reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Każdy ma swoją małą osobistą tragedię i ja wiem że może inny by się nie załamał ale ja nie potrafię tak żyć. Mnie to załamało ciebie też. Mamy prawo do smutku. Prawda?
Psycholog też ci pomógł?
Dziękuję lubię czytać i faktycznie może się skusze na lekturę tej książki.
To prawda.
W ciągu tych 3 miesięcy wielokrotnie żaliłam się psychologowi, ze wydaje mi się, ze jest ok, a czasem po prostu jest fatalnie i gdyby nie praca to bym nie wstała z łóżka.
Jego reakcja była prosta: żyje pani w ogromnym stresie, dużo pani przeszła - ma pani prawo czuć się zle. Proszę nie robić sobie wyrzutów.

Psycholog mówił, ze jest grupa osób, która potrafi tak jakby wypędzić zle myśli, odciąć się od traumatycznego wydarzenia ale, ze to wróci jeśli nie jest przepracowane.
Trzeba się pogodzić z sytuacja w jakiej jesteśmy (uznałam to wtedy za absurd i banał). Trzeba powiedzieć sobie głośno, spotkała mnie tragedia, nazwać ją.

Gdy któregoś razu przyszłam z takim pozytywnym nastawieniem, ze już niedługo wizyta w nowej klinice, podchodzimy do nowej procedury. Spytał mnie: ok, a co w przypadku gdy procedura się nie powiedzie?
Ja: <szok> Yyy będziemy próbować dalej, mam kilka scenariuszy. Podchodzę do tego jak do leczenia.

Teraz wiem, ze zrobił to po to żeby sprawdzić czy sie zbytnio nie nakręcam. Same potrafimy zrobić sobie duża krzywdę tekstami typu: w 2022 rodzę, teraz to na pewno się uda.
Ale co wtedy gdy się nie uda? Jak duży będzie zawód?

(W książce będzie przykład o mężczyźnie, który sobie założył, ze na swieta Bożego Narodzenia obóz będzie wyzwolony, będzie już w domu. Przyszły święta - nic się nie zmieniło. Mężczyzna się załamał, stracił sens i wiarę i wkrótce umarł bo sie poddał. Wiadomo to były skrajne warunki. Ale chodzi o schemat zachowania).
 
reklama
To prawda.
W ciągu tych 3 miesięcy wielokrotnie żaliłam się psychologowi, ze wydaje mi się, ze jest ok, a czasem po prostu jest fatalnie i gdyby nie praca to bym nie wstała z łóżka.
Jego reakcja była prosta: żyje pani w ogromnym stresie, dużo pani przeszła - ma pani prawo czuć się zle. Proszę nie robić sobie wyrzutów.

Psycholog mówił, ze jest grupa osób, która potrafi tak jakby wypędzić zle myśli, odciąć się od traumatycznego wydarzenia ale, ze to wróci jeśli nie jest przepracowane.
Trzeba się pogodzić z sytuacja w jakiej jesteśmy (uznałam to wtedy za absurd i banał). Trzeba powiedzieć sobie głośno, spotkała mnie tragedia, nazwać ją.

Gdy któregoś razu przyszłam z takim pozytywnym nastawieniem, ze już niedługo wizyta w nowej klinice, podchodzimy do nowej procedury. Spytał mnie: ok, a co w przypadku gdy procedura się nie powiedzie?
Ja: <szok> Yyy będziemy próbować dalej, mam kilka scenariuszy. Podchodzę do tego jak do leczenia.

Teraz wiem, ze zrobił to po to żeby sprawdzić czy sie zbytnio nie nakręcam. Same potrafimy zrobić sobie duża krzywdę tekstami typu: w 2022 rodzę, teraz to na pewno się uda.
Ale co wtedy gdy się nie uda? Jak duży będzie zawód?

(W książce będzie przykład o mężczyźnie, który sobie założył, ze na swieta Bożego Narodzenia obóz będzie wyzwolony, będzie już w domu. Przyszły święta - nic się nie zmieniło. Mężczyzna się załamał, stracił sens i wiarę i wkrótce umarł bo sie poddał. Wiadomo to były skrajne warunki. Ale chodzi o schemat zachowania).
W punkt. Mądrze gadał.
 
Z tego co wiem to w niektórych krajach dostępne jest IVF z komórka dawczyni w której podmienia się mitochondria. Nie wiem czy to dokładnie to samo o czym napisała Kate ale też daje szansę na biologiczne potomstwo kobietom z wadliwymi komórkami
Czytałam o tym, dziecko ma 3 rodziców. Na Ukrainie podobno robią takie in vitro już.
To prawda.
W ciągu tych 3 miesięcy wielokrotnie żaliłam się psychologowi, ze wydaje mi się, ze jest ok, a czasem po prostu jest fatalnie i gdyby nie praca to bym nie wstała z łóżka.
Jego reakcja była prosta: żyje pani w ogromnym stresie, dużo pani przeszła - ma pani prawo czuć się zle. Proszę nie robić sobie wyrzutów.

Psycholog mówił, ze jest grupa osób, która potrafi tak jakby wypędzić zle myśli, odciąć się od traumatycznego wydarzenia ale, ze to wróci jeśli nie jest przepracowane.
Trzeba się pogodzić z sytuacja w jakiej jesteśmy (uznałam to wtedy za absurd i banał). Trzeba powiedzieć sobie głośno, spotkała mnie tragedia, nazwać ją.

Gdy któregoś razu przyszłam z takim pozytywnym nastawieniem, ze już niedługo wizyta w nowej klinice, podchodzimy do nowej procedury. Spytał mnie: ok, a co w przypadku gdy procedura się nie powiedzie?
Ja: Yyy będziemy próbować dalej, mam kilka scenariuszy. Podchodzę do tego jak do leczenia.

Teraz wiem, ze zrobił to po to żeby sprawdzić czy sie zbytnio nie nakręcam. Same potrafimy zrobić sobie duża krzywdę tekstami typu: w 2022 rodzę, teraz to na pewno się uda.
Ale co wtedy gdy się nie uda? Jak duży będzie zawód?

(W książce będzie przykład o mężczyźnie, który sobie założył, ze na swieta Bożego Narodzenia obóz będzie wyzwolony, będzie już w domu. Przyszły święta - nic się nie zmieniło. Mężczyzna się załamał, stracił sens i wiarę i wkrótce umarł bo sie poddał. Wiadomo to były skrajne warunki. Ale chodzi o schemat zachowania).
A co to za książka, bo nie doczytałam?
 
Dziewczyny kochane bo ja akurat sram ze strachu przed prenatalnymi badaniami, powiedzcie jakie badanie zrobić?
6 lipca mam genetyczne usg, pobranie krwi zrobię już w przyszłym tygodniu żeby na usg mieć już całość sytuacji…
Strasznie się boje, jak pewnie każda w tej sytuacji. Dziś mam 11 tydzień wg transferu, 10 plus 3 według miesiączki. Czy zrobić sanco, nifty czy co? Kompletnie się na tym nie znam [emoji3061]

Ja poczekałam na wyniki pappa.
Powiedziałam sobie że jak będą mnie niepokoić albo będą niejednoznaczne to zrobię NIFTY.
Na szczęście wyszły na tyle spoko, że odpuscilam
 
Ja mam dwa zarodki zamrożone i cały czas myślę że kiedyś tam po nie wrócę ale szczerze to jakoś w najbliższej przyszłości tego nie widze. Byłam w ciąży 9 tygodni i to były straszne tygodnie, z krwawieniami i dołami i strachem. Teraz już wiem że coś było nie takm może mój organizm odrzucał zarodek. Jak sobie pomyślę że następnym razem mogłoby tak być to aż mnie skręca. Dlatego się boję kolejnej próby
Teraz mi się przypomniało, ze psycholog radził, żebym nauczyła się rozpoznawać emocje i to co mózg chce nam przez to powiedzieć. Strach Cię blokuje ale tak naprawdę blokuje Cię Twój własny mózg, który pamięta porażkę i ból. Mózg mówi, ze nie dasz rady, nie przeżyjesz kolejnej próby. Mózg to pamięta (bol, strach, porażkę) i jego naturalna reakcja jest unikanie.

Podobnie jest z bieganiem, biegniesz i boli.
Mózg mówi: zatrzymaj się, daj sobie spokój, nie dasz rady. Ale jak się zorientujesz, ze to tylko mózg i ze fizyczna granica nie dam już rady jest dużo dalej - biegniesz. Czujesz ból ale biegniesz:)
 
To prawda.
W ciągu tych 3 miesięcy wielokrotnie żaliłam się psychologowi, ze wydaje mi się, ze jest ok, a czasem po prostu jest fatalnie i gdyby nie praca to bym nie wstała z łóżka.
Jego reakcja była prosta: żyje pani w ogromnym stresie, dużo pani przeszła - ma pani prawo czuć się zle. Proszę nie robić sobie wyrzutów.

Psycholog mówił, ze jest grupa osób, która potrafi tak jakby wypędzić zle myśli, odciąć się od traumatycznego wydarzenia ale, ze to wróci jeśli nie jest przepracowane.
Trzeba się pogodzić z sytuacja w jakiej jesteśmy (uznałam to wtedy za absurd i banał). Trzeba powiedzieć sobie głośno, spotkała mnie tragedia, nazwać ją.

Gdy któregoś razu przyszłam z takim pozytywnym nastawieniem, ze już niedługo wizyta w nowej klinice, podchodzimy do nowej procedury. Spytał mnie: ok, a co w przypadku gdy procedura się nie powiedzie?
Ja: <szok> Yyy będziemy próbować dalej, mam kilka scenariuszy. Podchodzę do tego jak do leczenia.

Teraz wiem, ze zrobił to po to żeby sprawdzić czy sie zbytnio nie nakręcam. Same potrafimy zrobić sobie duża krzywdę tekstami typu: w 2022 rodzę, teraz to na pewno się uda.
Ale co wtedy gdy się nie uda? Jak duży będzie zawód?

(W książce będzie przykład o mężczyźnie, który sobie założył, ze na swieta Bożego Narodzenia obóz będzie wyzwolony, będzie już w domu. Przyszły święta - nic się nie zmieniło. Mężczyzna się załamał, stracił sens i wiarę i wkrótce umarł bo sie poddał. Wiadomo to były skrajne warunki. Ale chodzi o schemat zachowania).
Ta historia w tej książce to z książki Viktora Frankla- Man’s search for Meaning. Rewelacyjna. Ale potęga podświadomości tez bardzo dobra!
 
Ja poczekałam na wyniki pappa.
Powiedziałam sobie że jak będą mnie niepokoić albo będą niejednoznaczne to zrobię NIFTY.
Na szczęście wyszły na tyle spoko, że odpuscilam
tylko, że wyniki pappa to nie wyniki nifty. To są dwa różne badania; więc z mojej perspektywy jedno nie wyklucza drugiego, a dobre pappa nie oznacza, że dziecko nie ma wad genetycznych np. zd. Oczywiście można pozostać przy samym usg (nawet bez pappa). Ale to np. nie na moje nerwy; ja wolałam wiedzieć jak wygląda genetyka.
 
tylko, że wyniki pappa to nie wyniki nifty. To są dwa różne badania; więc z mojej perspektywy jedno nie wyklucza drugiego, a dobre pappa nie oznacza, że dziecko nie ma wad genetycznych np. zd. Oczywiście można pozostać przy samym usg (nawet bez pappa). Ale to np. nie na moje nerwy; ja wolałam wiedzieć jak wygląda genetyka.

Ale czy ja powiedziałam że ma nie robić?
Napisałam jak to było u mnie

Ostatnio mam wrażenie że strach cokolwiek napisać na tym forum bo może się nie spodobać
 
reklama
Do góry