Ja jako dziecko mialam pewien bardzo brzydki nawyk, otoz, non stop obgryzalam paznokcie. Mama zwracala mi uwage, zloscila sie ale nic to nie dawalo. Az pewnego dnia wybrala sie ze mna do lekarza ( w zupelnie innej sprawie oczywiscie) i pod koniec wizyty w mojej obecnosci napomknela o moim "nalogu". Pamietam to jak dzis - pani doktor popatrzyla na mnie: " Taka duza dziewczynka obgryza paznokcie???". I od tamtej wizyty skonczylo sie obgryzanie. Moim zdaniem warto czasami zawstydzic dziecko, zeby zrozumialo, ze sprawa jest powazna, a to co robi nie jest, ze tak powiem, normalne. Oczywiscie nie na zasadzie wysmiewania sie, ponizania. Pamietam, ze lekarz byl dla mnie autorytetem w pewien sposob, bo taki madry, wyksztalcony. Nie wiem czy w przypadku tak intymnej sprawy zadzialalo by to, mnie w kazdym badz razie pomoglo.;-)
dla mnie kazde zawstydzanie dziecka, zwlaszcza przy innych ludziach to rodzaj wysmiewania i ponizania...w mniejszym lub wiekszym stopniu, w zaleznosci jak sie zawstydza...ale jednak. Czy ktoras z Was chcialaby zeby np pracodawca tak was zawstydzal przy wszystkich ze czegos nie zrobilyscie tak jak on by tego chcial zeby osiagnac efekt? albo zeby Wasz maz zaczal was zawstydzac przy rodzinie lub znajomych? wyobrazcie sobie jakbyscie sie poczuly wtedy - tak wlasnie sie czuja dzieci i niesadze zeby to pozytywnie na nie wplynelo....