A ja będę pesymistką...
Poród wspominam jako masakrę piłą mechaniczną..
skurcze od 16;00 , ale słabe - czekałam na męża aż wróci z 2 zmiany. poźniej czekaliśmy na skurcze co 5minut. przed 1 w nocy zadzwoniłam po karetkę (nie mieliśmy auta jeszcze i mąż się wstydził dzwonić;/). po 1 byłam w szpitalu (po kłótni w karetce, że nie pojadę bez męża, którego nie chcieli wziąźć, ale udało się..). w szpitalu babka mnie wyśmiała, że "dziecko to są skurcze przepowiadające", kiedy zbadał mnie lekarz okazało się, że są już 2cm rozwarcia. i na salę do porodu rodzinnego, llewatywa, prysznic, leżenie, słuchanie radia, chodzenie, rozmowa z mężem.. do... 8rano! dopiero matka zadzwoniła do znajomego ginekologa, przyszedł, dał mi kroplówkę i oksytocyną i się zaczęło.. bół.. pamiętam tylko tyle, że był. od 10;00 miałam skurcze parte. nacinali mnie 2 razy, za każdym razem czułam i się szarpałam przez co było więcej szwów poźniej. urodziłam 20minut później. płakałam ze szczęścia, ale chyba dlatego, że już koniec. szył mnie ten znajomy, który akurat miał wychodzić do domu, ale został. do szycia dostałam znieczulenie, nie było źle, tylko ostatnie warstwy skóry bolały. było dobrze do póki znieczulenie nie przestało działać. nie mogłam siedzieć na tyłku przez te szwy, leżałam na brzuchu z wypiętym tyłkiem. pod wieczór pielęgniarki kazały mi wstać i się przejść, pomagał mi mąż.. i zemdlałam zalewając krwią pół sali... dostałam gorączki i byłam nieprzytomna... poźniej mdlałam jeszcze kilka razy kiedy pielęgniarka prowadziła mnie do toalety. po powrocie do domu przez miesiac bolało jak diabli. i nic tylko to zakichane nacięcie! ale to zależy od szpitala i personelu.. jeśli nacinają prawidłowo w szczycie skurczu, nic nie czuć..
Nasz syn chorował kiedy miał 3 miesiące.. w sylwestra. oczywiście nigdzie się nie wybieraliśmy, ale skończyło się na szpitalu. mama, która pracuje w służbie zdrowia odradzała nam pozostanie w szpitalu, bo akurat mieli problem z gronkowcem. lekarka kazała Bartiemu dawać ryż rozgotowany (wymiotował i miał biegunkę), w końću dawaliśmy mu kleik ryżowy, bo ryż się bałam. oczywiście naszą odmowę na zostanie wzięla za chęć zabawy w sylwestra:/ zagotowałam się ze złości krzycząc, że jak bym mogła, z resztą nie wyglądałam jak na imprezę, byłam w dresie i miałam tłuste włosy, a była 21;00. nasz szpital jest beznadziejny, zastanawiam się nad innym do porodu.. oczywiście pomysł ze znieczuleniem podczas porodu był odebrany jako fanaberie małolaty (bo tak mnie wszyscy traktowali, a nie miałam 13 lat tylko 19!)..
więc miłego dnia
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
hihi, bądźcie optymistkami, nie bójcie się, widok dziecka wynagradza wszystko
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)