Rzeczywiście, emocje biorą górę to i pewne sprawy bierze się bardziej dosłownie, bardziej do siebie.
Takhisis, branie na ręce i przytulanie dziecka to nie jest rozpieszczanie go (pod warunkiem, że nie jest się w tej sprawie nadgorliwym, że dajemy dziecku tyle ile tego potrzebuje).
Postępy są

Zauważyłam u niej dwa typy płaczu:
wymuszanie (płacz, sprawdzanie reakcji mamy, płacz, etc; o dziwo już go nie słyszę),
potrzeba bliskości (tak mi się wydaje)
W dzień, żeby nie było takiego płaczu, rozmawiam z nią, śpiewam jej, żeby była zadowolona to i zaraz się sama zajmie zabawą i będzie cichutko jak mysz pod miotłą i będzie mi siusiu sygnalizować

, bo jak płacze i ma zły humor to leje w gacie. W pieluchę. Tyle że tetrową.
Zaczyna marudzić pod wieczór. Wpierw myślałam, że to wymuszanie, ale przy tym płaczu nie patrzy na mnie sprawdzając reakcji. Tu zaczynają się schody, bo nic praktycznie nie mogę zrobić bez niej na rękach. Próbuję zagadywać i śpiewać. Potem to już wieczorny rytuał i spać.
Kurcze, może Wasze dzieci taką histerią i płaczem też potrzebują bliskości mamy? Pewnego płaczliwego wieczoru znalazłam ciekawą stronę
przytul mnie mamo - Rodzicielstwo Bliskości
otworzyła oczy na pewne rzeczy. Polecam.