bojka_6
Fanka BB :)
Postanowiłam opowiedzieć historię moich bliźniaków.
Ciąża była jak najbardziej planowana, udało się za pierwszym razem
i to podwójnie. Na początku szok i niedowierzanie, ale co tam nie ja pierwsza i nie ostatnia. Od początku lekarz mi mówił, że jest to ciąża podwyższonego ryzyka, ale dopiero około 2 trymestru będę musiała zwolnić tempo. Stało się to niestety wcześniej, ponieważ zaczęła pod koniec 3 miesiąca skracać mi się szyjka. Zalecenie jak najwięcej leżeć - tylko ciekawe jak mając 3 latkę w domu?! Ile mogłam tyle leżałam. W połowie 4 miesiąca okazuje się że mam małe rozwarcie - zalecenie bezwzględnie leżeć. Ok leżałam cała rodzinka zaangażowana żeby nam pomóc, tylko po to abym mogła być w domku a nie w szpitalu. Dostaję leki i jest ok. Na początku 7 miesiąca okazuje się że łożyska zaczynają mi się zwapniać. Szyjka trzyma jak trzeba, rozwarcie się nie powiększa. Możemy być cały czas w domku. 6 marca czuję się jakoś dziwnie, ale nie mam złych przeczuć. 7 marca dostaję skurczy najpierw nieregularne, później zaczynają być systematyczne. W momencie kiedy są co 5 minut jadę do szpitala. PO badaniu rozwarcie na 4 cm - decyzja że mam iść na patologię ciąży
będą obserwować. Kiedy zaczęłam się przebierać w koszulę, przychodzi lekarz i mówi za pół godziny ma pani cesarkę
(okazało się później że lekarz który był na dyżurze zadzwonił do ordynatora który był moim lekarzem prowadzącym i to on na odległość podjął decyzję.)
Podczas cesarki musieli mnie uśpić bo zaczęłam im "odpływać". Pierwsza rodzi się Lenka 2690 gram punków 1 - diagnoza ciężka zamartwica - reanimacja - respirator. Tomek 2560 gram punktów 6/7/7 - diagnoza średnia zamartwica - podłączony do nCPAP-u - oddycha samodzielnie ale troszkę się męczy przy tym dlatego trzeba mu pomóc. Dzieciaczki zobaczyłam dopiero po 24 godzinach. Do tego czasu byłam na bieżaco informowana o ich stanie. Kiedy dotarłam już do maluchów Lenka była rozintubowana, miała n Cpap, a Tomek bez zmian. Kiedy w sobotę poszłam ich odwiedzić na oiom (urodziłam w czwartek), podchodzę do inkubatora Tomka a w nim leży inne dziecko, podchodzę do następnego też nie mój syn, jezu zaraz dostanę zawału gdzie moje dziecko, idę do stanowiska pielęgniarek i mijam łóżeczko stojące miedzy inkubatorami, zerknęłam mimowolnie i wielka ulga to mój synek już w łóżeczku
w niedzielę był już ze mną na sali.
Lenka po paru dniach została odłączona od capapu. Jej problemem było to że nie siusiała, na szczęście po 2 dniach zaczęła. wszelkie badania wychodziły poprawnie. Po 1,5 tyg Lenka opuszcza w południe oiom, a wieczorem zaczyna spadać saturacja, tętno spada, momentami nie ma go wogóle, na oiomie była bardzo aktywna, a teraz jest strasznie ospała. Okazuje się że jest to reakcja na odstawienie leków które tam dostawała, między innymi magnez (stąd takie pogorszenie). Zaczyna gorączkować - dostaje antybiotyk - po 24 godzinach od podania pierwszej dawki antybiotyku jest maleńka poprawa. Od tej pory małymi kroczkami idziemy do przodu. Po 14 dniach od porodu Lenka trafia do mnie na salę, a po 19 wychodzimy do domku.
W ciąży dostałam sterydy na płucka. Lenka urodziła się w takim stanie ponieważ miałam zakażenie wewnątrz maciczne.
W tej chwili Lenka jest na etapie rozwojowym wg wieku korygowanego, a Tomek wg wieku urodzeniowego.
Muszę teraz skończyć opowieść bo maluchy piszczą:-)
Ciąża była jak najbardziej planowana, udało się za pierwszym razem
![szok :szok: :szok:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/shocked.gif)
![szok :szok: :szok:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/shocked.gif)
![szok :szok: :szok:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/shocked.gif)
Podczas cesarki musieli mnie uśpić bo zaczęłam im "odpływać". Pierwsza rodzi się Lenka 2690 gram punków 1 - diagnoza ciężka zamartwica - reanimacja - respirator. Tomek 2560 gram punktów 6/7/7 - diagnoza średnia zamartwica - podłączony do nCPAP-u - oddycha samodzielnie ale troszkę się męczy przy tym dlatego trzeba mu pomóc. Dzieciaczki zobaczyłam dopiero po 24 godzinach. Do tego czasu byłam na bieżaco informowana o ich stanie. Kiedy dotarłam już do maluchów Lenka była rozintubowana, miała n Cpap, a Tomek bez zmian. Kiedy w sobotę poszłam ich odwiedzić na oiom (urodziłam w czwartek), podchodzę do inkubatora Tomka a w nim leży inne dziecko, podchodzę do następnego też nie mój syn, jezu zaraz dostanę zawału gdzie moje dziecko, idę do stanowiska pielęgniarek i mijam łóżeczko stojące miedzy inkubatorami, zerknęłam mimowolnie i wielka ulga to mój synek już w łóżeczku
![śmiech :-D :-D](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/laugh.gif)
Lenka po paru dniach została odłączona od capapu. Jej problemem było to że nie siusiała, na szczęście po 2 dniach zaczęła. wszelkie badania wychodziły poprawnie. Po 1,5 tyg Lenka opuszcza w południe oiom, a wieczorem zaczyna spadać saturacja, tętno spada, momentami nie ma go wogóle, na oiomie była bardzo aktywna, a teraz jest strasznie ospała. Okazuje się że jest to reakcja na odstawienie leków które tam dostawała, między innymi magnez (stąd takie pogorszenie). Zaczyna gorączkować - dostaje antybiotyk - po 24 godzinach od podania pierwszej dawki antybiotyku jest maleńka poprawa. Od tej pory małymi kroczkami idziemy do przodu. Po 14 dniach od porodu Lenka trafia do mnie na salę, a po 19 wychodzimy do domku.
W ciąży dostałam sterydy na płucka. Lenka urodziła się w takim stanie ponieważ miałam zakażenie wewnątrz maciczne.
W tej chwili Lenka jest na etapie rozwojowym wg wieku korygowanego, a Tomek wg wieku urodzeniowego.
Muszę teraz skończyć opowieść bo maluchy piszczą:-)