reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mając Męża-jak samotna matka...

Ewelka20

Fanka BB :)
Dołączył(a)
2 Październik 2013
Postów
248
Cześć dziewczyny.Wy też tak macie?Macie mężów,wszystko jest między wami ok,a jesteście jak samotne matki?
Jestem z mężem ponad 6 lat i mamy trójkę dzieci(8 lat,4 lata,7 mies)...Nigdy nie mogłam narzekać na Ł jeśli chodzi o pomoc przy dzieciach,sprzątaniu czy gotowaniu.Nigdy,aż do momentu gdy urodził się nasz synek(7 mies,trzecie dziecko).
Od tej pory jestem ze wszystkim sama.Nie muszę opisywać mojego dnia,bo matki które mają 2-3 dzieci,gdzie w tym jedno chodzi do szkoły doskonale rozumieją w czym rzecz.Z tym,że u mnie dodatkowo dochodzi wstawanie ok 4-5 do córki(4 lata),bo tak intensywnie przeżywa cały dzień-emocje itd(zaznaczam byłam z mała u lekarza)...Od ponad roku przespałam tylko 3 całe noce(przez całą ciążę spałam po 4 godz i teraz wstawanie do synka i córki.Synek przez okres karmienia piersią budził się co 2 godz na jedzenie,teraz je raz,ale wstaję po 3-4 razy by dać małemu smoczka albo pić bo płacze)...Może zabrzmi to niewiarygodnie,ale ta zmiana(czyli brak jakiej kolwiek pomocy od męża)zaczęła się w dzień gdy wyszłam z dzieckiem ze szpitala.Od tego momentu nie zrobi kolacji,czy śniadania dzieciom jeśli ja się nie rozedre,że ma mi pomóc.
Ja wiem,że On pracuje,ale wracając z pracy ma już wolne i nic nie robi,no może oprócz zakupów(i to nie zawsze) i wyrzuceniu śmieci.
Jestem totalnie sama ze wszystkim.Ale tylko ja nie mogę liczyć na męża inni bez problemu.Ostatnie 3 weekendy spędził poza domem,bo koncert pomagał organizować,pojechał do ojca na urodziny,potem bieg pomagał organizoać.
Gdy ja mówię,że nie jadę do jego rodziny,bo jestem mega zmęczona po całym tyg(w którym on nic w domu nie zrobi,nawet pić dzieciom nie naleje)jest awantura...
Prosiłam.groziłam,by mi zaczął coś pomagać-bez skutku.
On realizuje swoje "hobby"pomagając innym(kosztem nas-poświęca czas wszystkim,tylko nie nam),ja nie mam czasu na to,bo kto poczyta z dzieckiem w elementarzu?Kto ich wykąpie?

Doradźcie coś,bo zwariuję.Jestem już ledwo żywa :/
 
reklama
Rozwiązanie
Hehehe, pięknie :) aż się uśmiechnęłam :))) Ale podejrzewam, że nie każda teściowa zareaguje prawidłowo. Gratulacje dla Ciebie, że na taka trafiłaś.

Mojej teściowej daleko do ideału. Jak się poznalismy i pobraliśmy,- to zarówno teść jak i teściowa dążyli do rozwodu. Z biegiem lat (13), jak i po narodzinach syna Nasze relacje przeistoczyły się w symbiozę. Ja nie szkodzę im, oni mi, a jak zachodzi potrzeba - możemy na siebie liczyć w kwestii pomocy. :)
Musisz postawić sprawę jasno: że nie radzisz sobie sama i że musi Ci pomóc. Nie wiem, jaki jest u Was układ, ale podejrzewam, że mąż pracuje, a Ty zajmujesz się dziećmi. W takim razie powiedz mu, że jak pracuje 8 h, to także chcesz pracować przy dzieciach 8 h dziennie, a resztę czasu musicie podzielić na dzieci. Ty też masz życie, hobby, koleżanki i zachcianki. Nie daj się wykorzystywać!
 
reklama
Moja teściowa nie żyje od roku,a przed ŚMIERCIĄ MNIE I MOJGO SYNA(Z poprzedniego związku)NIENAWIDZIŁA

Oj to niezbyt wesoła sytuacja. Ja bym zrobiła jak dziewczyny ..niech się spakuje i spada. Ale łatwiej powiedzieć niż zrobić. Łatwo Nam to napisać, lecz zupełnie co innego to przeżywać. Pewne jest, że musisz Ty coś zmienić, bo on sam tego nie zrobi niestety.
 
Hehehe, pięknie :) aż się uśmiechnęłam :))) Ale podejrzewam, że nie każda teściowa zareaguje prawidłowo. Gratulacje dla Ciebie, że na taka trafiłaś.

Mojej teściowej daleko do ideału. Jak się poznalismy i pobraliśmy,- to zarówno teść jak i teściowa dążyli do rozwodu. Z biegiem lat (13), jak i po narodzinach syna Nasze relacje przeistoczyły się w symbiozę. Ja nie szkodzę im, oni mi, a jak zachodzi potrzeba - możemy na siebie liczyć w kwestii pomocy. :)
 
Rozwiązanie
Do góry