kurde miałam to samo wrażenie jak leżałam na ginekologii..ze właśnie jakoś tak nie tak..dziewczyny przychodziły do porodu..a oni trzymali je chwile jeszcze komentujac..i wypuszczali, zeby przyszly 7 dni po terminie..to po co w ogóle je przyjmowali na oddział.. zadają pytania "dlaczego tu Pani trafila?" na to dziewczyna ze lekarz jej kazał.. po czym slysze jak do niej mówi "ale co Pani dolega??" tak jakby to był jakiś wymysł, że tu trafiła.. Boje sie troche..tam rodzić ale tyle pieniedzy juz wydalam i dalej wydaje na wizyty ze nie chce teraz rezygnować. A i dodam, że położne są cudowne na ginekologii, przemiłe, młode, ale i kilka starszych, bardzo uprzejme, aż miło. Warunki sa ok ale bez sensacji