Ja mam i jedno i drugie, powiem tak:
na początek chyba lepsza chusta, ze względów ortopedycznych właśnie, i z tego co wiem można kupić chusty polecane przez Instytut Matki i Dziecka, nie są w żaden sposób szkodliwe dla kręgosłupa maleństwa (więcej: są nawet zalecane do noszenia wcześniaczków, które powinny być jak najczęściej blisko ciała), bo dziecko układa się naturalnie po łuku, ja miałam taką, i Bruno lubił w niej spać,
ale szczerze mówiąc ja za nią nie przepadałam - jestem osobą mało zdolną manualnie, i jakoś ciężko mi się "obsługiwało" tę chustę, to już mąż radził sobie lepiej. A poza tym nadawała się do noszenia na bardzo krótko, szybko robiło mi się ciężko i niewygodnie. Ale znam osoby, które bardzo sobie chwalą chusty, więc to pewnie kwestia osobistych predyspozycji.
Jak synek miał 4,5 miesiąca kupiliśmy nosidełko BabyBjorn na wyjazd w góry i jestem nim absolutnie zachwycona. Jest super wygodne, bardzo łatwo się wkłada i zdejmuje, ma specjalne umocnienia na kręgosłup, dzięki czemu plecy szybko się nie męczą... można z nim chodzić i chodzić. Maluch może być przedem lub tyłem do rodzica, pierwsza pozycja lepsza do spania i dla młodszych dzieci, druga idealna do podziwiania świata dla starszego malucha. Regulowany podgłówek nadaje się nawet dla dzieci, które jeszcze nie trzymają główki, choć oczywiście one nie powinny długo przebywać w nosidełku. Dla mnie to nosidełko jest nieporównywalnie bardziej funkcjonalne i wygodne od chusty, więc odkąd je mamy chusta poszła w odstawkę.
To nosidełko jest regulowane do wzrostu i wagi dziecka i przeznaczone do 10 kilo chyba i wzrostu 85, więc tymczasem wciąż jeszcze się sprawdza (synek waży 8,5, mierzy 74,5), nie jest za ciężko nosić, zwłaszcza mężowi.
Widziałam też w sklepie nosidełka przeznaczone dla noworodków (nie pamiętam firmy), nosi się je z boku, a dziecko leży, więc są również bezpieczne dla kręgosłupa, ale niestety dzieci szybko z nich wyrastają.