Witajcie!
Jestem nowa na Waszym forum i boję się nawet pisać o tym co mnie dosłownie zżera od środka ale zaryzykuję...
Od zawsze bardzo pragnęłam zostać mamą. Niestety z różnych przyczyn odwlekałam tą decyzję. Podstawowymi przeszkodami był mój stan zdrowia, fobia i brak lokum dla dziecka.
W zasadzie od dziecka zmagam się z zaburzeniami lękowymi, nerwicą, depresją... Jestem DDA, mam bardzo niską samoocenę i generalnie moim strachem nr 1 jest czy ja się na matkę w ogóle nadaję.
Wszyscy, którym mówię o swoich obawach tylko uśmiechają się pod nosem, twierdząc, że mało która kobieta nadaję się tak jak ja. Od 7 lat pracuję jako niania, "odchowałam" a w zasadzie jeszcze opiekuję się łącznie 5 dzieci. Czuję, że to już końcówka w tym zawodzie, bo za mocno się angażuję, rozstania są zbyt bolesne, a chęć posiadania własnego dziecka staję się wręcz fizycznie bolesna.
Mam męża od lat niemal 7, pół roku temu wprowadziliśmy się do wymarzonego domku...
Na co czekam w takim razie? Zwłaszcza, że 30tka na karku?
Ano właśnie... Od roku nie przyjmowałam już żadnych leków, oczyszczałam organizm, chciałam się należycie wcześnie przygotować do ciąży. Niestety nerwica znów uderzyła. Od dwóch tygodni wspomagam się niewielkimi dawkami relanium, bo ataki paniki uniemożliwiały mi funkcjonowanie. Zmagam się też z nietypową ale bardzo uciążliwą fobią, mianowicie panicznie boję się wymiotować. Nie robiłam tego ponad 20 lat. To również blokuje mnie przed ciążą... Może być dobrze, może skończyć się na mdłościach ale co jeśli nie? Co jeśli swoimi atakami paniki skrzywdzę dziecko? Co jeśli w obawie przed wymiotami przestanę jeść cokolwiek (moja waga to już teraz 49 kg przy 164 cm wzrostu).
Terapię miałam jedną, nie pomogła, od stycznia starałam się o drugą, to się dowiedziałam, że najwcześniej za rok, dwa lub trzy. Jestem podłamana... Mam ogromne pragnienie posiadania dziecka ale lęki są tak silne...
Czy ktoś mógłby mi choć przybliżyć jak te mdłości wyglądają? Ja potrafię to powstrzymywać. Jako 16latka wygrzmociłam solo prawie 0,7 wódki i już mnie szarpało, już miałam wszystko w gardle ale zwrócić nie mogłam. Nie mam pojęcia jak to się dzieję, że nie wymiotuję. Czy w ciąży też da się to wstrzymać? Czy można je do czegoś porównać? Mnie z nerwów i tak muli codziennie... ale zastanawiam się jakie to jest podczas ciąży...
Wiem, że moje pytania i wynurzenia mogą Wam się wydać żałosne, głupie i śmieszne ale proszę... może ktoś zechce mi pomóc...?
Pozdrawiam ciepło
Aga
Jestem nowa na Waszym forum i boję się nawet pisać o tym co mnie dosłownie zżera od środka ale zaryzykuję...
Od zawsze bardzo pragnęłam zostać mamą. Niestety z różnych przyczyn odwlekałam tą decyzję. Podstawowymi przeszkodami był mój stan zdrowia, fobia i brak lokum dla dziecka.
W zasadzie od dziecka zmagam się z zaburzeniami lękowymi, nerwicą, depresją... Jestem DDA, mam bardzo niską samoocenę i generalnie moim strachem nr 1 jest czy ja się na matkę w ogóle nadaję.
Wszyscy, którym mówię o swoich obawach tylko uśmiechają się pod nosem, twierdząc, że mało która kobieta nadaję się tak jak ja. Od 7 lat pracuję jako niania, "odchowałam" a w zasadzie jeszcze opiekuję się łącznie 5 dzieci. Czuję, że to już końcówka w tym zawodzie, bo za mocno się angażuję, rozstania są zbyt bolesne, a chęć posiadania własnego dziecka staję się wręcz fizycznie bolesna.
Mam męża od lat niemal 7, pół roku temu wprowadziliśmy się do wymarzonego domku...
Na co czekam w takim razie? Zwłaszcza, że 30tka na karku?
Ano właśnie... Od roku nie przyjmowałam już żadnych leków, oczyszczałam organizm, chciałam się należycie wcześnie przygotować do ciąży. Niestety nerwica znów uderzyła. Od dwóch tygodni wspomagam się niewielkimi dawkami relanium, bo ataki paniki uniemożliwiały mi funkcjonowanie. Zmagam się też z nietypową ale bardzo uciążliwą fobią, mianowicie panicznie boję się wymiotować. Nie robiłam tego ponad 20 lat. To również blokuje mnie przed ciążą... Może być dobrze, może skończyć się na mdłościach ale co jeśli nie? Co jeśli swoimi atakami paniki skrzywdzę dziecko? Co jeśli w obawie przed wymiotami przestanę jeść cokolwiek (moja waga to już teraz 49 kg przy 164 cm wzrostu).
Terapię miałam jedną, nie pomogła, od stycznia starałam się o drugą, to się dowiedziałam, że najwcześniej za rok, dwa lub trzy. Jestem podłamana... Mam ogromne pragnienie posiadania dziecka ale lęki są tak silne...
Czy ktoś mógłby mi choć przybliżyć jak te mdłości wyglądają? Ja potrafię to powstrzymywać. Jako 16latka wygrzmociłam solo prawie 0,7 wódki i już mnie szarpało, już miałam wszystko w gardle ale zwrócić nie mogłam. Nie mam pojęcia jak to się dzieję, że nie wymiotuję. Czy w ciąży też da się to wstrzymać? Czy można je do czegoś porównać? Mnie z nerwów i tak muli codziennie... ale zastanawiam się jakie to jest podczas ciąży...
Wiem, że moje pytania i wynurzenia mogą Wam się wydać żałosne, głupie i śmieszne ale proszę... może ktoś zechce mi pomóc...?
Pozdrawiam ciepło
Aga