Jesteśmy małżeństwem od ponad 5 lat. Mamy już swoje lata, oboje po 35 lat. Wcześniej mąż nie był gotowy na dziecko. Zachorowałam na endometriozę i trochę się wystraszyłam, że mogę mieć problem z zajściem w ciążę. Męża nie ma w Polsce po 3-4 tygodnie, a ja sama w Polsce. Do tego nie układa mi się zawodowo. W styczniu okazało się, że mam ogromną zmianę na prawym jajniku, więc podjęliśmy decyzję, że będziemy się starać o dziecko. Jakież było moje zdziwienie jak się okazało w marcu że jestem w ciąży. W tym samym czasie dostałam pracę, ale oboje zdecydowaliśmy, że z niej zrezygnuje, bo dziecko ważniejsze. Za tydzień mam cesarkę. W tą niedzielę odkryłam, że mąż znowu założył konto na portalu randkowym, nie wytrzymałam i do niego napisałam. Odpisał mi tylko nara i żebym do niego nie pisała bo i tak nie będzie tego czytać. Dodam, że zaczeliśmy ze sobą chodzić w wieku 18 lat i byliśmy razem przez 7 lat, w tym czasie wiele razy mnie zostawiał aż któregoś dnia zostawił mnie przez sms-a. Wyjechałam wtedy do innego miasta i żyło mi się nawet dobrze, ale nie układało mi się w relacjach damsko-męskich. Zaczął do mnie pisać i wróciliśmy do siebie. Obiecywał, że się zmienił.... Wzieliśmy po 1,5 roku ślub, raz było dobrze, raz źle, temat pisania na portalach randkowych ostatnio się nasilił. Wielokrotnie mnie szantażował, że to koniec. A ja jak zwykle go błagałam żeby mnie nie zostawiał. Raz nawet zaczął pisać ze swoją znajomą z facebooka, doszło do takiej sytuacji że wysyłał jej swoje nagie zdjęcia. Ale jak zwykle mu wybaczyłam. Już było dobrze, zaszłam w ciąże a on przed samym rozwiązaniem nas zostawił. Obecnie jest za granicą, miał przyjechać w sobotę. Nie odbiera moich telefonów, nie odpisuje na wiadomości, maile kasuje, nawet ich nie czyta. Jestem załamana. Najgorsze jest to, że go tak bardzo kocham. Nie moge uwierzyć, że jednego dnia piszę że nas kocha a na drugi dzień zostawia. Nie mam nikogo, tylko starszych rodziców. Mam myśli samobójcze, ale nie zrobie synkowi krzywdy. Nie mogę spać, płaczę ciągle. Nie wyobrażam sobie, że nie będzie go przy nas w szpitalu. Będę patrzyła na te wszystkie szczęśliwe rodziny i chyba pęknie mi serce z bólu i rozpaczy. Nie wiem gdzie szukać pomocy. Zostałam bez środków finansowych bo jestem uzależniona od niego. On nawet nie chce rozmawiać, jakbyśmy nie istnieli