reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Maj 2013 :):)

Camel doskonale Cie rozumiem. W koło mnóstwo par z dzieciakami w podobnym wieku, a jakoś dogadać się nie możemy... chociażby z moją bratową... zupełnie inny swiat, inny styl życia, inne cele... smutne bo to moja najbliższa rodzina. Nieukrywam że myslalam że dzieciaki nas zbliża, ale jednak nie... nie umiem tak udawać, co dziwne nigdy mi nic nie zrobiła, po prostu coś mnie w niej drażni.

Dobrze, że Wy jesteście:D lubie te poranne ploteczki przy kawce... mimo że kawy nie piję

Camel a Twój futrzak śpi w Jaska łóżeczku? Masz jakiś patent na to?
 
reklama
Mi się w ogóle wydaje, że oprócz M. i Filipa, to ja nikogo nie mam. Przyjaźnie nie przetrwały próby odległości, te które zostały ciężko nazwać przyjaźniami. Wpadamy do siebie raz na 2-3 miesiące, bo tak wypada. Nas mało kto odwiedza. Kiedyś byliśmy towarzyscy, prawie co tydzień jakaś imprezka, u nas barek zawsze pełny. Najwyraźniej niektórym tylko na tym zależało.
A rodzina? Posypała się po śmierci mamy. Tatuś i jego "nowa pani" mają swój film. Myślałam, że coś się zmieni, jak się Filip urodzi, ale się pomyliłam. Zrobiła mu takie pranie mózgu, że jak się Filip rodził bawili się w najlepsze w górach. A siostra od trzech tygodni obiecuje, że do mnie wpadnie;)
Za to uwielbiam swoje mieszkanie. Nie jest ładne, wszystko się sypie, ale czuję się tu jak w domu;) Tylko, żeby ktoś je wziął i przeniósł gdzieś, bo już osiedle i ludzie z okolicy to nie moja bajka;)

Wczoraj powiedziałam M., że chyba z Wami czuję się bardziej zżyta niż z kimś kogo znam od liceum.
 
Filipa gratulacje dla synka. Wstawanie samemu to nielada wyczyn. Moj kilka dni tak robil. Al teraz nagle przestal - ciekawe dlaczego.

Camel - moj tez zaczal od jakiegos czasu gadac, non stop papla :), oczywiscie najczestrze slowo to tata, wiec tatujemy sobie calymi dniami. Choc zaczyna z rana wychodzic mu mama, a wczoraj w kapieli pokazalam mu lwa w ksiazeczce i glosno wyraznie powiedzial "lew" - jestem w szoki!

ewcia.83 - super sa te kuleczki. Bylismy z miesiac temu w takim "klubie" dla dzieci, gdzie jest pelno tego typu atrakcji. Kuleczk iwszedzie- raj dla dzieciakow, malpie gaje itp. Mamy w planach sprezentować mlodemu na roczek taki bajer.


kooska29, ja tydzien temu kupilam mlodemu buciki, bo skoro udalo mu sie zrobic pierwszy krok ,to pewnie zaraz bedzie wiecej ,choc od tygodnia jakby sie cofnal z tym tematem, bo nawet nie wstaje juz sam. Kupilam dosc miekka podeszwa, bo to p odomku, tak zeby sie oswoil, z poczatku smiesznie raczkowal, ale teraz w niczym mu nie przeszkadzaja. Kupilam w Clarks cos ala trampki cos takiego Boys Canvas Shoes - Little Chap in Navy Canvas from Clarks shoes

Jedni maja tosyczna ciotke, ja mam toksyczna jeszcze nie tesciowa. Niby dobra kobieta, do wnuka cudowna babcia, ale jak dofasoli, to strach sie bac... ale widocznie taka karma, ciekawe tylko jak to sie stalo, ze jej syn taki spokojny. Choc trzeba mu wszystko mowic, bo sam nie wpadnie, ze przydala by mi sie pomoc czasami. Przez to mam wyrzuty sumienia, bo on pracuje, a ja do nieg ociagle musze mowic co ma zrobic i jak, bo sam to on nie wie albo moze bardziej nie chce mu sie, a wyglada to tak jakbym sie ciagle czepiala-... a moze sie czepiam?! Kurcze tez bym chciala chwile odsapnac po calym dniu z mlodym, chco on pewnie po pracy tez chcial by odsapnac. Moze to czas pomyslec o pracy dla mnie, moze na pol etatu, a mlody do zlobka...?? Tylko nie wyobraam sobie kilku godzin bez niego i pod opieka obcej osoby :(.
A wy jak to widzicie u siebie?

U nas troche sie dzieje. Mlody ma kilka pobudek w nocy - zupelnie nie kumam o co mu chodzi. Moze faktycznie jak pisalam, przyzwyczail sie do spania z nami w lozku jak byl chory i goraczkowal, ale dlaczego skrocil sobie sen nocny o poltorej h to juz nie kumam. Zamiast 7:30 pobudka 5:45 - pytam sie- DLACZEGO!?

Poza tym w niedziele pojechalismy do Black Park - spedzilismy super dzien w lasku, brakowalo mi takiej aktywnosci. W koncu byl czas na normalne rozmowy z tatusiem, świeże powietrze,sloneczko. Potem tatus gral mecz - wygral 3:1, potem piwko w pubie (w UK pub nie wyglada jak w PL, tam ludzie nie ida sie napic, tylko ida na rodzinne obiady z dziecmi itp, wiec maluchy sa mile widziane, sa nawet specialne krzeselka dla nich) i do domu przyejchalismy padnieci jak mopsy, ale zadowoleni.

Autko sprawuje sie super, komfort nieporównywalny z poprzednim autem. Dobrego wyboru dokonalismy, chco splukani teraz jestesmy.
Poza tym mam kolejna kontuzje :(... dopiero marzec a ja juz skrecona kostka (nadal nie doszla do siebie), skrecony nagrstek - prawie OK, bostonska goraczka i kaszel od miesiaca + bole gardla i teraz ... prawopodobnie "lokiec tenisisty" w prawej rece - masakra, bo od 3 dni nie moge zbyt wiele robic, tzn. moge ale bol jest duzy. Mam prac 2tyg paracetamol, odpoczywac i jesli nie pomoze to dostane fizjoterapie - za moze 6-8tyg :-(!


Podlapujac watek matrixa i poczucia jak w domu. Ja mieszkam w UK juz prawie 7 lat. W sumie juz sie zadomowilam, ale teskno mi za krajem. Najblizsze przyjacioki tez sie rozjechaly Niemcy, Dania, Uk, ale 2h dorgi pociagiem ode mnie. Dwie maja dzieci 3 mies starszy i 5 mies mlodze, wiec mamy o czym rozmawiac na fb czy skype, ale brakuje mi kontaktu fizycznego, nwet wyjscia na spacer z dziecmi, nie mowiac juz o wyskoczeniu na kawe...Tutaj na miejscu przyjaciolek nie mam. Mieszkam z druga para, co maja 3 mies starszacoreczke. Dobrzy znajomi, ale wiecie lub nie wiecie jak to jest - mieszkajac z kims roznie bywa. Nikt nikomu na zlosc zrobic nie chce, ale kazdy prowadzi swoje zycie i swoja rodzine po swojemu, a pewne pomieszczenia musimy dzielic, jednego denerwuje to drugiego co innego i tak ja uwielbiam porzadek, dbam by nieporzadne i niebezpiecznie rzeczy nie znajdowaly sie w zasiegu raczek bobasow, a oni podchodza do tego bez zastanowienia, wiec tabletki, szszywacze, piniezki mozna znalez chocby w koszyku od wozka, gdzie dzieci grzebia co dzien. Pory kapieli - my o 22 ukladamy sie do snu, oni o 24 dopiero biora prysznic (my mamy pokoj zaraz obok lazienki). Kazdy prowadzi swoj tryb zycia, ktory czesto koliduje z trybem zycia innej rodziny. W rezultacie, jakies tam wnerwy sa, a wiadomo,ze nie mozna sie czepiac o wszystko. Lecz jednak do spiec dochodzi, a to nie rodzina, ze powiesz co myslisz ale jakos tam sie ciagnie dalej. Plusem jest to, ze kasa za rachunki i wynajem ida na pol, wiec jest troche lzej, no i czasem niby mam do kogo gebe otworzyc, ale czasami wolalabym cisze i spokoj domowego ogniska, a nie pytania " gdzie ide, gdzie bylam, co robie, oh - nie pospalas sobie dzisiaj" i inne wtracania sie w moje zycie (a ja swoja prywatnosc bardzo lubie) czy opowiadanie o naszych domowych sprawach w srod innych znajomych ("a bo Rosomak ostatni wypila 3 lampki wina i drinka z zubrowki i na drugi dzien umierala, hahahah, jak dobrze,ze ja mam twarda glowe i kaca nigdy nie mialam!" - po cholere wyciagac to na forum?).

Sie nabazgralam - mam nadzieje, ze nie przynudzam. Ciesze sie bardzo,ze jestescie Wy, moge sie troche wygadac. Dziekuje :)
 
ja mam dokładnie tak samo..chyba sie musimy grupowo przeniesc do jednego miejsca :-) a moze poprostu tak jest bo na odległość łatwiej być szczerym... nie musimy nic udawać bo niby po co...nikt z nas nikogo nie ocenia...czasami ktorejs sie oberwie jakims tekste..wyleje sie na kogos kubel zimnej wody ale to chyba bardziej z troski...a w realu zazwyczaj jest tak ze jedna probuje drugiej zaimponowac, pokazac ze sie jest w czyms lepszym, uzyskac jakas pozycje, jakis wizerunek..my tu o wizerunek nie dbamy..zadna nie ma tutaj jakiegos ale ze jedna wazy 100 druga 30kg... ze jedna ma pryszcze a druga ich nie ma... ze jedna ma super chate i zajefajny woz a druga jezdzi maluchem,.. tu nie wnikamy bo jestesmy zorientowane na inne tematy..moze tutaj tkwi sukces takich relacji...mam nadzieje ze nie..ze to poprostu przypadek zebrania sie normalnych ludzi w jednym miejscu...

u mnie w bloku mieszka bardzo dużo majętnych ludzi, lekarzy, biznesmenow itp... sa tez tacy ktorzy zyja srednio a na sile pretenduja do tych wyzszych ranka i "zesraj sie a nie daj sie" biora kredyty na ładny woz by stał obok wozów lekarskich itp.. by nie odstawac..ja mam to w dupie kiedy moje seiciento z dokupionym bagaznikiem dachowym (widok komiczny gdy wjezdzajac pod gorke pierw widac bagaznik potem to male autko jasia fasoli) stoi obok..komiczny widok.. z reszta dziewczyny widzialy jaka dysproporcja..ale my sie z tego smiejemy...A. sie smial ze do Ewci bagaznika mozemy wjechac cali...albo ze Filipiej bagaznik sam sie automatycznie otwiera a nasz tez sie automatycznie ale zamyka - szczegolnie w zime nie wytrzymuja amortyzatory bagaznika i wala mnie w leb bo klapa sie zamyka...
ja nie dbam o te rzeczy choć nie mowie ze nie chcialabym inaczej...ale wiem ze do wszystkiego doszlismy sami..
nie mamy bogatych rodzicow, nie dostalismy nic na start, żadnego grosza, mieszkanie kupilismy na kredyt za swoje, za swoje tez je zrobilismy, jest jakie jest moze i male ale za swoje, nikt mi nigdy nie zarzuci( czyt. rodzenstwo) ze ty to dostalas tobie pomagali..nie zyjemy biednie...ale na pewno nie stac mnie na szastanie kasą, na drogie rzeczy i firmowe dla małego czy dla siebie...wiem ze jak wydam na cos fajnego w tym miesiacu dla JAska to nastepna rzecz bede mogla mu kupic kiedys tam..a o sobie nie wspomne...jeansy juz maja dziury ale czekam ze jeszcze moze nie teraz bo jaskowi jeszcze trzeba to i tamto...albo buty...jeszcze czekam moze sie cieplo zrobi i wystarcza mi moje 8 letnie japonki...
ale wiecie co...nie zazdroszcze... ciesze sie ze inni maja..moze tak ma byc...fajnie ze ktos sobie pozwolic na wiecej jesli jest to pieniadz zarobiony uczciwie..bo nie zniese dorobku przez oszustwa... czasem tylko mi smutno bo chciałabym Jaskowi kupic to czy tamto..potem szukam w tecie i mina mi rzednie bo widze ze za drogie...a ja moglabym nago chodzic byle moj JAs mial to na co zasluguje..oddalabym dla niego każdy grosz..nie chce by w przyszłosci odstawal od tych oryginalnie ubranych..sama zawsze odstawałam...i dopoki nie dorosłam i nie zrozumialam ze nie tylko zewnatrz jest wazne to bylo mi przykro...potem sie uodporniłam...i znalazlam naprawde super przyjaciol..ktorzy rozjechali sie po swiecie...choc niedawno mowilam wam ze jeden z kolegow mnie odwiedzil..bardzi cieplo o nim zawsze mysle...to byly czasy szczerej przyjazni i nigdy sie juz nie powtorzy..chyba..obym kiedys mile sie zaskoczyla...
 
Ech dziewczyny jak miło to czytać. Miło bo czuję się częścią tego czegoś co poprawia wam humor i miło bo działa to też w drugą stronę, tzn. wy na mój nastrój.
U mnie przetrwały tylko znajomości ze studiów. I nie pykam się z nimi tylko muszą znosić towarzystwo moje i dziecka ;) a tak serio to rzeczywiście dzieciatych nie ma, ale dziewczyny dzielnie na spacer idą ze mną i z wózkiem. Ale to tak srednio raz na miesiąc. Wiadomo, praca, zycie osobiste. Zadna dziecka nie ma. Jedna w waw to juz calkiem ostatnio się z nia widzialam na 3 mies Leona. Wczesniej czesto nocowalam u niej będąc na szkoleniach. Druga ciagle czeka i ja czekam na wieści od niej. Juz z miesiac mija od laparo ale nadal cisza. Za to kolegi zona jutro ma miec wywolanie porodu bo przedwczoraj byl termin. Kiedys z nim sie nawet przyjaznilam bo jako jedyni w grupie bylismy stąd, reszta akademik, no ale teraz...to jego zona bedzie na macierzyńskim, nie on. No i trzecią z ekipy spotykam na aero. Ona bez zobowiązań, związek będący tematem tabu na forum grupy. Tylko co z tego jak mi zal dupe sciska ze ona moze sobie 2, 3 godz na aero zostac. W przerwach posiedzieć na kanapie w klubie i pogadać o cellulitisie, zajeciach na stepie i nowej fruzurze. A ja bez przebierania, tylko kurtka i wio do domu... Takze tak to dziewczyny, wszystkie jedziemy na tym samym wozie.

Rosomaki lecz te kontuzje.
 
Mój dzieciuch dopiero zasnął. Wczoraj po 10 dziś po 13. Niezły ma rozstrzał. Ale przynajmniej do prawie 8 pospał. Ze mną gorzej, bo się tak wiercił, że spać nie mogłam, ale on sen miał mocny;)
 
Szanuje bardzo ludzi którzy swoja ciężką pracą doszli do czegoś i wiem jak to jest zaczynać od złotówki .My z m ciągle sobie czegoś odmawiamy by rozwinąć biznes odkładamy każdy grosz bo wiemy ,że nikt nam nie pomoże finansowo no czasem mama coś nam da ,ale ona sama ma ciężko (polska emerytura ) więc nie mam serca od niej coś brać a teściowie oni prędzej by od nas wzięli niż coś dali .
Ja też dziecku wszystko bym oddała mogę nawet w jednych spodniach chodzić ,cały czas mówię do m ,że zrobię wszystko by mała miała lepiej niż ja .Ja musiałam zarabiać sobie sama na studia i utrzymanie przez 5 lat wyjeżdżałam do Holandii(na wakacjach) gdzie pracowałam na fabryce przez 12 godzin dziennie czasami byłam tak zmęczona ,że padałam na twarz ,cóż takie życie jedni mają pod górkę inni z górki.
 
Macie racje dziewczyny. Ja zawsze najlepiej sie czułam,jak wszystko moglam sama zrobic. Nigdy nie chcialam niczyjej pomocy, laski czy wyręczania. Moze to i czasami wkurza niektórych, ale najbliżsi szanują.

Dziecku to ja bym oddala wszystko, nieba uchylila, zycie oddala, aby tylko jemu dobrze bylo. Po urodzeniu dziecka światopogląd zmienia sie diametralnie.

Chcialabym mieszkac na swoim, ale srednio mozliwe to w najblizszym czasie. Wiec dzielimy dom wynajmowany na 2 pary, kurcze a mozna by kredyt wziac i podobna kase na kredyt placi, a nie komus za wynajem.... ale trzeba spelniac warunki na kredyt. Wiec ja musze chyba wroci do pracy, tatus musi wiecej zlecen ciagnac (nie wiem jak, bo i tak czesto i w weekendy pracuje) i moze za pare lat? Choc ja bym wolala w PL miec swoj kont... tylko co z praca? Zdecydowalismy sie zarabiac w UK a teraz do PL wrocic ciezko, :(

Wracajac do dnia powszedniego. Mlody 2 drzemka, choc troche wymuszona (ululalam go 15min bo marudzil). Pewnie zaraz wstanie, obiad i jak nie lunie to idziemy na spacerniak. Poczytalam, ze coniektore z was 2 razy na spacer chodza (moja przyjaciolka w Danii tez) wiec zmobilizowalam sie i jak ladna pogoda to staram sie 2 razy wyjsc. Albo chociaz raz na dluzej. Fajnie bedzie, gdy mlody chodzic zacznie. Wtedy na plac zabaw mozna smialo isc.


Wzielam naproxen na lokiec, - liczylam,ze bol przejdzie i bede mogla zagrac dzis mecz ... ale niestety, nic nie pomoglo, a do tego brzuch boli... shit happens.

Zaczynam poszukiwania spacerowki - nie mam pojecia czego chcę.
 
reklama
Szlag by to. Znowu starcony post :/

No to jeszcze raz.

Camel sentymentalnie nam tu robisz :) Nam tez nikt nie dal. Moze tylko los 4 lata zwiazku na odległość kiedy m. wtedy jeszcze nie m. pracowal w Gb. To byly czasy kiedy funt był drogi a on potrafi oszczędzać. Nie to co ja. Dzięki tym pieniadzom wykonczylismy mieszkanie. Za to spłacać bedziemy równo do Leona 18tych urodzin. Tez nam nikt nie kupil mieszkania, nie dal działki, ani nie postawil domu, ani nie sponsoruje wakacji. A mamy znajomych co tak "się dorobili". I generalnie nic w tym złego. Jesli rodziców stac to czemu nie pomagać. My dostaliśmy od mojego ojca kasę na pralke do nowego mieszkania, bo stara sie nie mieściła. Tamta oddalismy mu w rozliczeniu. No...i to by było na tyle :)

Co do ciuchow. Teraz to nie problem. W ciuchlandzie się wygrzebie. Oby tylko dzieci chcialy chodzic, bo kiedy mi mama przynosila ubrania z second handow to byly czasy gdy to byl synonim ubóstwa i obciachu. Tez musialam do tego "dorosnąć".

A wracajac na ziemie. W stokrotce maja jogurt nat. bakomy. Taki jak tamten co wczesniej kupilam ale nie odtluszczony. 1,5% tluszczu. To dobrze bo u nas Piatnicy nie uswiadczysz.
 
Do góry