Wiem, że gdzieś na forum było już o tym wspomniane, ale nie moge tam ponownie trafic
Z moja cora problemow nigdy nie bylo. Nie choruje, ladnie je, nie ma alergii, jest pogodna, nie krzykliwa, ale cicho tez nie siedzi (bardzo rozmowna
)
Za 4 dni konczy 8 miesiecy, przez ten caly czas nie bała sie zostawac sama, chyba, ze cos sie dzialo to potrzebna byla mama lub tata.
Rozkladalam jej kocyk na podlodze i dawalam pudlo zabawek. Tak sie tym potrafila zajac, ze nie mialam problemu by ugotowac obiad, posprzatac, czy znalezc jakies inne ciekawe zajecie.
Ja nie pracuję, a mój mąż miał ostatnio 3 tyg urlopu i siedział w domu z nami.
Dopiero w zeszły piatek wyjechaliśmy zostawiając małą na 2 doby u dziadków (po raz pierwszy została u nich na więcej niż jeden dzień).
Prawdopodobnie w piatek była bardzo marudna ale już sobota i niedziela upłynęły spokojnie.
W ten poniedziałek mąż wrócił do pracy i do piątku ma drugą zmianę, więc prawie cały dzień siedzimy same.
No sie troche rozpisałam, więc już mówię o co chodzi.
W poniedziałek jakiś czas po jego wyjściu do pracy Ala zrobiła się marudna.
Każde moje wyjście z pokoju kończyło się wrzaskiem tak żałosnym, że ciarki po plecach przechodzą :/
I tak utrzymuje się do dziś bez zmian.
Jak Marcin jest w domu to nawet jak razem wyjdziemy z pokoju to Ala jest spokojna, bawi się na kocyku, a wystarczy, że wyjdzie do pracy...
Mało tego, gdy siedzę z nią w pokoju, ona się bawi, nagle wpada w płacz i zaczyna rozglądać się i milknie dopiero gdy znajdzie mnie wzrokiem. Bywa i tak, że jak siedzę na drugim końcu pokoju to płacze, czasem muszę siedzieć razem z nią na kocyku i siedzieć obowiązkowo twarzą do niej, bo inaczej jest płacz...
Nie mam pojecia co z tym robic, czy to minie samo? Kiedy?
Nie moge brac jej ze soba do kibla ani na papierosa, nawet jak chce pobiec na chwile do kuchni po wode czy cos to bez sensu ja brac
Ala wystarczy, ze widzi ze ide w kierunku wyjscia to jest wrzask
Czuje sie juz czasem jakbym jej krzywde bezposrednio tym robila, bo placze tak zalosnie, ze trudno to sluchac...
Czy powinnam nie zwracać uwagi na jej płacz? Czy wracać i od razu przytulać ją by pokazać jej, że wciąż jestem blisko niej?
Pomocy