reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mama korepetytorka?

Czy praca korepetytorki "premium" jest atrakcyjna?

  • No pewnie: sama reguluję sobie czas pracy

  • No nie wiem, to za dużo zachodu

  • Niby trzeba się wysilić, ale jeśli ktoś wszystkiego by mnie nauczył i dał materiały, to fajna opcja

  • To nie dla mnie, by nie mam odpowiedniego wykształcenia


Wyniki ankiety będą widoczne dopiero po oddaniu głosu.
Dołączył(a)
22 Grudzień 2021
Postów
5
Cześć!

Nie znalazłam w bieżących wątkach tego, o co chciałabym zapytać. Nie wiem też, czy dobrze dopasowałam temat tego, o co chciałabym zapytać do wątku.

To nie tak, że dopiero "myśli mi się o założeniu biznesu". W zasadzie biznes mam i bardzo dobrze mi idzie, ale tym razem chcę zapytać o nowy pomysł, który zakiełkował mi w głowie. I BARDZO potrzebuję pomocy w tym zakresie: opinii.

Zauważyłam, że obecnie spada jakość nauczania angielskiego w szkołach. Do tego stopnia, że nauczyciel pyta o zdanie uczniów. Czy możliwe, by ukończył filologię? Musiał - inaczej do szkoły nie wpuszczą. Zresztą ma też dydaktykę przedmiotu. Na moich studiach była prowadzona tragicznie - miałam wrażenie, że z kwestią JAK mam nauczyć byłam totalnie sama. Krótko mówiąc: źle się dzieje i dzieje się coraz gorzej. Do tego jeszcze mamy zdalne nauczanie, które nie pomaga żadnej ze stron: ani uczniom, ani nauczycielom.

Dlatego zupełnie nie dziwi mnie tak ogromne zapotrzebowanie na korepetycje (tutaj skupmy się na angielskim, ale z tego, co mi wiadomo, to teraz nawet z mniej popularnych przedmiotów dzieciaki biorą "korki").

Od 10 lat udzielam korepetycje, ale nie od zawsze telefony urywały się. Jednak teraz jest już masakra - zapisy mam już na rok 2023. Inna rzecz, że mam swoją metodę (tj. nie idę podręcznikiem, chociaż inspiruję się, tworzę własne materiały, mam swoją sprawdzoną taktykę prowadzenia zajęć i pozwala mi to na utrzymanie się - robię to też legalnie: mam JDG). Czyli poszłam na całość i możne powiedzieć, że jestem zawodową korepetytorką języka angielskiego.

Jednocześnie widzę na forach sporo dramatycznych wpisów, że brak pracy; że po urodzeniu dziecka nie chce się wracać na etat itp. Czy wśród Was są mamy, które szukają czegoś, co możne powoli sobie rozwijać, niekoniecznie wchodzić od razu na głęboką wodę, tylko dozować sobie pracę?

Zastanawiam się, co sądzicie o pomyśle pomagania takim osobom, które poszukują swojego miejsca w świecie pracy/biznesu, by mogły uczyć - dobrze [sic!] - angielskiego i jest tu potencjał, bo zapotrzebowanie jest, ale wielu mogłoby się obawiać, ze to trudne...


Niczego nie chcę tutaj reklamować, żeby była jasność. Szukam tylko informacji, czy taka pomoc w zostaniu profesjonalnym korepetytorem mogłaby zachęcić do tego typu pracy. Poprzez pomoc mam na myśli wszystko: od prowadzenia zajęć, przez materiały aż po zakładanie działalności. Nie ukrywam jednak, że to badanie rynku i chciałabym wiedzieć, czy ktoś byłby zainteresowany w ogóle taką wiedzą.

Mój przykład pokazuje, że to się opłaca. Sama jesteś sobie panią, opłacasz składki i wychodzisz na czysto 4 tys. a pracujesz jak chcesz, dowolnie manewrujesz grafikiem, telefony się urywają, więc mozesz przebierać... plus ta działalność nie wymaga doliczania VATu.

Jeśli Twoim pierwszym "ale" byłoby, że "no fajnie, ale taki efekt to chyba jeśli wyrobię sobie renomę" albo "praca z materiałami, przygotowanie do lekcji to masa czasu i roboty" , to wyobraź sobie na chwilę, że już to wszystko masz - tylko nie ma Twojej decyzji. Weszłabyś w to?


Będę bardzo wdzięczna za Wasze opinie i wszelkie uwagi.

Załączam ankietę - to naprawdę niewiele: oddać głos, a dla mnie to bardzo ważne.
 
reklama
Szczerze mówiąc, to żadna odpowiedź nie odzwierciedla mojego stanowisko.
Praca wg mnie - dobra dla studentki.

Praca jako korepetytor - jak dla mnie nie ma szału. Albo musisz wynająć lokal i zapraszać uczniów (bo nie wyobrażam zapraszania ich do własnego domu), albo latasz po całym mieście. Co chwila ktoś chory, ktoś nie może, ktoś przekłada, Do tego składki społeczne to będzie ok 1000zł + do tego składka zdrowotna (w zależności jaka forma rozliczenia - 4,9% przy liniowym, 9% przy skali podatkowej, przy ryczałcie 320/540/960zł w zależności od dochodu).
Czyli realnie, żeby zarobić 4000zł, to trzeba udzielić korepetycji na ok 6.000zł miesięcznie. Nie wiem ile bierzesz za godzinę lekcyjną - przy powiedzmy 60zł za 45 minut, to należy wypracować 100h miesięcznie.
 
Szczerze mówiąc, to żadna odpowiedź nie odzwierciedla mojego stanowisko.
Praca wg mnie - dobra dla studentki.

Praca jako korepetytor - jak dla mnie nie ma szału. Albo musisz wynająć lokal i zapraszać uczniów (bo nie wyobrażam zapraszania ich do własnego domu), albo latasz po całym mieście. Co chwila ktoś chory, ktoś nie może, ktoś przekłada, Do tego składki społeczne to będzie ok 1000zł + do tego składka zdrowotna (w zależności jaka forma rozliczenia - 4,9% przy liniowym, 9% przy skali podatkowej, przy ryczałcie 320/540/960zł w zależności od dochodu).
Czyli realnie, żeby zarobić 4000zł, to trzeba udzielić korepetycji na ok 6.000zł miesięcznie. Nie wiem ile bierzesz za godzinę lekcyjną - przy powiedzmy 60zł za 45 minut, to należy wypracować 100h miesięcznie.
Po pierwsze bardzo dziękuję za odpowiedź. Szczerze powiedziawszy w dzisiejszych czasach podejście do nauki się zmieniło i biznes nie musi być tak mocno stacjonarny - wystarczy komputer z kamerką i mikrofonem. Tak jak pisałam: ja prowadzę zajęcia legalnie (ryczałt w przypadku korepetycji nie wchodzi w grę, gdyż to jest traktowane jak "lekarz", czyli tylko na zasadach ogólnych i na księdze), więc znam te koszty a jednak się opłaca. Zwróćmy uwagę na fakt, że wszyscy płacimy składki tylko obecnie robimy to tak, że za nas robi to pracodawca. Nasza pensja jest wyższa przecież, prawda? Tylko dostajemy pomniejszoną o te składki.

Ja też wyraźnie napisałam (przynajmniej tak mi się wydaje), że chodzi o bardziej może "ekskluzywne" lekcje, premium, za które płaci się więcej, bo są profesjonalne. Znajomosć angielskiego na poziomie C2 wcale nie jest do tego konieczne.
Rozumiem oczywiście wątpliwości i to, że wg Ciebie pomysł nie byłby trafiony. Chciałam tylko doprecyzować, co mam na myśli w nawiązaniu do obiekcji, które wypisałaś.
 
Znaczy uważa Pani, że pozostali prowadzą lekcje nieprofesjonalnie? Gratuluję poczucia własnej wartości, ale nie chciałabym by ktoś taki uczył moje dziecko.
 
Znajomosć angielskiego na poziomie C2 wcale nie jest do tego konieczne
No a powinna. Skoro to mają być ekskluzywne lekcje, to chyba korepetytor powinien umieć język bardzo dobrze, po prostu biegle się nim posługiwać. Osobiście za tą cenę wolę iść do native speaker, więcej się nauczę, będę obyta z językiem itp.
Sama właśnie z jego usług korzystam.
 
Znaczy uważa Pani, że pozostali prowadzą lekcje nieprofesjonalnie? Gratuluję poczucia własnej wartości, ale nie chciałabym by ktoś taki uczył moje dziecko.
Muszę powiedzieć, że trafiają do mnie osoby, które mają doświadczenia korepetytorów, którzy np. olewali przygotowanie do lekcji. To mam na myśli.
 
reklama
No a powinna. Skoro to mają być ekskluzywne lekcje, to chyba korepetytor powinien umieć język bardzo dobrze, po prostu biegle się nim posługiwać. Osobiście za tą cenę wolę iść do native speaker, więcej się nauczę, będę obyta z językiem itp.
Sama właśnie z jego usług korzystam.
Oczywiście tutaj chodzi też o to, kogo na jakim poziomie uczymy. Nie można kaleczyć języka, ale nie wyobrażam sobie "atakować" ucznia zaawansowanymi strukturami, kiedy na początku właśnie chodzi o zrozumienie przekazu. Przez takie "popisywanie się" można tylko zniechęcić ucznia, który nie czuje, że idzie do przodu, tylko wręcz czuje się przytłoczony. To dlatego nie każdy native jest świetnym nauczycielem. Mam takie doświadczenie, że native przychodzi i gada wciąż a nie tłumaczy nic, próbuje coś ode mnie wyciągnąć, ale mówi zbyt zaawansowanymi strukturami. To miałam na myśli pisząc o poziomie. Ponad to kończąc filologię angielską podobno ma się ten poziom (czyli można się pochwalić), a u wielu tego nie widać.
Nie wszyscy też chcą native speakera, gdyż czują lęk, że w razie czego nie będą mogli po polsku i to ich bardzo stresuje zamiast odblokować. Plus, że osoba, która nauczyła się języka angielskiego swoim przykładem pokazuje, jak można do tego dojść.
 
reklama
Do góry