reklama
- Dołączył(a)
- 13 Listopad 2018
- Postów
- 7
Oczywiscie, ze nadopiekunczosc krzywdzi. Widze to po moim pokoleniu i absurdach pokroju tego, że chłopak studiujący na politechnice nie potrafi wymienić żarówki. mam wrażenie, że dookola mnie jest pelno teoretycznie doroslych ludzi, ktorzy nie maja nawet takich podstawowych odruchow bo wszystko bylo robione za nich. Plus są strasznie rozszczeniowi nie oferujac nic w zamian.
Nie zgadzam się z teza, że mamy długo starające się o dziecko są nadopiekuńcze. Bywają, ale nie wszystkie.Piszemy tutaj o nadopiekuńczości a moim zdaniem takie działania bardziej szkodzą niż chronia malucha. Oraz dla jego dobra nie powinniśmy się tak zachowywać. Do nadopiekunczości skłonności mają szczególnie osoby, ktore długo starały się o malucha oraz które w koncu się go doczekały. Dziecko znajduje się w szklanej bańce, potem bedzie miało problem z zetknięciem się z rzeczywistościa oraz z poradzeniem sobie w jej warunkach.
W tym, czy innym temacie bywamy nadopiekuńczy. Bo wydaje nam się, że to dobre dla dziecka. Jak będzie, to czas pokarze. Są dzieci, które wymagają więcej troski niż inne. Nie mylmy tego z nadopiekuńczością.
Pierwsze objawy nadopiekuńczości widać już na placu zabaw. Tam nie idź bo spadniesz. Tego nie rób, bo się pobrudzisz, bo mama założyła droga piękna bluzeczkę czy sukienkę. Tym się nie baw, bo w opinii rodzica jest za wcześnie (oczywiście nie mówię o ostrych przedmiotach). Ale też w tym, że 2 latka nie uczymy ubierać się, uwazajac, że sobie nie poradzi itp. Nadopiekuńczość największą krzywdę czyni w tym, że hamuje rozwój dziecka.
Podziel się: