Faktycznie nie jest przyjemnie nie tyle dzieciom co nam dorosłym gdy ktoś narusza nasza strefę i wchodzi praktycznie czlowiekowi na plecy. Myśle, że część osób zaczepia dzieciaki, bo one wyzwalają w człowieku pokłady pozytywnych odczuć i te niemowlece buzki sprawiają, że nie można przejść koło nich obojętnie. Choc mnie osobiście nie zdarzyło się pchać rąk do cudzego dziecka czy też go zaczepiac. Kiedy napotykamy na osoby zaczepiajace moje dziecko werbalnie/niewerbalnie nie czekam na rozwój sytuacji tylko biorę dziecko za rączkę i dochodzimy na bezpieczną odległość albo ewentualnie ignoruje natreta jednocześnie odwracając uwagę dziecka od tej osoby lub uwagę mojego malucha odwracam na coś innego i ciekawszego. Zwykle to pomaga. Nie robie wykładów o bateriach i innych zarazkach. Myśle, że osoby zaczepiajace nie mają złych intencji wiec nie chce też robić im przykrości jednocześnie robić z siebie wedle nich matkę wariatke. Odchodzi, ignorują i nie daj się wciągać w dyskusję, twoja szybka reakcja powinna przynieść dobry skutek.
Myśle, że ta pani z Twojego osiedla chciałabym poprostu uprzejma no ale wyszło jak wyszło. To ty po dokonaniu z nią transakcji powinnaś pożegnać się i oddalić. Nie pozwalając na zbytnie rozczulaja nad dzieckiem, bo przecież wyczułaś co się kręci.
Tak na marginesie to nasze dzieci stykają się z różnego rodzaju bakteriami nie tylko kiedy dotykane są przez obce osoby ale również w sklepach dotykając koszyka, produktów na półkach, ławki w parku, bawiąc się w piaskownicy, dotykając ślizgu zjeżdżając ze slizgawki, siadając na krzesełku w przychodni,bo przecież ktoś je wcześniej dotykał na dobitek prawdopodobnie był chory, w autobusie i w kazdym innym miejscu, ktore byly rowniez dotykane przez inne osoby itp wiec nie dajmy się zwariować.
Ale faktem jest, że ludzie przesadzają czasami z tym zaczepianiem nie tylko dzieci ale nawet i osoby dorosłe w przychodniach na poczekalni czy tez przystankach.
Powodzenia.