Elżbietko, niby tak - wszystko prawda. Tylko skoro Ty możesz biegać na pobieranie krwi, znosić ciągłe badania ginekologiczne, robić usg i łykać tą całą chemię, to on chyba też - choćby dla Twojego komfortu psychicznego, że z nim w porządku - może pójść i oddać co trzeba do pojemniczka? Ja nie rozumiem facetów. Kurcze, przecież i tak my mamy gorzej - bardziej cierpimy, więcej musimy wytrzymać! A im korona z głowy ma spaść jak się przebadają?? O równouprawnienie krzyczę!!! Choć wiem, że to w pełni niemożliwe...