Amandla
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 3 Lipiec 2011
- Postów
- 1 009
Ja urodziłam Marysie przez cc, i prawdę mówiąc poza dwiema pierwszymi dobami, które są koszmarne ( a właściwie pierwsza doba) to dzisiaj po 7 dniach już zapomniałam o operacji.
Doświadczyłam też skurczów porodowych, a że dopadły mnie tzw skurcze krzyżowe, które podobno są najbardziej bolesne, to prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie samego porodu... bez znieczulenia jak jest praktykowane w moim mieście.
Miałam znieczulenie podpajęczynówkowe, więc "uczestniczyłam" w operacji, i od razu po urodzeniu położna przytuliła niunię do mojej twarzy i dekoltu. Przebieg operacji widziałam w lampach operacyjnych dośc specyficzne uczucie, gdy nic fizycznie się nie odczuwa a wszystko widzi Póżniej została pobrana krew pępowinowa, bo zdecydowaliśmy sie z mężem na jej przechowanie, i mała trafiła do boksiku obok, gdzie ją zważono, zmierzony, zbadano - widziałam też te czynności, a następnie w beciku w ramiona tatusia
Całą trójką po operacji przebywaliśmy w sali pooperacyjnej, a mała leżała obok mnie, albo u męża na rękach. Bardzo mi się to wszystko podobało Później zabrali małą na noc do osobnej sali, bo mimo wszystko urodziła się ciut przed terminem , a ja zostałam przeniesiona do pokoju ( miałam na początku jedynkę), i byłam tam razem z mężem, który dopiero ok 1 w nocy poszedł do domu Śmiać mi się chciało, bo Maria przyszła na świat zupełnie niespodziewanie i mój mąż przyjechał do mnie prosto z pracy i cały czas był w garniturze wyglądał pociesznie, nie wiem jak później znalazł krawat i marynarkę, które w natłoku zdarzeń porzucił gdzieś na parapecie porodówki
Nie miałam ze sobą nic dla siebie ani torby dla małej, więc pomiędzy skurczami mąż jeździł do tesco po pieluchy i podkłady, dobrze, że tego dnia zapakował do samochodu torbę dla niuni, więc nie musiał do domu jeździć. Tak więc mój poród wyglądał bardzo spontanicznie i w sumie nie miałam pojęcia co mnie czeka co sobie chwalę
Doświadczyłam też skurczów porodowych, a że dopadły mnie tzw skurcze krzyżowe, które podobno są najbardziej bolesne, to prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie samego porodu... bez znieczulenia jak jest praktykowane w moim mieście.
Miałam znieczulenie podpajęczynówkowe, więc "uczestniczyłam" w operacji, i od razu po urodzeniu położna przytuliła niunię do mojej twarzy i dekoltu. Przebieg operacji widziałam w lampach operacyjnych dośc specyficzne uczucie, gdy nic fizycznie się nie odczuwa a wszystko widzi Póżniej została pobrana krew pępowinowa, bo zdecydowaliśmy sie z mężem na jej przechowanie, i mała trafiła do boksiku obok, gdzie ją zważono, zmierzony, zbadano - widziałam też te czynności, a następnie w beciku w ramiona tatusia
Całą trójką po operacji przebywaliśmy w sali pooperacyjnej, a mała leżała obok mnie, albo u męża na rękach. Bardzo mi się to wszystko podobało Później zabrali małą na noc do osobnej sali, bo mimo wszystko urodziła się ciut przed terminem , a ja zostałam przeniesiona do pokoju ( miałam na początku jedynkę), i byłam tam razem z mężem, który dopiero ok 1 w nocy poszedł do domu Śmiać mi się chciało, bo Maria przyszła na świat zupełnie niespodziewanie i mój mąż przyjechał do mnie prosto z pracy i cały czas był w garniturze wyglądał pociesznie, nie wiem jak później znalazł krawat i marynarkę, które w natłoku zdarzeń porzucił gdzieś na parapecie porodówki
Nie miałam ze sobą nic dla siebie ani torby dla małej, więc pomiędzy skurczami mąż jeździł do tesco po pieluchy i podkłady, dobrze, że tego dnia zapakował do samochodu torbę dla niuni, więc nie musiał do domu jeździć. Tak więc mój poród wyglądał bardzo spontanicznie i w sumie nie miałam pojęcia co mnie czeka co sobie chwalę