reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nagłe cesarskie cięcie a wzmożone napięcie mięśniowe

Jak jest synek karmiony? Ja miałam z córeczką wiele z opisywanych przez Ciebie problemów, a urodziła się sn. Obecnie też ma 5m-cy. My walczyłyśmy z napięciem mięśniowym w obręczy barkowej oraz z wzorcem wyprostnym. Inaczej mała miała przykurczona szyje i odginala się do tyłu. Przyczyną tego pierwszego było za krótkie wędzidełko, przyczyną tego drugiego refluks na tle alergicznym. Stąd moje pytanie o karmienie. Może udaj się na konsultację do alergologa? A czy mieliście konsultowane wędzidełko? I zdecydowanie polecam osteopatie. Jeśli masz blisko do Lublina mogę polecić osteopate który zdziałał cuda z naszym dzieckiem.
Mogę prosić o namiar na osteopatę? :)
 
reklama
Ja dodam do tego, co już zostało powiedziane (osteopata, fizkoterapeuta- nie pomogą po pierwszej wizycie - to proces),że potrzebny jest czas..
Sun urodziny w terminie sn, po odpłynięciu wód, porod z oxy, że znieczulenia- napięcie, lekkie kłopoty oddechowe, totalny high need. Może macierzyństwo to byl koszmar.. Nie spał, ciągle na rękach.. Trafiało mnie jak słyszałam, że inne noworodki głównie śpią, bo syn głównie wrzeszczał..
Ale akurat w chuste dawał się zamotać, wózka nie cierpiał. U nas działała też metoda 5s, bez niej nie dalabym rady.. Do tego dieta eliminacyjna, bo mial sporo problemów. Kłopot stopniowo ustępowały.. U nas przed 6m syn usiadł i zaczął raczkowac- było o niebo lepiej. Potem już dużo radości z rodzicielstwo.
A corka- porod indukowany w 37 tygodniu, przebiy worek, baloniki, oxy I znieczulenie, owinięta 2x wokół szyi- zdrowe, spokojne dziecko. Jako noworodek głównie spala, teraz głównie się uśmiecha. Nie ma reguły..
Bądź cierpliwa, dasz sobie rade!
Nie bądź dla siebie zbyt surowa.. To trudne, ale trzeba mieć wyjebongo na innych ludzi- jesteś najlepsza mama dla swojego dziecka! Ty wiesz, jak wygląda zycie z nim, oni nie, nie daj się wpędzać w takie stany.
 
Bardzo Wam dziękuję za podzielenie się waszymi historiami. Trochę to podnosi na duchu. Ta sytuacja dla mnie jest psychicznie wykańczająca. Nie jestem już sobą, wszystko mnie denerwuje. Chcialabym mieć 1 dzien ciszy i spokoju. Jak słyszę dobre rady w stylu „nie przyzwyczajaj go, żeby spał na tobie”, „nie przesadzaj, że nie masz kiedy sie wysikac”, to chciałabym, żeby nikt sie do mnie nie odzywał i żeby wszyscy dali mi święty spokoj. Nie ufam już nikomu jeśli chodzi o jego zdrowie. Cały czas słyszę tylko „to normalne”. Już mam uczulenie na to stwierdzenie. Cały czas boję się, że coś przeoczę. Ostatnio trzymałam na rękach dziecko znajomej i prawie sie popłakałam, bo był taki łatwy do noszenia. Taki całkowicie rozluźniony. Ja przy noszeniu synka na rękach jestem cała mokra i spięta, tak trudno go utrzymać. Rozluźnia się tylko jak zasypia i wtedy wydaje się, że jest 2 razy lżejszy. W najgorszych momentach myślałam, że mam depresję poporodową, wyrzucałam sobie, że po co sprowadziłam go na świat, jak nie potrafię się nim zająć i on się tak męczy. Nie mogę powiedzieć, że tak jest przez cały czas, ale przez większość. Czuje się beznadziejną matką, bo nawet nie wiem dlaczego on płacze. Próbuję karmić, zabawiać, lulać, usypiać na stojąco, leżąco, na piłce, na fotelu, ze smokiem, bez smoka. A on cały czas płacze. No ale tak jak pisałam, staram się z tym pogodzić. Kiedyś marzyłam o 4 dzieci. Teraz myślę, że może kiedyś się jeszcze zdecyduje na jedno. Ale pewnie będzie mnie powstrzymywała obawa przed tym, że historia się powtórzy. Myślałam, że te problemy wynikają z cesarki, albo z przejściowego niedotlenienia. Neurologopeda zasugerowała też, że to przez stres w ciąży. Teraz już sama nie wiem, muszę chyba liczyć na łut szczęścia, że przy następnym wszystko będzie dobrze.
 
Bardzo Wam dziękuję za podzielenie się waszymi historiami. Trochę to podnosi na duchu. Ta sytuacja dla mnie jest psychicznie wykańczająca. Nie jestem już sobą, wszystko mnie denerwuje. Chcialabym mieć 1 dzien ciszy i spokoju. Jak słyszę dobre rady w stylu „nie przyzwyczajaj go, żeby spał na tobie”, „nie przesadzaj, że nie masz kiedy sie wysikac”, to chciałabym, żeby nikt sie do mnie nie odzywał i żeby wszyscy dali mi święty spokoj. Nie ufam już nikomu jeśli chodzi o jego zdrowie. Cały czas słyszę tylko „to normalne”. Już mam uczulenie na to stwierdzenie. Cały czas boję się, że coś przeoczę. Ostatnio trzymałam na rękach dziecko znajomej i prawie sie popłakałam, bo był taki łatwy do noszenia. Taki całkowicie rozluźniony. Ja przy noszeniu synka na rękach jestem cała mokra i spięta, tak trudno go utrzymać. Rozluźnia się tylko jak zasypia i wtedy wydaje się, że jest 2 razy lżejszy. W najgorszych momentach myślałam, że mam depresję poporodową, wyrzucałam sobie, że po co sprowadziłam go na świat, jak nie potrafię się nim zająć i on się tak męczy. Nie mogę powiedzieć, że tak jest przez cały czas, ale przez większość. Czuje się beznadziejną matką, bo nawet nie wiem dlaczego on płacze. Próbuję karmić, zabawiać, lulać, usypiać na stojąco, leżąco, na piłce, na fotelu, ze smokiem, bez smoka. A on cały czas płacze. No ale tak jak pisałam, staram się z tym pogodzić. Kiedyś marzyłam o 4 dzieci. Teraz myślę, że może kiedyś się jeszcze zdecyduje na jedno. Ale pewnie będzie mnie powstrzymywała obawa przed tym, że historia się powtórzy. Myślałam, że te problemy wynikają z cesarki, albo z przejściowego niedotlenienia. Neurologopeda zasugerowała też, że to przez stres w ciąży. Teraz już sama nie wiem, muszę chyba liczyć na łut szczęścia, że przy następnym wszystko będzie dobrze.
Brzmi jak dziecko do konsultacji z innym fizjoterapeutą i osteopatą. To nie jest normalne.
 
Bardzo Wam dziękuję za podzielenie się waszymi historiami. Trochę to podnosi na duchu. Ta sytuacja dla mnie jest psychicznie wykańczająca. Nie jestem już sobą, wszystko mnie denerwuje. Chcialabym mieć 1 dzien ciszy i spokoju. Jak słyszę dobre rady w stylu „nie przyzwyczajaj go, żeby spał na tobie”, „nie przesadzaj, że nie masz kiedy sie wysikac”, to chciałabym, żeby nikt sie do mnie nie odzywał i żeby wszyscy dali mi święty spokoj. Nie ufam już nikomu jeśli chodzi o jego zdrowie. Cały czas słyszę tylko „to normalne”. Już mam uczulenie na to stwierdzenie. Cały czas boję się, że coś przeoczę. Ostatnio trzymałam na rękach dziecko znajomej i prawie sie popłakałam, bo był taki łatwy do noszenia. Taki całkowicie rozluźniony. Ja przy noszeniu synka na rękach jestem cała mokra i spięta, tak trudno go utrzymać. Rozluźnia się tylko jak zasypia i wtedy wydaje się, że jest 2 razy lżejszy. W najgorszych momentach myślałam, że mam depresję poporodową, wyrzucałam sobie, że po co sprowadziłam go na świat, jak nie potrafię się nim zająć i on się tak męczy. Nie mogę powiedzieć, że tak jest przez cały czas, ale przez większość. Czuje się beznadziejną matką, bo nawet nie wiem dlaczego on płacze. Próbuję karmić, zabawiać, lulać, usypiać na stojąco, leżąco, na piłce, na fotelu, ze smokiem, bez smoka. A on cały czas płacze. No ale tak jak pisałam, staram się z tym pogodzić. Kiedyś marzyłam o 4 dzieci. Teraz myślę, że może kiedyś się jeszcze zdecyduje na jedno. Ale pewnie będzie mnie powstrzymywała obawa przed tym, że historia się powtórzy. Myślałam, że te problemy wynikają z cesarki, albo z przejściowego niedotlenienia. Neurologopeda zasugerowała też, że to przez stres w ciąży. Teraz już sama nie wiem, muszę chyba liczyć na łut szczęścia, że przy następnym wszystko będzie dobrze.
Ja mialam gigantyczny stres w ciazy, i uwazam ze to moglo miec wplyw...
 
9

Ja tez miałam mega stress, a jednak wszystko ok u nas. Sama nie wiem z czego wynikają te wszystkie problemy z niemowlakami :/
Brak poczucia bezpieczenstwa, zycie na tykającej bombie, brak wsparcia, chęć ucieczki, tylko dokąd... Ratowanie siebie, i martwienie sie o bezpieczenstwo dziecka, jak tu je uchronić. Przeszlam przez pieklo, i chyba to ze bylam wtedy w ciąży a później zostałam matką mnie uratowalo, bo chyba by mnie juz tu nie było. Obudzil sie we mnie instynkt przetrwania i ratowania potomstwa. To chyba jedyne wytłumaczenie skad sie moglo wziąć u mojego dziecka takie "zachowanie". Jeszcze czasem mysle ze to ze późno dowiedzialam sie o ciąży, i przez 10 tyg pilam alko. Ale z rozmow w innymi mamami jestem bardziej sklonna ku temu pierwszemu.
 
Ja z kolei robiłam na początku ciąży bardzo dużo USG. Mam wątpliwości czy nie zrobiłam tym dziecku krzywdy na etapie organogenezy.
W 3, 4, 5, 6, 7 i 8 tygodniu ciąży. Tak bardzo czekałam na maluszka, tak bardzo się staraliśmy, że nie mogłam się doczekać i co tydzień biegałam do lekarza na USG aż do 8 tygodnia ciąży. Bardzo tego żałuję i gdybym mogła cofnąć czas, na pierwsze USG poszłabym conajmniej w 10 tygodniu.
 
reklama
@ness. Potem jak już ciąża starsza to mniejsza szansa uszkodzenia, ale tak szczerze, intuicyjnie i przez skórę czuję, że zrobiłam źle. 🥺 Dopiero teraz jak dziecko ma dużo problemów i wady rozwojowe połączyłam kropki.
Trzeba było nie grzebać w nim jak był małą bezbronną galaretką/żelkiem.
 
Do góry