Początki karmienia piersią są niezwykle trudne: musimy nauczyć się sygnałów, jakie wysyła nasze ciało i nasze maleństwo. Dla mnie szczególnie dokuczliwe były podrażnienia skóry: popękane ranki, które krwawiły i bolały przeokropnie. Nie ma co się martwić, to wszystko minie, a karmienie po pewnym czasie stanie się cudownym doświadczeniem. Trzeba jednak wiedzieć jak sobie radzić z podrażnieniem, a taki sposób istnieje - LANOLINA!
Produkty nakłada się na czyste, osuszone piersi i nie trzeba zmywać go przed karmieniem. Przed nałożeniem należy rozgrzać lanolinę w palcach, przez co zmienia konsystencję na bardziej kremową. Z efektów byłam bardzo zadowolona, gdyż nawilżała skórę
chroniąc ją przed pękaniem, ale równocześnie
przyspieszała proces gojenia. Lanolina jest niesamowicie
wydajna - na początku używałam jej oszczędnie, ale zaczęły pojawiać się pierwsze pęknięcia, więc ruszyłam ze smarowaniem po każdym karmieniu, wtedy ból szybko minął.
Duży minus to jej kolor - ma lekko żółte zabarwienie, przez co brudziła jasną bieliznę. Przez większość czasu używałam wkładek, więc nie był to wielki problem, ale jednak.
Działanie ma jednak rewelacyjne i potwierdzam, że zapobiega jakimkolwiek problemom z pękającymi brodawkami.
Na koniec dodam, że
lanolina jest dużo bardziej uniwersalna. Sprawdza się bowiem jako nawilżacz na bardzo suche miejsca na skórze, rewelacyjnie zastępuje pomadkę do ust, działa też przy zapaleniu pieluszkowym, a nawet podobno zapobiega powstawaniu pęcherzy na stopach (tego jeszcze nie próbowałam!).
Lanolinę uważam za niezbędnik wyprawkowy każdej przyszłej mamy, lecz również polecam ją jako uniwersalny środek na drobne (i nie tylko!) problemy skórne