reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

NUROBLASTOMA- złośliwy nowotwór mojej córeczki

judysia03

Fanka BB :)
Dołączył(a)
24 Styczeń 2010
Postów
459
Miasto
warszawa
Witajcie. Nie chciałampisać początkowo o tym tu publicznie. Ale wiele osob dopytuje o Zosię i zna jej chorobe, mówię o mamach z BB.
Zosia ma w tej chwili niespełna roczek, skończy go 3maja. Urodziła się jak sie wszystkim zdawało zdrowa, była radosnym dzieckiem, grzecznym:-)
Tuż po naszym ślubie życie z silanki zamieniło sie w horror. Zosia była osłabiona, blada, dostała anemii i w ciągu kilku dni na skroni pojawił się guzek. Jak się póxniej okazało ten guzek to był kolejny z wielu przerzutów nowotworu jakim jest neuroblastoma. Dowiedzieliśmy się że w brzuszku ma dużego guza, przerzuty do kości w wielu miejscach i do szpiku. Na szczęscie trafiliśmy na wspaniałą doktor, bardzo szybko Zosia zaczęła długą chemioterapię. Na początku po chemii zamiast gorzej czuła się coraz lepiej, nabrała siły, radości. Potem zaczęła łysieć, dopiero wtedy zrozumiałam że to nowotwór, że jest dzieckiem "onkologicznym". Zaczeły się schody, ciągłe spadki wyników, obawy o kazdy dzień. Początkowo w tym stopniu zaawansowania dawano jej 20-30% szans. Udało się, przeszła całą chemioterapię, przerzuty z kości szpiku zniknęły-cud! Nadszedł czas na operację wycięcia guza pierwotnego, było ryzyko usuniecia nerki, podejrzewano przerzut na watrobie, na szczęście wątroba okazała się czysta a nerka uratowana! Tak sie cieszyliśmy, miałam nadzieję że to koniec tego kilku-miesiecznego koszmaru ze szpitalem, chemią, znieczuleniami, zabiegami... Niestey, po biopsji okazało się że jest konieczny autoprzeszczep szpiku:-( Za kilka dni jedziemy do szpitala we Wrocławiu, tam będziemy kontynuować dalsze leczenie. Właśnie tego autoprzeszczemu boje się najbardziej i tej bardzo silnej chemii. Nie mam już siły, ciągle marze o tym że wrócimy razem do domu i będziemy żyć normalnie.

Przed ujawnieniem się choroby mieliśmy plany, miałam iść do pracy, mielismy spłacić kredyty, kupić mieszkanie... W tej sytuacji juz nawet nie marzę o pieknym zyciu tylko staramy się jakoś wiązać koniec z końcem a jest cięzko bo mieszkanie wynajmujemy, a do pracy iść nie mogę bo muszę być przy Zosi. Mąż pracuje i stara się jak może, jest wielkim wsparciem. Jesteśmy pół roku po slubie a życie tak szybko dało nam popalić.
 
reklama
JUDYSIU trzymam kciuki i nie zapomne wspomnieć o Zosi w modlitwie. Trzymajcie się kochane. Ty i Twój mąż , a w szczególności Zosieńka jesteście mega silini. Jestem pewna że wszystko będzie dobrze a plany i marzenia tylko trochę przesunom się w czasie.
 
Pisze tutaj jako moderator działu kwietniowego a także jako koleżanka Judyty czyli mamy Zosi . Udało mi się poznać osobiście te dwie dzielne dziewczyny - dzielną mamę i dzielną małą istotkę czyli Zosię . Po Zosi wcale nie widać choroby , maleńka jest dzielna i bardzo uśmiechnięta .
Całe leczenie które przeszła to pikuś z tym co czeka Zosię teraz .
Dziewczyny jadą do Wrocławia , a mieszkają w wawie czyli kawał drogi przed nimi będą w obcym dla nich mieście , dobrze że mamy tam nasze wspaniałe dziewczyny z wątku które w razie czego pomogą :tak:
Tym czasem jeżeli któraś z was jakoś może pomóc Judycie i małej Zosi będziemy bardzo wdzięczne .
W tej chwili dziewczyny nie potrzebują żadnych rzeczy materialnych ale raczej pieniążków , będą potrzebne na ew. zakup rzeczy dla Zosi ( jedzonka , pieluch itp ) , a także noclegi Judyty we wrocławiu , z tego co wiemy jest to koszt ok 30 zł za dobę - mama nocuje razem z Zosią .

Jeśli są osóbki które mogą pomóc Zosi i Judycie piszcie na PW do Judysi lub do mnie.
Jeżeli macie jakieś pytania również .

A tymczasem mała Zosiu trzymam kciuki żeby ten szpital okazał się dla was ostatnim , żebyś z niego wróciła prosto do domku !
 
cały czas głowię się nad tym jak pół roczne dziecko może miec nowotwór? To takie nie realne dla mnie nie pojęte...Jeżeli w wieku 6 miesięcy miała już przerzuty na inne organy to znaczy,że choroba zaczęła się dużo wcześniej...kiedy? i dlaczego tak małe dzieci są narażone na tą chorobę? Ja mogę zrozumiec raka płuc u palacza,ale u tak małego dziecka nowotwór? Czy są jakieś medyczne wytłumaczenia na to?

Współczuję bardzo,ale również wierzę,że pokonacie nieboraka.Przypomina mi się Majcik :tak:
mały WIELKI Majcik - Onet.pl Blog kibicowałam tej kruszynce od początku walki z chorobą,też była maleńka i bezbronna,a dziś przepiękne 6 letnie dziewczę.:-):-)
Wierzę,że wasza historia też będzie z Happy Endem :tak::tak:
 
Ja ze swojej strony obiecuje modlitwę, ostatnio czytałam w Kobiecie i Życie (ostatni numer) jakie Cuda dokonały się poprzez modlitwę za wstawiennictwem Jana Pawła II to byłam w szoku, ja niestety materialnie pomóc nie mogę, ale będę się modlić Kochane, dawaj proszę znać na bierząco co u Was
 
Też sledze wpisy o Zosi i bardzo to przezywam,bo za co tak malenkie dzieci musza cierpiec:(Trzymam kciuki caly czas za Zosieńke i zycze duzy siły i wytrwałości bede sie modlic,bo niestety materialnie nie dam rady na razie pomoc,pozdrawiam
 
reklama
Dziękuję za dobre słowa i modlitwe:-)
Choroba tak naprawde rozwijała się od poczatku, tylko prawie bezobjawowo. Neuroblastoma to inaczej nerwiak zarodkowy. Przyczyna jest nieznana, do tej pory niema naukowego wytłumaczenia tej choroby, po prostu jest. Nie jest to ani nabyte, ani dziedziczone, ani wynikające ciąży. Moim zdaniem to skutki Czarnobyla, coraz wiecej dzieci rodzi sie już z wadamii chorobami których kiedys nie było.
 
Do góry