kasia-matiy
Fanka BB :)
Podczas ostatniej wizyty z synem w poradni pedagogicznej, natknęłam się na artykuł o nadopiekuńczości. Moją szczególną uwagę przykuł slogan: "Nadopiekuńczość może wyrządzić więcej szkody niż to, przed czym ma chronić". No właśnie, jak to jest z tą nadopiekuńczością? Każdy rodzic oczywiście stara się chronić swoją pociechę przed złem tego świata. Są jednak przypadki, gdy ta ochrona jest zbyt duża, zbyt intensywna. Pierwszy przykład jaki przychodzi mi do głowy, to maluszek ubrany na zimowy spacer. Nadopiekuńczy rodzic może brzdąca ubrać zbyt ciepło, co sprawi że ruchliwy maluszek się zgrzeje i prędzej złapie jakieś choróbsko. W tym przypadku nadmiar opieki może wyrządzić więcej szkody niż mróz, przed którym miała chronić. Ale nadopiekuńczość to także inne, mniej oczywiste przypadki. Na przykład, ile razy zdarzyło się wam spotkać znajomą osobę w trakcie spaceru czy powrotu z przedszkola z dzieckiem i odpowiadać na ciekawskie pytania zamiast pociechy? Kiedy pytanie jest kierowane do dziecka, to ono powinno odpowiedzieć - nie my. W przeciwnym razie wyrażamy opinie zamiast naszego dziecka, uczymy je w ten sposób że jego zdanie się nie liczy i nie jest szanowane przez dorosłych. Dziecko dorasta w przeczuciu, że nie może i nie powinno o niczym decydować samo i zawsze będzie czekało co zrobi ktoś inny. Ciężej nam wtedy zauważyć zgubny wpływ nadopiekuńczości, ponieważ efektu nie widać od razu, lecz po latach. Podobnie jest z rodzicami biegającymi za maluchem i wykrzykującymi co chwila: "uważaj, bo się przewrócisz", "uważaj, bo się skaleczysz", "zaraz upadniesz" itd. Wiadomo, że każdy z nas chce chronić swoje dziecko, ale zastanówmy się czasem co byśmy czuli, gdyby to nam ktoś nad głową co chwila krzyczał "uważaj, uważaj, uważaj !!!"
Moi drodzy, zapraszam was do dyskusji na ten szeroki temat. Może podzielicie się własnymi przykładami? :-)
Moi drodzy, zapraszam was do dyskusji na ten szeroki temat. Może podzielicie się własnymi przykładami? :-)