reklama
WolfiA
Lutowa MaMa ''07 i ''09



agusia9915
Matka wariatka
- Dołączył(a)
- 7 Sierpień 2006
- Postów
- 9 296
Dlaczego zwolniłem moją sekretarkę?
Dwa tygodnie temu byly moje urodziny, ale jakby nikt tego nie zauwazyl. Mialem nadzieje, ze rano przy sniadaniu zona złoży mi zyczenia, moze nawet bedzie miala jakis prezent...Nie powiedziala nawet "czesc kochanie", nie mówiac juz o zyczeniach. Myslalem, ze chociaz dzieci beda pamietaly -ale zjadly sniadanie, nie odzywajac sie ani slowem. Kiedy jechalem do pracy, czulem sie samotny i niedowartosciowany.
Jak tylko wszedlem do biura, sekretarka zlozyla mi zyczenia urodzinowe i od razu poczulem sie duzo lepiej - ktos pamietal. Pracowalem do drugiej. Okolo drugiej sekretarka weszla i powiedziala:
- Dzisiaj jest taki piekny dzien, w dodatku sa Pana urodziny, moze zjemy gdzies razem obiad?
Zgodzilem sie - to byla najmilsza rzecz, jaka od rana uslyszalem.
Poszlismy do cudownej restauracji, zjedlismy obiad w przyjemnej atmosferze i wypilismy po lampce wina. W drodze powrotnej do biura sekretarka powiedziala:
- Dzisiaj jest taki piekny dzien. Czy musimy wracac do biura?
- Wlasciwie to nie - stwierdzilem.
- No to chodzmy do mnie-zaproponowala.
U niej wypilismy jeszcze po lampce koniaku, porozmawialismy chwile, a ona zaproponowala:
- Czy nie masz nic przeciwko temu, jesli pójde do sypialni przebrac sie w cos wygodniejszego?
- Jasne - zgodzilem sie bez wahania.
Poszla do sypialni, a po kilku minutach wyszla.....niosac tort urodzinowy razem z moja zona, dziecmi i tesciowa. Wszyscy spiewali "Sto lat"
A ja, ku...! siedzialem na kanapie...w samych skarpetkach."
Dwa tygodnie temu byly moje urodziny, ale jakby nikt tego nie zauwazyl. Mialem nadzieje, ze rano przy sniadaniu zona złoży mi zyczenia, moze nawet bedzie miala jakis prezent...Nie powiedziala nawet "czesc kochanie", nie mówiac juz o zyczeniach. Myslalem, ze chociaz dzieci beda pamietaly -ale zjadly sniadanie, nie odzywajac sie ani slowem. Kiedy jechalem do pracy, czulem sie samotny i niedowartosciowany.
Jak tylko wszedlem do biura, sekretarka zlozyla mi zyczenia urodzinowe i od razu poczulem sie duzo lepiej - ktos pamietal. Pracowalem do drugiej. Okolo drugiej sekretarka weszla i powiedziala:
- Dzisiaj jest taki piekny dzien, w dodatku sa Pana urodziny, moze zjemy gdzies razem obiad?
Zgodzilem sie - to byla najmilsza rzecz, jaka od rana uslyszalem.
Poszlismy do cudownej restauracji, zjedlismy obiad w przyjemnej atmosferze i wypilismy po lampce wina. W drodze powrotnej do biura sekretarka powiedziala:
- Dzisiaj jest taki piekny dzien. Czy musimy wracac do biura?
- Wlasciwie to nie - stwierdzilem.
- No to chodzmy do mnie-zaproponowala.
U niej wypilismy jeszcze po lampce koniaku, porozmawialismy chwile, a ona zaproponowala:
- Czy nie masz nic przeciwko temu, jesli pójde do sypialni przebrac sie w cos wygodniejszego?
- Jasne - zgodzilem sie bez wahania.
Poszla do sypialni, a po kilku minutach wyszla.....niosac tort urodzinowy razem z moja zona, dziecmi i tesciowa. Wszyscy spiewali "Sto lat"
A ja, ku...! siedzialem na kanapie...w samych skarpetkach."
agusia9915
Matka wariatka
- Dołączył(a)
- 7 Sierpień 2006
- Postów
- 9 296
Wigilijny poranek. Żona budzi Stefana o 7.00.
- Stefen, no Stefan, nie mam masła. Słyszysz?
- A co ja na to poradzę.
- Ubieraj się i idź do sklepu.
- Ale ja nie wiem gdzie jest w sklepie masło. - Wejdziesz, naprzeciwko
kasy są lodówki, w pierwszej jest mleko, a w drugiej masło, idź.
Stefan wstał, ubrał się poszedł do sklepu. Przeszedł obok
kas, podszedł do lodówki, wyjął masło i poszedł zapłacić.
Na kasie stała zajefajna a laseczka. Stefan trochę z nią pogadał,
pożartował, a laska niespodziewanie zaproponowała aby poszli
do niej. Poszli i troszkę potentegowali.
Po upojnym popołudniu Stefan budzi się i widzi że jest przed 20.00.
Wyskakuje z łóżka i mówi do laski
- Masz mąkę?
- Mam.
- To przynieś szybko i posyp mi ręcę.
Laska zdziwiona przynoszi mąkę i posypuje ręce Stefana po
czym on wybiega z domu.
W domu Stefanowi drzwi otwiera żona.
- Stefan gdzieś ty był, rodzina się zjechała, zjedliśmy
kolację bez masła.
- Gdzie byłeś?
- Skarbie, jestem ci winny wyjaśnienie. Otóż poszedłem do sklepu,
z lodówki wyjąłem masło i poszedłem zapłacić. Na kasie stała zajebista
laseczka, trochę z nią pogadałem, pożartowałem, a ona mnie zaprosiła do
siebie a u niej trochę zabradziażyliśmy Obudziłem się i szybko
przyjechałem do domu.
Zona wysłuchała wszystkiego spokojnie i ze zniecierpliwieniem w głosie
powiedziała:
- Pokaż ręce.
Stefan pokazał obsypane w mące ręce, na co żona:
-Pierdolisz, Stefan, znowu byłeś na kręglach.
- Stefen, no Stefan, nie mam masła. Słyszysz?
- A co ja na to poradzę.
- Ubieraj się i idź do sklepu.
- Ale ja nie wiem gdzie jest w sklepie masło. - Wejdziesz, naprzeciwko
kasy są lodówki, w pierwszej jest mleko, a w drugiej masło, idź.
Stefan wstał, ubrał się poszedł do sklepu. Przeszedł obok
kas, podszedł do lodówki, wyjął masło i poszedł zapłacić.
Na kasie stała zajefajna a laseczka. Stefan trochę z nią pogadał,
pożartował, a laska niespodziewanie zaproponowała aby poszli
do niej. Poszli i troszkę potentegowali.
Po upojnym popołudniu Stefan budzi się i widzi że jest przed 20.00.
Wyskakuje z łóżka i mówi do laski
- Masz mąkę?
- Mam.
- To przynieś szybko i posyp mi ręcę.
Laska zdziwiona przynoszi mąkę i posypuje ręce Stefana po
czym on wybiega z domu.
W domu Stefanowi drzwi otwiera żona.
- Stefan gdzieś ty był, rodzina się zjechała, zjedliśmy
kolację bez masła.
- Gdzie byłeś?
- Skarbie, jestem ci winny wyjaśnienie. Otóż poszedłem do sklepu,
z lodówki wyjąłem masło i poszedłem zapłacić. Na kasie stała zajebista
laseczka, trochę z nią pogadałem, pożartowałem, a ona mnie zaprosiła do
siebie a u niej trochę zabradziażyliśmy Obudziłem się i szybko
przyjechałem do domu.
Zona wysłuchała wszystkiego spokojnie i ze zniecierpliwieniem w głosie
powiedziała:
- Pokaż ręce.
Stefan pokazał obsypane w mące ręce, na co żona:
-Pierdolisz, Stefan, znowu byłeś na kręglach.
agusia9915
Matka wariatka
- Dołączył(a)
- 7 Sierpień 2006
- Postów
- 9 296
;-)
Podczas wizyty w szpitalu psychiatrycznym gość pyta ordynatora jakie kryteria stosują, aby zdecydować czy ktoś powinien zostać zamknięty w zakładzie czy nie.
Ordynator odpowiedział:
- Napełniamy wannę, a potem dajemy tej osobie łyżeczkę do herbaty, kubek i wiadro i prosimy, aby opróżnił wannę.
- Aha, rozumiem - powiedział gość - normalna osoba użyje wiadra, bo jest większe niż łyżeczka czy kubek.
- Nie - powiedział ordynator- normalna osoba pociągnęłaby za korek. Chce pan pokój z widokiem czy bez?

Ordynator odpowiedział:
- Napełniamy wannę, a potem dajemy tej osobie łyżeczkę do herbaty, kubek i wiadro i prosimy, aby opróżnił wannę.
- Aha, rozumiem - powiedział gość - normalna osoba użyje wiadra, bo jest większe niż łyżeczka czy kubek.
- Nie - powiedział ordynator- normalna osoba pociągnęłaby za korek. Chce pan pokój z widokiem czy bez?
agusia9915
Matka wariatka
- Dołączył(a)
- 7 Sierpień 2006
- Postów
- 9 296
Na akademii medycznej w Białymstoku skacowani studenci mają zajęcia z anatomii i pierwszy raz mają być świadkami sekcji zwłok. Stoją wokół łóżka z ciałem. Prowadzący zajęcia nagłym ruchem ściąga prześcieradło i oczom wszystkich ukazuje się topielec w drugim tygodniu rozkładu. Dłonie studenciaków wędrują w kierunku ust, a profesor ze stoickim spokojem zaczyna wykład:
- Podczas tych zajęć dowiecie się, jakie są dwie najważniejsze rzeczy ce****ące lekarza. Po pierwsze: brak jakiegokolwiek obrzydzenia.
Po tych słowach lekarz wpycha palec w d*pę topielca, po czym go wyjmuje i, ku obrzydzeniu studentów, oblizuje.
- Teraz - mówi - wszyscy, którym zależy na zaliczeniu mają to powtórzyć!
Studenci medycyny (jak pisał Cornugon) to sami twardziele.
Podchodzą i robią, co im profesor kazał: palec w d*pę, palec w buzię. Co drugi nie daje rady i po wszystkim wymiotuje? Gdy wszyscy skończyli profesor mówi:
- I tak dochodzimy, do drugiej istotnej cechy dobrego lekarza: umiejętność obserwacji. Ja wsadziłem środkowy palec, a oblizałem wskazujący. Na przyszłość proszę o więcej uwagi.
- Podczas tych zajęć dowiecie się, jakie są dwie najważniejsze rzeczy ce****ące lekarza. Po pierwsze: brak jakiegokolwiek obrzydzenia.
Po tych słowach lekarz wpycha palec w d*pę topielca, po czym go wyjmuje i, ku obrzydzeniu studentów, oblizuje.
- Teraz - mówi - wszyscy, którym zależy na zaliczeniu mają to powtórzyć!
Studenci medycyny (jak pisał Cornugon) to sami twardziele.
Podchodzą i robią, co im profesor kazał: palec w d*pę, palec w buzię. Co drugi nie daje rady i po wszystkim wymiotuje? Gdy wszyscy skończyli profesor mówi:
- I tak dochodzimy, do drugiej istotnej cechy dobrego lekarza: umiejętność obserwacji. Ja wsadziłem środkowy palec, a oblizałem wskazujący. Na przyszłość proszę o więcej uwagi.
WolfiA
Lutowa MaMa ''07 i ''09
Dobre Agusia







reklama
Podobne tematy
Podziel się: