reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Odchudzamy się

Kasiad

Mamy lutowe'07 Fan(ka)
Dołączył(a)
21 Wrzesień 2006
Postów
12 276
Miasto
Bydgoszcz
Jako największy grubas wśród lutówek postanowiłam się zabrac za odchudzanie :tak:

Nie wiem jeszcze jak się za to zabrac, bo chcę dłuuuugo karmic piersią, więc nie mogę stosowac jakichś drastycznych diet, żeby nie stracic pokarmu.

Pierwszym moim osiągnięciem jest to, że po urodzeniu moja waga wróciła do wagi wyjściowej sprzed ciąży. I to dokładnie co do kilograma :-D Czyli nie utyłam w czasie ciąży, tak jak mi się zdarzało przy trójce moich starszych dzieci.
Natomiast problemem jest fakt, że ta waga wyjściowa jest dużo dużo za duża, no więc trzeba coś z tym zrobic :eek:
 
reklama
Kasiu,najwiekszym grubasem,to bylam ja...Wazylam 96 kg:szok: :baffled: .
Super,ze startujesz bez balastu ciazowego:tak: .
 
Kasiad czy kiedyś próbowałaś już się odchudzać i czy masz już jakieś doświadczenia z tym jak reaguje Twoje ciało na diety? Ja już nie raz się odchudzałam w swoim życiu i próbowałam różnych diet z gazet, w 90% kończą się niestety efektem jojo, więc z diet które obiecują Ci -3kg w tydzień od razu rezygnuj, bo to jest bezcelowe :no: Główna i niepodważalna zasada jest taka, że aby stracić 1kg tłuszczyku, musisz wypracować deficyt 7000kcal dla Twojego organizmu. Czyli jeśli ktoś nie objada się fastfoodami i słodyczami i można założyć, że normalnie na codzień je 2000kcal, to potrzebowałby ograniczyć ich dzienne spożycie do 1000kcal (a to już jest bardzo mało i ciężko nie być głodnym na takiej diecie) żeby stracić 1kg tłuszczu w ciągu 1 tygodnia. Nie brzmi to zbyt optymistycznie, wiem :baffled: Dlatego warto dodatkowo ćwiczyć aby zamiast ograniczać jedzenie, spalać nadwyżkowe kalorie ćwiczeniami.

Teraz to na pewno nie możesz stosować jakiejś drastycznej diety... ale możesz powoli zacząć się przestawiać na odżywianie które z czasem spowoduje u Ciebie spadek wagi. Ja po ciąży też będę miała sporo do zrzucenia, pewnie około 13kg, i mam taki plan żeby odstawić większość węglowodanów. Dwa razy już się odchudzałam tym sposobem i waga dość szybko leciała w dół, więc to się sprawdza :tak: To może dziwić, ale waga szybciej leciała w dół gdy jadłam głównie białka i tłuszcze, zamiast cukrów (węglowodanów). Dlatego np. lepsza dla mnie była jajecznica na szynce i pomidorach (bez pieczywa albo ze śladową ilością) na śniadanie (i mniej głodna się po niej czułam!) niż jakieś kanapki z ciemnego pieczywa i owoce, które szybko podnosza poziom cukru we krwi co z kolei powoduje potem jego spadek i w efekcie głód... Generalnie to najlepie odrzucić pieczywo, makarony, zwłaszcza węglowodany mocno przetworzone. No i broń boże nie rezygnuj z dobrych tłuszczów.. odłóż na bok margaryny, ale oliwy z oliwek używaj tyle ile chcesz bo jest bardzo zdrowa. Poczytaj też w necie o niskim indeksie glikemicznym... produkty go posiadające zaspokajają głód na dłużej, i staraj się takie wybierać. Ja mam zamiar przejść po porodzie stopniowo na dietę w rodzaju South Beach, która z grubsza właśnie na tych zasadach się opiera. I dać sobie porządny wycisk na rowerku stacjonarnym jak już mi się wszystko pogoi gdzie trzeba :tak: :-D
I jeszcze taka moja rada po zmaganiach z różnymi dietami.. nie odmawiaj sobie rzeczy na które masz ochote :happy: Nawet jeśli jest to pyszne ciacho. Jak będziesz sobie stale czegoś odmawiać, to nie dasz rady wytrzymać zbyt długo na żadnej diecie :no: Czyli jedz wszystko, na co będziesz miała ochotę, ale z dużym umiarem.. jeśli np. uwielbiasz czekoladę, to jedz 2-3 kostki na dzień, i niech to będą dziennie dajmy na to 2 takie "grzeszki" (niewielkie)... wtedy naprawdę łatwiej jest zapomnieć, że jesteśmy na jakiejś diecie i że czegoś nam nie wolno... bo przecież wolno wszystko :-D

Aaaale.. bez ćwiczeń, choćby najlżejszych, to się raczej nie obejdzie kochana;-) Najwydajniejsze są kardio, czyli wytwarzające stałe tętno i trwające powyżej 20 minut. Idealna jest jazda na rowerze, lekki bieg, skakanka itp. Ale lepsza będzie najprostsza nawet gimnastyka niż totalny brak ruchu... tylko trzeba się do niej przyzwyczaić i ruszać się minimum 3 razy w tygodniu po te 20-30 minut :tak: Na początku jest ciężko jak człowiek do ćwiczeń nieprzyzwyczajony, ale po kilku tygodniach sama będziesz za tym tęsknić ;-)

Nie wiem czy będziesz miała czas wczytywać się, ale polecam Ci doskonałe SPORTOWE FORUM DYSKUSYJNE. Tam siedzą prawdziwi spece od ćwiczeń, diet, odchudzania się i jak będziesz miała pytania to na pewno Ci pomogą. Nie znam lepszego źródła informacji na ten temat :tak:

Mam nadzieję że już niedługo będę mogła do Ciebie dołączyć i będziemy sie nawzajem dopingować i mobilizować do walki ze zbędnymi kilogramami :happy:
 
Tycia, nie masz racji, az wstyd sie przyznac, ale waze duzo duzo wiecej od Ciebie :baffled:

Joasiek, widze ze jestes prawdziwym ekspertem w tej dziedzinie, to dobrze, warto posłuchac kogos kto sie zna na rzeczy :tak:
 
Dziewczyny aż wstyd się przyznać, ale chyba Was przebiję, bo największym grubasem byłam ja - waga maksymalna 105 kg w czerwcu 2003 :zawstydzona/y:
Aż wstyd się przyznać :zawstydzona/y:
Zawsze miałam skłonności do tycia, ale na studiach to już sobie pofolgowałam maksymalnie i zakończyło się to fatalnie.
Opamiętałam się, kiedy dostałam wagę elektroniczną na urodziny od teściowej :szok:
Przestałam się odchudzać "od jutra", tylko zaczęłam od dzisiaj. Zapisałam się na aerobik, pokonałam wstyd i poszłam na pływalnię, ograniczyłam jedzenie do 5 średnich posiłów, co 3-5 godziny. W ciągu 1,5 roku zleciało 42 kg. Przed ciążą ważyłam już 63 kg, co przy moim wzroście (171 cm) jest w sam raz :-)
Może to głupio zabrzmi, ale nie zdążyłam się wystarczająco nacieszyć nową sylwetką, bo teraz wracam do "normalności" ;-) Duży brzuch nie przeszkadza mi chyba, aż tak bardzo - przyzwyczajenie z przeszłości :-p
W ciąży przytyłam 15 kg, więc nie jest źle i mam nadzieję, że wbrew opinii, że "po ciąży trudniej" uda mi się wrócić do wymarzonej wagi :-)
Tym samym przyłączam się do Lutówkowego Klubu Odchudzających się po Porodzie :-)
 
Ostatnia edycja:
Dziewczyny.. z każdej wagi można zlecieć, obojętnie czy macie 4 czy 40kg nadwagi, trzeba tylko uwierzyć że to możliwe i chcieć tego :tak: No i przede wszystkim zakladać sobie realne do osiągnięcia cele. Ja daję sobie 4-5 miesiecy na zrzucenie tego co mi przybyło w ciąży, bo wcześniej w takim tempie chudłam (nie głodując) - średnio 0,5kg na tydzień i tak jest najbezpieczniej. Nie wiem jak sie to wszystko ma do karmienia piersią.. ale mam nadzieję, że tak jak piszą - że łatwiej jest schudnąć karmiąc :confused:

Faktycznie w tym temacie mocno siedziałam przed ciążą i spędziłam mnóstwo godzin na wczytywaniu się właśnie w to Forum Sportowe. Przeczytałam też kilka książek o odżywianiu, które sporo zmieniły w moim myśleniu na temat odchudzania i odżywiania się jako takiego. W ogóle dla mnie ten temat, to temat-rzeka :-D Do połowy studiów byłam szczupła, mogłam jeść wszystko w każdych ilościach i nie tyłam... przy wzroście 173cm ważyłam 56kg i miałam naprawdę niezłe wymiary :-D ale później knajpiano-fastfoodowy styl życia pod koniec studiów i po nich sprawił, że przytyłam do 70kg i bardzo źle się z tym czułam. I wtedy zabrałam się poważnie za to odchudzanie i w ciągu około 4-5 miesięcy zeszłam do 58kg. Po roku część z tych kg wróciła, przez moje zamiłowanie do słodyczy niestety :zawstydzona/y: :-( No i nie jestem już w końcu taka młoda.. odchudzać się w wieku 30 lat to już nie to samo, co w wieku 23, kiedy metabolizm jeszcze pracuje na wysokich obrotach. A żeby go trochę rozkręcić to też najlepsze są ćwiczenia do tego.
Tak naprawdę, to żadna dieta nie da tyle, co ruch i ćwiczenia... a to nam chyba wolno robić karmiąc, prawda :confused:
Dlatego myślę, że najlepszym pomysłem jest zapisać się na siłownię/aerobik/basen... cokolwiek, byle spalać ten nasz niechciany tłuszczyk i robić to z przyjemnością, a nie z przymusu :-D Do tego ograniczyć słodycze i to jedzonko, które najszybciej ląduje nam w biodrach (węglowodany) i efekty na pewno będą! :tak:
A ja jeszcze po skończeniu karmienia będę musiała zawalczyć z moją insulinoodpornością, przez którą jakoś wyjątkowo szybko teraz nabieram tych niechcianych kilogramów :baffled:
 
O właśnie, po poście matyldy_m, ku pokrzepieniu ;-) mogę jeszcze dodać, że o wiele szybciej chudnąć będą te dziewczyny które mają sporą nadwagę niż te, które mają tylko kilka czy kilkanaście kg do zrzucenia :tak:

Hehe... a tak na marginesie, to moje odchudzanie o którym pisałam wcześniej również zaczęło się od wagi, która również była dla mnie prezentem urodzinowym.. Tyle że nie od teściowej, a od mojego poprzedniego chłopaka z którym się rozstałam jak już schudłam :-p :-D :rofl:
 
aga-pg to fakt.. dostać TAKI prezent od swojego faceta to (delikatnie ujmując) średnia przyjemność, ale nie ma tego złego... :-D
Po pewnym czasie okazało się, że to był jeden z najbardziej udanych prezentów jakie dostałam, bo dzięki niej pozbyłam się w końcu kompleksów na punkcie swojej nadwagi :tak:
 
Ja zawsze byłam pulchna, jak brałam ślub ważyłam 70 kg. Potem 3 ciąże rok po roku i po każdej zostawało mi 10 kg. Potem poszłam do pracy siedzącej i przez kilka lat doszło następne 10 kg. Także w ciążę z Oliwką zaszłam ważąc 110 kg. Na szczęście w ciąży bardzo się pilnowałam (w poprzednich jadłam dużo, nawet wstawałam w nocy, taka byłam głodna). Także w tej ciąży przybyło mi tylko 10 kg, przy czym ze 2-3 kg to były obrzęki (w poprzednich ciążach 26 kg). Jak wróciłam do domu, to stanęłam na wagę i z ulgą stwierdziłam, że mam wagę wyjściową. Czyli mam do zrzucenia jakieś 40 kg :szok: żeby czuc się dobrze.

Oczywiście prób odchudzania mam za sobą dziesiątki, różne diety - cud, po których nie tylko wracały zgubione kilogramy, ale dochodziły nowe.
Raz jedyny udało mi się zrzucic dietą 1000 kcal i cwiczeniami 20 kg, ale i to niestety zaprzepaściłam - wróciłam do starch nawyków żywieniowych.
Teraz zdaję sobie sprawę, że tylko obniżeniem ilości kalorii i cwiczeniami mogę zrzucic dodatkowe kilogramy. Tylko na razie karmiąc piersią nie mogę obniżyc tych kalorii za bardzo, bo pokarm zacznie mi zanikac. Z drugiej strony czytałam, że jak się odpowiednio odżywiamy, to karmienie piersią właśnie pomaga w chudnięciu. Będę próbowała tak sobie tę dietę dopasowywac, żeby powoli chudnąc, bez straty dla dziecka. No i oczywiście nastawiam się na plan długofalowy - wiadomo, że 40 kg nie zrzucę w pół roku. Może zapiszę się na basen, bo starsznie lubię pływac. Ale to jeszcze nie teraz. No właśnie, kiedy mogę zacząc cwiczyc? Dopiero po połogu? Będzie mi ciężko, bo przez ostatnie tygodnie ciąży prawie się nie ruszłam i straciłam jakąkolwiek kondycję. Poza tym mam prawie 37 lat, a skoro miałam kłopoty z tuszą, jak byłam młodsza, to teraz tym bardziej będzie mi ciężko schudnąc. Ale czuję, że to już ostatni dzwonek, muszę z sobą coś zrobic, bo po 40tce jest jeszcze gorzej. Co prawda widmo menopauzy oddaliło się ode mnie trochę przez urodzenie dziecka w tym wieku, ale i tak zdaję sobie sprawę, że nie będzie łatwo.
 
reklama
a ja jak dobrze pamietam to niedojze ze od tesciowej dostałam wage to na rocznice slubu i to pierwsza!!!!!!!!!!!!!!!!!!!:-D:-D:-D:-D:-D
 
Do góry