Witam i mam prośbę o poradę. Od niemal roku staramy się o dziecko. Mam skomplikowaną sytuację - byłam posiadaczką 6cm mięśniaka. Ze względu na usytuowanie (na zewnątrz od strony jajowodów) i mocne ukrwienie, lekarz stwierdził że operacja grozi uszkodzeniem jajowodów i jeśli chcę urodzić dziecko to najlepiej zacząć się o nie starać jak najszybciej. Oczywiście, trudno przewidzieć jak mięśniak będzie się zachowywał w trakcie ciąży ale jest na zewnątrz, więc dziecku nie powinien zbytnio przeszkadzać. . Początkiem grudnia betahcg wyniosło 130. Upragniona ciąża. Na usg nie było jeszcze nic widać. Kolejna wizyta końcem grudnia - 10mm pęcherzyk ciążowy, Wszystko ok. Kolejna wizyta za półtorej tygodnia. I zaczęły się schody. Pęcherzyk urósł, ale niezbyt dużo (15mm) I nic poza tym. Lekarz nic nie powiedział o zarodku itd., a ja nie wiedziałam wtedy ze powinnam zapytać. Kazał zgłosić się na kolejną wizytę za tydzień i zrobić betę. Usłyszałam też, że nawet 50% wczesnych ciąż kończy się a kobieta nawet nie wie że była w ciąży (wyszło że za wcześnie się zgłosiłam czy co?) i żeby spokojnie poczekać na kolejną wizytę. Jak spokojnie po takim tekście ja się was pytam? Poza tym zlecił jedną betę, a z tego co się orientuję, powinny być dwie (w odstępie dwudniowym) żeby rzeczywiście coś zobaczyć. Chodzę do tego lekarza od dwóch lat i zawsze miałam do niego zaufanie. A teraz, od tygodnia nabrałam wątpliwości. USG mam robione na każdej wizycie - tu nie mogę narzekać. Tylko cholera nastraszył mnie. Ps. widok z usg może być zaburzony ze względu na lekka deformację macicy przez mięśniaka - sam to przyznał. Zwłaszcza ze mięśniak od początku ciąży urósł o 1,5cm. Czy jego wtręt o poronieniach był nie na miejscu czy to ja przesadzam? I czy w przypadku gdy coś jest nie tak nie powinnam jeszcze innych badań zrobić? Dziewczyny pisały o prolaktynie a ja w zasadzie nie miałam jej w ogóle robionej? Czy coś jeszcze? Krucze, czy ja przesadzam czy powinnam jednak jakieś badania porobić a nie siedzieć jak na szpilkach po TAKIM tekście? Chodzę po ścianach. Piję melisę, bo nie wiem czy cos mocniejszego mogę. Mój uważa że przesadzam z badaniami skoro lekarz nic nie mówił (ale nie podzieliłam się z nim rewelacją lekarza o statystykach bo po co się mamy oboje denerwować).
reklama
Rozwiązanie
U mnie było to tak zrobiłam test pozytywny szczęście ogromne po tygodniu od testu poszłam do ginekologa potwierdzić bo z obliczeń miałby to być 7/8 Tc wtedy powinien być już zarodek i często serce a tu klapa tylko pęcherzyk i to malutki jak na 7/8 Tc lekarka powiedziała do mnie te słowa,, albo ciąża jest młodsza o jakieś dwa tygodnie co się zdarza albo przestała się rozwijać i niestety może dojść do poronienia " nie rozumiałam tego wgl w głowie tylko ta zła obcja że zaraz na pewno poronie byłam pewna że na wizycie następnej nic się nie zmieni o ile wgl do tej wizyty nie poronie mojego dzieciątka którego wtedy jeszcze tam wgl nie było dodatkowo naczytalam się głupot w necie. Nadeszła następna wizyta i zobaczyłam coś czego się kompletnie...
Ja w szpitalu spędziłam pół dzieciństwa... Pozniej chodziłam na wizyty do gin co pol roku, bolal mnie brzuch jej tez zglaszalam nikt nie wiedzial dlaczego. Dopiero jak juz nie moglam chodzic, zbadala mnie i okazalo sie, ze mam ostre zapalenie przydatkow z zapaleniem otrzewnej.... Ktore moglo nawracac przez tyle lat bolu... Oczywiście od tego robia sie zrosty itp. pozniej starania o dziecko ponad 2 lata. Zmienilam lekarza, teraz jestem w 30tc i wiem ze samo zajscie w ciaze to początek gory lodowej.. taki stres każdego dnia bole, wymioty, badania prenatalne, chwilowe braki ruchow i juz panika... Nie wiem jak Ty to przezyjesz z takim podejsciem. Zdecydowalas sie na dziecko, wiec teraz nie mysl o tym co bylo, bo i po co.. jesli lekarz ci nie odpowiada, zmien go bo bedziecie musieli wspolpracowac przez dluzszy czas. Teraz wazne, zeby pojawil sie zarodek, a w tym nie pomoze zaden lekarz na swiecie tylko czas. Co do konfliktu krwi to tez go mam z mezem, nie jest grozny w tych czasach, a juz na pewno nie dla pierwszego dziecka. Zastrzyk i tyle Cie czeka.
reklama
AgaG04
Początkująca w BB
- Dołączył(a)
- 17 Grudzień 2018
- Postów
- 23
U mnie było to tak zrobiłam test pozytywny szczęście ogromne po tygodniu od testu poszłam do ginekologa potwierdzić bo z obliczeń miałby to być 7/8 Tc wtedy powinien być już zarodek i często serce a tu klapa tylko pęcherzyk i to malutki jak na 7/8 Tc lekarka powiedziała do mnie te słowa,, albo ciąża jest młodsza o jakieś dwa tygodnie co się zdarza albo przestała się rozwijać i niestety może dojść do poronienia " nie rozumiałam tego wgl w głowie tylko ta zła obcja że zaraz na pewno poronie byłam pewna że na wizycie następnej nic się nie zmieni o ile wgl do tej wizyty nie poronie mojego dzieciątka którego wtedy jeszcze tam wgl nie było dodatkowo naczytalam się głupot w necie. Nadeszła następna wizyta i zobaczyłam coś czego się kompletnie nie spodziewałam małą fasolke z bijącym serduszkiem jak się okazało do poczęcia doszło później +nieregularny cykl + długi proces zagnieżdzenia to wszystko spowodowało obsuwe 2 tygodnie dlatego nic nie było widać bo tak na prawdę byłam w 5 Tc więc u ciebie też ciąża może być młodsza niż wynika z obliczeń wystarczy że przesunie się jajeczkowanie albo okres masz choć trochę nieregularny u mnie to były różnice raptem 5/6 dni a i tak to wszystko spowodowało że ciąża zamiast prawie 7tc była 5 tygodniowa natomiast moje dziecko nadrabia powoli te stracone 2 tygodnie i zaraz terminem z usg wyrównany do terminu z obliczeń
trzymam kciuki i życzę powodzenia 
Podziel się: