Na początek to wybaczcie,że nie odpisywałam na każdą wiadomość,że nie pisałam na forum....Pierwszy raz miałam taki kryzys...depresja i wiem,że jak się wreszcie nie odbiję to spadnę na dno...Ale dosyć o tym,jestem w końcu
Dzieci mi chorują,ale pogodziłam się,że astmatyki i alergiki tak mają.Tylko,że wrzesień i październik mnie wykończył choróbskami.A najciekawsze to było to,że pani na komisji lekarskiej stwierdziła,że dzieci są zdrowe.Najbardziej zmartwiła mnie Emilka,zawsze zdrowa(miałam nadzieję,że jedyny Niealergik),od dwóch miesięcy kaszle(po ostrym zapaleniu oskrzeli)jak mały gruźlik.Osłuchowo wszystko ok,rtg bez zmian,syropy wykrztuśne,inhalacje...nic nie pomagało.Wreszcie udało mi się zdobyć skierowanie do laryngologa i alergologa dla małej i przy okazji skierowanie na badania (krew i mocz,IgEcałk.)Będę wreszcie wiedziała na czym stoję.A i jeszcze moja Emi od sierpnia jest na Humanie MCT-po ostrej biegunce nie toleruje nabiału
.Jednym słowem doszedł mi alergik
.
Miałam nadzieję,że rozwinę trochę skrzydła i będę mogła popracować trochę,ale nie...Najpierw choroby dzieci,a później Teściowa.Martwię się,że będę miała z nią kłopoty,zaczyna się zapominać.Niby błahe rzeczy,np bierze garnek wstawia do zlewu i odkręca wodę-czasami chciała coś sama ugotować sobie-więc nie reaguję.Ale patrzę woda leci,gar już prawie pełny a mama ubrana idzie na ogród!Już nie pamięta,że po coś napełniała gar!Albo,mówię jej,że o 15wychodzę bo jadę za zebranie do szkoły,że zostawiam z nią dzieci-widzę,ze przyjmuje to wiadomości.A za dwie godziny,ja mam już wychodzić,a ona zamyka się u siebie w pokoju a dzieciom każe iść do mnie.Ja mówię,że przecież mówiłam...a ona ,że nic nie słyszała o tym i że zmyślam!Dobrze,że Sara jest na tyle poważna,że mogę zostawić dzieciaków z nią-bawią się w jednym pokoju-bajzel oczywiście taki,ze można nogi połamać,ale przynajmniej wiem,że Niki niczego nie zmajstruje no i Emi nie pójdzie na schody.Jest tak coraz częściej,nie wiem czy ze strony teściowej to złośliwość,czy naprawdę skleroza starcza(jej matka miała miażdżycę mocno zaawansowaną,zapomniała wszystkiego,nawet to,że miała dzieci),czy to samo czeka teściową?Najgorsze jest to,że ona nie chce jechać do lekarza.A jej córeczki mi nie chcą pomóc w namówieniu jej na wizytę,przecież można zacząć od chociaż podstawowych badań.
Tyle smutasów moich
,ale z radośniejszych spraw,to jestem dumna z mojej Saruni-pierwszoklasistki:-).Zdolna bestia z niej,nauczycielka stwierdziła,że z tymi wiadomościami co posiada Sara to spokojnie była by wzorową uczennicą w drugiej klasie
.Ale przez te jej choroby to niech idzie tradycyjnie,jeszcze zdąży się napracować.Nikuś mój mały przedszkolak
,szczęśliwy i obowiązkowy "Miś".Obawa moja,że nie da sobie rady prysła
.Od kiedy Niki jest w przedszkolu kocha rysować,kolorować,malować i lepić z plasteliny.Wszystko jest super.Pamięta piosenki i wierszyki których się uczą w przedszkolu,więc okazuje się,że i pamięć ma dobrą
.No i wreszcie zaczął interesować się układanie puzzle,do tej pory tylko wirtualnie je układał(miał problem z łączeniem układanek,klocków w realu).
Marzenko gratulacje odcycania,udało się
!
Aniu biedny Jasiu,dzielny mały rycerzyk z niego.Dobrze,że rączka się goi,oby jak najładniej sie zagoiło.
Aniu te twoje dziewczynki są świetne,tylko cykać im zdjęcia tak pięknie pozują
.No i zazdroszczę spotkanka z Justynką.Często sobie inaczej wyobrażamy innych,więc nic dziwnego,że inaczej sobie naszą Justynkę wyobrażałaś
.
No nic,mykam coś porobić w tej mojej chatynie,bo już po 10 a ja z obiadem w polu daleko
.Obiecuję się poprawić i zaglądać częściej,Chyba,że juz wypadłam z gry
?