reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nasi mężczyźni w ciąży

reklama
Mój też wpadł na pomysł, że jak dzidzia będzie większa to trzeba będzie zrobić takie usg z nagraniem itd. na pamiątkę :) Był ze mną na razie na dwóch usg, bo ciężko mu się urwać z pracy. Teraz będę szła 6 października i raczej nie będę go brać ze sobą, żeby nie miał problemów w robocie, ale na następnym już musi być, bo chcę żeby był przy poznaniu płci :)

Co do tej dyskusji o kobietach i mężczyznach ginekologach, to też kompletnie nie rozumiałam uprzedzeń narzeczonego i lekceważyłam jego zdanie, ale w końcu przekonałam się, że tak nie można i że on naprawdę ma poważne obawy, obojętnie czy są uzasadnione czy nie. Jako dziecko dużo czasu spędzał w gabinecie ojca, który jest dentystą, ale w budynku były również gabinety ginekologiczne. Mówi, że tam za dzieciaka nasłuchał się, jak Ci ginekolodzy wymieniają się przy papierosku swoimi "podbojami" i "obserwacjami". Nie wiem, niezbyt to profesjonalne zachowanie. Do tego przeżył już ciążę w swoim życiu z inną kobietą- przy jednej z ich wspólnych wizyt lekarz kazał się rozebrać dziewczynie do naga po zwykłym usg, rzekomo do dodatkowego badania, chociaż miało to być jedynie usg. Powiedziała, że tego nie zrobi i lekarz z obrażoną miną wypisał co trzeba i w ogóle się nie wyjaśnił.
Dla niektórych to słabe argumenty, ale do mnie w jakiejś części przemówiły. Przynajmniej na tyle, żeby postarać się dla ukochanego o polubowne rozwiązanie tego sporu ;) Na pewno kobietom w ciąży jest nieraz bardzo ciężko, ale mężczyźni też to przeżywają i chyba mają nawet jeszcze większy problem od nas z określeniem własnych uczuć i lęków ;)

I uściski dla dziewczyn, które nie mieszkają ze swoimi mężczyznami. Wszystko ma swoje dobre i złe strony :) Macie teraz dużo czasu na zajmowanie się sobą i skupienie się na sobie i nikt Wam w tym nie patrzy na ręce ;) Ja niestety nie znam tego uczucia w ogóle, bo ze swoim mieszkam od chwili gdy go poznałam (był moim współlokatorem w wynajmowanym mieszkaniu :D), także od razu byliśmy rzuceni na głęboką wodę ;)
 
Ostatnia edycja:
Aga ja też mam usg 6 października ! :) mąż idzie ze mną. Był już dwa razy. W poczekalni stresuje się bardziej niż ja. Jak dzidzia nam pomachała na pierwszym wspólnym usg to z dumą głosił, że to do niego.
Często tuli brzuszek i głaszcze. Stara mi się pomagać jak umie i znosi moje humorki. Oczywiście mimo wszystko czasami mnie denerwuje, ale generalnie jest to cudowny czas dla naszego związku. Bardzo chcieliśmy mieć to dziecko, udało nam się miesiac po ślubie. Imiona wybraliśmy wspólnie bez jakiś spięć.
 
Kurcze, ale fajne :D Założę się, że każdy facet chciałby chociaż raz poczuć to tak jak kobieta :) I właśnie może dlatego, że czasem tego zazdroszczą, bywają gburowaci, hehe :p
 
Aga90 my mielismy taka ,,umowe" że zaczniemy pracować nad dzidzią po pierwszej rocznicy slubu;) męża generalnie przerazało troche tacierzyństwo i był to dla niego czas na oswojenie się z tym i nacieszenie sam na sam żonką ;) rocznicę slubu mieliśmy teraz 31 sierpnia a dzidzia się wprowadziła do brzuszka z początkiem czerwca. różnica nie duża ale jednak szok troszke był że nie dość ze wcześniej to tak przez jedna małą chwilkę zapomnienia:D
 
W sumie to się tyczy biblioteki, ale nie dla nas, więc dzielę się tutaj :)

Kupiłam ostatnio mężowi książkę w Biedronce ( mają czasem takie serie tanich ksiazek) pt. "Tata rządzi" i zaczyna się na serio ciekawie. patrzę teraz a mój zaczytany :p Polecam, widok uroczy :)
 
Dzisiaj mój mąż miał nockę w pracy wrócił niedawno do domu i oznajmił mi jeszcze zaspanej, że napisał notkę na bloga. Jak mi się spodoba to mam ją przepisać, a jak nie to nie. Kiedyś pytałam czy coś napisze, ale mówił że nie bardzo będzie umiał spisać swoje myśli. Oczywiście ciekawość nie dała mi spać dalej i musiałam wstać i przeczytać. Myślałam, że napisał może coś o remoncie czy wytrzymywaniu z żoną w ciąży czy cos podobnego. A tutaj takie słowa, że się poryczałam. Tak pięknie wyraził swoje uczucia i radość oczekiwania na Różyczkę. Ech wiedziałam, że jest kochany, ale przeszedł sam siebie i na dodatek chce to na bloga. W żaden sposob nie próbuje kryć, albo wstydzić się swoich uczuć. W ogóle oszalał odkąd wie, że to zdrowa, śliczna córeczka. Całuje jeszcze więcej brzuch i głaszcze, bo jak twierdzi córeczkę to trzeba tak bardziej niż synka, bo dziewczynka jest taka delikatna. Synek miał z nim chodzić na karate, bo mąż trenuje od lat i był trenerem, ale córeczka to ma sobie leżeć i pachnieć. Bedzie chodziła na bardziej kobiece zajecia, bo nikt nie bedzie bił sie z jego dziewczynką. Śmiałam się, że nagrałam te słowa i kiedys to puszczę Róży.
 
reklama
Do góry