Wiecie co...mozecie sobie pomyslec ze mam z deklem(zreszta i tak juz myslicie
)...
poszlam z piesami ,leje strasznie ,ide .Cala droge ukladam czarne scenariusze,ze zadzwonia do mnie,jak bede w pociagu siedziala i powiedza ,ze wszystkie zarodki padly...
Leje coraz mocnie,i tak sobie dalej mysle : Boze jak gdzies tam jestes ,daj mi jakis znak...jakas nadzieje..
Skrecam z ulicy w prawo,niebo sie przejasnia,wychodzi slonce...mysle,ze moze nie bedzie az tak zle..ale tak bardzo bym chciala zobaczyc tecze
Z jednej strony slonce z drugiej czarno ,leje dalej w butach mi plywa,make up splywa mi po policzkach,mysle wgladam jak zoombie ide do chaty,mam dosc.
Obkrecam sie na bucie ...TECZA
ogromna taka od lewej do prawej,a za nia druga i trzecia...
w zyciu czegos takiego nie widzialam
i tak doszlam do chaty zalana deszczem i lzami
i tylko Wam moglam to opowiedziec