Dziewczyny znalazłam ciekawa wypowiedź kobiety z innego forum.
Zamieszczam może was zainteresuje
"Jestem już w wieku podeszłym jak na prokreację, a jednak powstało sporo zarodków z 12 zaplodnionych, dojrzałych komórek wszystkie osiągnęły 3 dzien, nie wiadomo oczywiście, czy 5 dniowe blastki będą zdrowe ale do rzeczy. Czy Wy się suplementowaliscie z partnerem? Niektórzy powiedzą, że to voodoo, ale uważam, że coś w tym jest. Sama jechałam na inofemie 4000mg przez pół roku przed . Mam mthfr hetero, więc metylowane formy B, foliany, tmg, dla chłopa lkarnityna, larginina, selen, cynk, magnez. I jeszcze dieta wysokobialkowa, sport, dużo snu. Oczywiście nie wiem, czy to coś zmieni na etapie pgs, ale narobilam w krótkim protokole sporo, bo aż 24 jaja, połowa dojrzałych, ale to przez protokół. Na anglojęzycznych forach polecają jeszcze koenzym Q10 ale za późno wyczytałam. Niemniej jednak twierdzą tam zgodnie, że da się poprawić jakość oocytów i nasienia. Mimo, że teoretycznie oocyty są z nami od początku, to jednak ponoć nie jest tak, że nie da się ich poprawić. Przeczytałam kilka interesujących artykułów na temat wpływu inozytolu na jakość pozyskanych jaj. Ponoć nie wpływa na ilość w kolejnych ivf, ale znacząco zwiększył się odsetek zaplodnionych prawidłowo jaj po 6 miesiącach stasowania. Jestem nowa i nie chcę się wymadrzac, ale przynajmniej na tym etapie zakładam, że mi to chyba jednak pomogło, od razu hamując entuzjazm, bo może się okazać, że wszystkie będą z aberracjami, czego się obawiam i spać przez to nie mogę, a tutaj 40 dni czekania."