Mnie zwykłe rady nie denerwują, denerwuje mnie poprawianie. Jestem matką pierwszego dziecka, próbuje do wychowania podejść rzetelnie, w kwestiach medycznych zwracałam się do lekarzy i położnej, w kwestiach pielęgnacji i zabawy słucham się rozsądku, swojej mamy, wymieniam doświadczenia z innymi mamami. Mogę się mylić, ale pewne rzeczy mam ogarnięte, bo przecież przebywam z moim dzieckiem cały czas i je znam. A tu nagle jakaś ciotka wylatuje mi z tekstami: "jak to, Ty dalej karmisz piersią?", nieśmiertelne "Nie za zimno dzidzi?", "Dlaczego dziecko raczkuje po podłodze, kup chodzik", "Znowu ci mama butów nie ubrała", "Włącz dziecku bajeczkę". I weź tu tłumacz, tak karmię piersią, wiem że inne matki nie karmiły i ich dzieci wyrosły na ludzi, ale ja chcę karmić, bo to lubię i uważam za dobre dla mojego dziecka. I nie, nie chodzi głodne itd. Najgorsze że takie osoby są jak beton, one mają racje i kropka. Takie "'rady poprawianie" najlepiej niech wpadają jednym uchem i wypadają drugim, zanim nam podniosą adrenalinę. Ja je ignoruję.