reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Niebezpiecznie w przedszkolu

Dołączył(a)
27 Październik 2009
Postów
1
[FONT=&quot]Od kilku miesięcy jestem rodzicem samotnie wychowującym dziecko. Ostatnio w telewizji słyszałam, że dziecko w przedszkolu i szkole (a nawet żłobku) może zarazić sie meningokokami. Dla mnie wszystko jest nowe i się na tym nie znam ale może jest jakaś szczepionka czy leki. Pomóżcie[/FONT]
 
reklama
Dziecko może się zarazić wszędzie,nie unikniesz tego-niestety.Ja mam synka 6 letniego ,zaszczepiłam go na meningokoki 1,5 roku temu ,ale na pneumokoki ponoć nie było już sensu.Nie przejmuj się na zapas ,lepiej zasięgnij rady u pediatry na temat tych szczepień.
 
Oliw - dokładnie - dziecko może złapać to wszędzie nie koniecznie w przedszkolu czy żłobku - szczepionki są a informacje zasięgniesz w przychodni do której należy dziecko. Najczęściej tam tez można zaszczepić i maja aktualny cennik.
Tak zupełnie prywatnie - osobiście zastanawiam się na ile skala zjawiska jest prawdziwa a na ile podkręcana przez media i firmy farmaceutyczne które maja w tym swój interes...Osobiście rozmawiałam z kilkoma lekarzami na ten temat, trochę szperałam w internecie po artykułach medycznych i jak się czyta to wszystko niestety ale są sprzeczne opinie...jedni twierdzą ze warto bo niby to stare wirusy ( czy bakterie - jak zwał tak zwał - chyba nie to jest najistotniejsze ) , które uległy mutacji na wskutek zmiennych warunków jakie zachodzą w środowisku - inni znów, ze nie ma takiej potrzeby, bo to nagonka żeby farmacja mogła zarobić na najczulszym punkcie rodziców...czyli dzieciach , bo przecież kto będzie na nich oszczędzać - w moim przekonaniu - należy dbać o higienę - przede wszystkim i uczyć malca ze ma na to cz tamto zwracać uwagę...- nie wiem, ale ja zawsze zwracałam uwagę,jak moje dziecko było malutkie, jak ktoś zaglądał do wózka, żeby np. nie łapać za rączki bo dziecko bierze łapcie do buźki a kazdy wiadomo łapie klamek, ład w sklepach czy nie myje rąk wychodząc z toalety itd. i np.nosiłam mokrą pieluszkę i przecierałam, odwiedzającym zawsze zwracałam uwagę na koniecznośc odwiedzenia najpierw łazienki, zawsze dbałam o to by smoczek był umyty ( a nie omamlany przeze mnie jak to maja w zwyczaju robić niektóre matki ) - a nie raz widze jak matki zwłaszcza w parku podnoszą z ziemi gryzaki i wkładają do wózka...Prawdą jest również ze stosowane przez nas chemia nie jest bez wpływu na nasze środowisko i efekty mamy namnażające sie coraz to nowsze odmiany bakterii, wirusów... to trudna decyzja...ale izolacja dziecka od innych, czy okreslonych miejsc nic nie pomoże - musi nabyć pewnej odporności.
 
Zgadzam się z Kamuzo.Higiena i jeszcze raz higiena -to bardzo ważne.Ja również jak synek był mały zwracałam uwagę na to o czym piszesz powyżej-niektórzy nawet patrzyli się na mnie dość dziwnie,że przewrażliwiona jestem!Ja jednak wiem ,że przyniosło to efekt,gdy synek miał 3,4 latka zawsze mu przypominaliśmy o myciu rąk po przyjściu z dworu itp.W przedszkolu też bardzo panie zwracają uwagę na higienę,tłumaczą dzieciom,że należy zakrywać ręką usta jak psikamy itp.Osobny problem stanowią rodzice ,którzy posyłają przeziębione dzieci do przedszkola ,bo nie mają co z nimi zrobić.To jest bardzo nieodpowiedzialne z ich strony,bo jedno dziecko tylko złapie katar a inne bez antybiotyku się nie obejdzie.
 
.Osobny problem stanowią rodzice ,którzy posyłają przeziębione dzieci do przedszkola ,bo nie mają co z nimi zrobić.To jest bardzo nieodpowiedzialne z ich strony,bo jedno dziecko tylko złapie katar a inne bez antybiotyku się nie obejdzie.

Dzięki taki rodzcom właśnie, musiałam zrezygnować ze żłobka, bo moja PAtrycja w ciągu dwóch miesięcy choruje właśnie 4 raz. Jej rekord w żłobku to 5 dni, przy czym w tym piątym dniu odbieram ją już z katarem. Potem żeby ją wyleczyć mała siedzi w domu jakieś dwa tygodnie i potem do żłobka i pare dni i to samo. Właśnie się leczymy antybiotykiem, ale to już ostatnia raz, bo więcej do żłobka nie pójdzie!
 
Do góry