"Wyroby" przepiękne, ale u nas i tak by się nie sprawdziły. Moja prawie czterolatka nie je ani warzyw, ani owoców. Tzn je zupę pomidorową na prawdziwych pomidorach i ziemniaki. I tyle. Zieleninę jadła jak była tylko malutka, podczas rozszerzania diety, a teraz nie i już. Próbowałam na milion sposobów, ale ma jakiś opór mimo że u nas w domu ciągle się je owoce i warzywa w ogromnych ilościach. ALE!!! Od jakiegoś czasu jednak frapuje ją to, co my jemy i lubi sobie polizać niektóre owocki. Np. jabłka - jak tylko biorę owoc, prosi, żeby jej obrać i nabić na widelec i traktuje to jak lizaka. Uwielbia też ostatnio wysysać sok z cząstek pomarańczy i mandarynek. Więc coś się tam dzieje i myślę, że pewnego dnia sama dojdzie do tych smaków. Co dziwne pije przecierowe soki owocowe mieszane z wodą (staram się wybierać te bez cukru), więc smak owoców niby zna, ale zielonka w czystej postaci to za dużo :-) Wychodzę jednak z założenia, że póki jest zdrowa, wesoła i tryska intelektem i energią, to nie będę się stresować.