Ja jestem z Wami cały czas. Trochę boję się ujawnić i cokolwiek pisać bo boję się że nie przetrwam kolejnych porażek i boję się presji. Nawet w rodzinie od dawna nic nie mówimy. Nawet o ostatniej kolejnej stracie nikomu oprócz rodziców (bo był już na grubo) nie powiedzieliśmy. Ostatnie kilka lat nauczyły mnie że lepiej znoszę porażki jak nie ma pytań i tej całej otoczki współczucia. Oczywiście bardziej się to tyczy rodziny bo wiem że nikt takich sytuacji nie przeżył i nie czuję szczerości jakby siostry które zachodzą bez problemu i są obie aktualnie w ciąży powiedziały mi „będzie dobrze”. Oczywiście forum i to i inne wiele razy mi pomogło się podnieść ale na ogół znajduję siłę by pisać jak już coś się złego wydarzy bo ostatnia moja porażka pokazała mi że robiłam sobie złudne nadzieje tylko a i tak się wszystko źle skończyło.
Wsparcie niesamowite ale psychika jest taka zagmatwana że czasami coś co dla jednych będzie pomocą dla innych będzie złym pomysłem.
Jesteście wszystkie super i za każdą trzymam kciuki
Jednak nie znalazłam jeszcze tyle odwagi żeby o wszystkim pisać i wspólnie odliczać bo się boję wszystkiego chyba.