się, na pewno się dowiesz.
Jak dziecko nie będzie spało w nocy, to nikogo nie będzie obchodził fakt że jesteś niewyspana. Że jesteś zmęczona. Że masz gorszy dzień. Po prostu będziesz musiała wstać i działać dalej.
Jak dziecko się rozchoruje, to nie ważne będą kilometry. Weźmiesz dziecko pod pachę i będziesz zapierdzielać do lekarza z duszą na ramieniu.

Zobaczysz że na parę lat, nie będzie w Twoim słowniku słowa JA tylko MY.
I Twoje nastroje czy problemy nie będą już zbyt wiele znaczyć, bo życie toczy się dalej, z Tobą czy bez Ciebie.
 
Ostatnia edycja:
Do góry